Wygenerowano:
23.11.2022
13:48:50

Przejdź do spisu książek
Wygenerowano programem:
Q-Księgozbiór 3000





Wspomnienia i niczego nie żałuję.

( Vondrackova, Helena )

Spis cytatów dla wybranej książki

Strona Treść cytatu Słowa kluczowe / uwagi
17 Choćby taki “Rytmus života” – niemal co tydzień dają na okładkę najgorsze moje zdjęcie, jakie uda im się zdobyć. Nie zależy mi, żeby o mnie pisali. Razem z mężem już od dawna nie rozmawiamy z dziennikarzami tego tygodnika, ale one mnie z jakiegoś powodu potrzebują. Czytelniczki zapewne tęsknią za historiami jak z telenoweli, z gwiazdą pop u szczytu sławy w roli głównej, która nieszczęśliwie wychodzi za mąż, traci wszystkie pieniądze i kończy tragicznie, a kiedy czuje, że leci głową w dół, zaczyna niszczyć ludzi dookoła siebie i sądzić się z całym światem. W ten wymyślony schemat wpisano właśnie mnie i moje życie… Czy którykolwiek z dziennikarzy spytał mnie, jak jest naprawdę? Gdyby tak było, mogłabym teraz pielić chwasty w ogródku, zamiast stać w tym sądzie. dziennikarze



54 Hrabal był szefem Pragokoncertu, agencji, która za komunizmu decydowała o czeskim show-biznesie. Wszyscy się go bali. Miał władzę i decydował o losach artystów i ich karierze. Kiedy coś sobie ubzdurał, nawet najpopularniejszy piosenkarz z dnia na dzień mógł przestać występować i po roku nikt by go już nie pamiętał. Hrabal był typowym wytworem systemu. Komunista wykształcony w Moskwie, despotyczny, pewny siebie i złośliwy typ, który upajał się swoją władzą. Zaproszenie na dywanik do niego często oznaczało “zaniechanie działalności artystycznej”, jak wtedy mówiono. władza



188 Poprzednio Szmira wychwalała moje petunie, a napisała:”Dom Vondráčkovej stanął na głowie”. dziennikarze



189 “Biorę proszki” - przyznała redakcji piosenkarka, której konto przez kilka miesięcy poważnie się uszczupliło. “Długi to nieciekawa sprawa”.
Pechowy okres zaczął się od wypadku samochodowego na północnych Morawach. W samochód Heleny stuknęła ciężarówka i choć nikomu nic się nie stało, to piosenkarka ma ten wypadek stale przed oczami. “Taki szok może u niektórych ludzi trwać długo, a artyści to zazwyczaj ludzie bardzo wrażliwi” - potwierdziła redakcji psycholog.
Od tego czasu Helenę męczą bóle głowy, a ulgi szuka w ziołach o właściwościach psychotropowych. “Piję herbatki, mówię na nie herbatki głupawki”.
Herbatka głupawka przynosi podobno ulgę przy migrenach, ale czy pomoże w rozsypującym się małżeństwie? Kłótnie w luksusowej willi w Ritce są już na porządku dziennym, o czym wiemy ze źródła zbliżonego do redakcji. Podczas jednej szczególnie gwałtownej Martin Michal wykrzyczał Helenie, że najlepiej by było, aby wyskoczyła z samolotu. “Powiedział, że teraz już nic innego mi nie pozostaje” - piosenkarka ze smutkiem kiwa głową.
Na domiar złego w domu w Ritce zaczynają pukać komornicy. “Tego ja się nie boję”- odważnie wyznaje Helena, ale głos jej się łamie. “Uciekam na wieś, gdzie mamy hausbot. Tam mnie nikt i nic nie znajdzie”.
Ciężko żyć w nieustannym stresie, więc nic dziwnego, że niedawnym papużkom nierozłączką grozi rozwód. Para częściowo mieszka już osobno i chodzą słuchy, że Martin znalazł sobie kochankę. “Nagle polubił łowienie ryb. A ja w tym czasie siedzę w domu i szyję firanki”- przyznaje nieszczęśliwa artystka.
Helena stara się odkreślić grubą kreską swoje dotychczasowe życie. Kosz na śmieci przed jej domem pełen jest po brzegi podartych na strzępy listów i miłosnych wyznań od zakochanego niegdyś męża.
Otoczenie Heleny odgrodziło się murem milczenia. Jej koleżanka, piosenkarka Jitka Zelenkowá, nie odebrał komórki i w ten sposób odmówiła nam komentarza.
Heleno, nie daj się! Trzymamy za ciebie kciuki!
dziennikarze



189 Teraz Mira Szmira siedzi naprzeciw mnie, to nasze czwarte czy piąte spotkanie, ale speszona jest tak samo jak przy pierwszym. Zmęczona życiem kobieta. Może mieć zarówno trzydzieści pięć jak i czterdzieści pięć lat, wyfiokowana, z długimi czerwonymi paznokciami i kołnierzem z fioletowego futerka. Pyta co aktualnie słychać u mnie, gdy za oknem takie piękne babie lato, a ja opowiadam o nowej płycie, chociaż mam przeczucie, że nawet słowem o tym nie wspomni w tekście. Ale próbuję. Bo może nastąpi cud i któregoś dnia zacznie wreszcie pisać o mojej pracy, a nie moim życiu.
Ma pani trochę zachrypnięty głos – zauważyła ze współczuciem. – Nie przeziębiła się pani czasem?
Biorę proszki - machnęłam ręką. – Wczoraj bolało mnie gardło i głowa nawet, ale to nic, pojutrze znów będę śpiewać.
Szmira zapuściła żurawia w swoje papierzyska i oparła brodę na ręce, jakby rozmyślała.
Wie pani co? Zróbmy ten wywiad raz inaczej. Niech to będzie taki krzyżowy ogień pytań. Pytanie – odpowiedź, co pani na to? Żeby było inaczej, niż to zazwyczaj teraz bywa…
Pokiwałam głową bez jakiegokolwiek entuzjazmu, a Szmira przeczytała pierwsze przygotowane pytanie
Czy chciała by pani mieć długi?
Czy bym chciała? – zapytałam zdumiona. – Zna pani kogoś, kto chce mieć długi? Długi to nieciekawa sprawa…
Dobrze, dobrze – trajkotała bezładnie. – Jedziemy dalej. Ostatnie nieprzyjemne przeżycie?
Pogrzebałam w pamięci. Nic naprawdę nieprzyjemnego ostatnio mnie nie spotkało.
Może… niedawno jechaliśmy samochodem na północne Morawy i stuknęła nas ciężarówka – przypomniałam sobie w końcu.
–To rzeczywiście nie było przyjemne. Nikomu nic się w prawdzie nie stało, ale kiedy sobie wyobrażę, co mogło…
Super, lecimy dalej. Niech będzie jak na kozetce u psychoanalityka – paplała Szmira i przewracała kartki. –To pytanie wyrzućmy… Na to już odpowiedź mamy…
I już było widać, że znowu jest bezradna. A więc po krzyżowym ogniu pytań co? Bo taki wywiad wymaga nie lada refleksu, Miro Szmiro…
A jak… jak… jak… - jąkała się i nerwowo przeglądała notatki. W końcu spróbowała improwizować: - Jak się pani leczy, kiedy jest pani przeziębiona?
Piję herbatki, mówię na nie herbatki głupawki. Ale bez żadnych dodatków, właśnie takie jak teraz pani pije.
Szmira zajrzała do swojego kubka, napiła się i jakby to był haust inspiracji, wypaliła:
Kiedy ostatni raz się pani bała?
Kiedy Martin zamówił dla mnie w prezencie skok ze spadochronem.
Skakała pani sama? – Szmira była przerażona.
Razem z instruktorem. Ale przyznaję, bałam się nie na żarty. Na szczęście instruktor miał poczucie humoru. Śmiał się, że to nic takiego, że teraz już nic innego mi nie pozostaje, niż tylko wyskoczyć z samolotu…
Szmira pokręciła głową z uznaniem.
Boi się pani jesiennej de… deprec… – Podniosła kartkę do oczu. – Aa, depresji. Boi się pani jesiennej depresji?
Jakie trudne słowo, przepraszam…
Jesiennej depresji? - powtórzyłam zupełnie bez entuzjazmu. – Tego ja się nie boję.
Aha, nie boi się pani. – Szmira podrapała się po nosie.
A gdzie się pani przed nią skrywa?
Uciekam na wieś, gdzie mamy hausbot. Tam mnie nikt i nic nie znajdzie. - Byłam już zirytowana i zaczęłam żałować, że znowu dałam się namówić na taki głupi wywiad, ale Szmira nagle się ożywiła:
To pani ma hausbot? Prawdziwy dom pływający? Niech mi pani coś powie. To mnie interesuje.
Hausbot ją interesuje… Co ja mam jej o tym opowiedzieć? Że się na wodzie kiwa?
A co dokładnie panią interesuje?
No, co tam na nim pani robi i takie tam…
Odpoczywam tam po prostu z mężem. Martin kupił motorówkę… Nagle polubił łowienie ryb. A ja w tym czasie siedzę w domu i szyję firanki. Na przykład. Jeszcze nie wszystko tam urządziliśmy.
Nie rozumiałam dlaczego, ale Szmira była usatysfakcjonowana rozmową, bo wyłączyła dyktafon. Jaki wywiad może wyjść z takiego gadania? Dobrze, że przynajmniej czasu mi za dużo nie zabrała.
Kiedy odprowadzałam ją do drzwi, opowiadała, że to będzie tekst zupełnie innego kalibru i że natychmiast jedzie pisać, dopóki czuje jeszcze na języku smak mojej wspaniałej herbatki ziołowej. Nagle zaczęło jej się spieszyć, ale za furtką zajrzała jeszcze do naszego kosza na śmieci, z zainteresowaniem przejrzała jego zawartość, a potem wrzuciła do niego butelkę po mineralnej. Sądziła, że tego nie widzę.

Kilka dni później Martin przyniósł do domu gazetę i z wściekłością rzucił ją na stół. Zobaczyłam tytuł: “Vondráčková- rozwód?!” – a pod spodem skrót “msz”. Mira Szmira! Co tym razem napisała?!

Boska Helena jest w depresji! Spotyka ją nieszczęście za nieszczęściem! Finansowo leży na łopatkach, a niedawno musiała nawet walczyć o życie! W nocy spać nie może przez migrenę i ze strachu przed komornikami! Ostrzą sobie zęby na resztki jej majątku, który wyprowadził jej mąż Martin Michal.

dziennikarze