Strona |
Treść cytatu |
Słowa kluczowe / uwagi |
17 |
W czasie kryzysu ze stycznia 1923 roku inflacja w Niemczech osiągnęła taki poziom, że do kupna bochenka chleba potrzebna była taczka niemieckich marek. |
inflacja
|
18 |
Seeckt uznał, że ograniczenie stanu osobowego Reichswehry ma w niektórych przypadkach nawet dobre strony. Taki stan rzeczy pozwalał mu stosować wyższe kryteria, niż gdyby miał do dyspozycji ogromną armię poborowych. Na każdy wakat żołnierski lub podoficerski przypadało siedmiu kandydatów. Ci, których wybrano, spełniali najsurowsze na świecie standardy przygotowania fizycznego. Ich żołd był niezwykle wysoki - siedem razy większy niż na przykład w wojsku francuskim. |
kryterium selekcji
|
25 |
Wielka Brytania przez cały czas dążyła do utrzymania równowagi sił w Europie. Brytyjski teoretyk wojskowości John F.C. Fuller napisał o angielskiej polityce zagranicznej: „Wrogiem stawało się nie najgorsze z państw, ale to, które bardziej niż pozostałe zagrażało Wielkiej Brytanii i jej imperium. Ponieważ państwo takie zazwyczaj było najsilniejsze spośród krajów na kontynencie, w czasie pokoju brytyjscy mężowie stanu popierali kraj drugi pod względem siły […]. Wychodząc z tego założenia, bynajmniej nie dążyli oni do całkowitego zniszczenia przeciwnika, ponieważ zniweczyłoby to bezpowrotnie równowagę sił. Celem wojny było natomiast takie osłabienie najsilniejszego państwa, które pozwoliłoby odtworzyć równowagę sił”. W rezultacie dla brytyjskich polityków idealnym rozwiązaniem byłoby istnienie w Europie dwóch równorzędnych mocarstw bądź też grupy państw i utrzymywanie równowagi pomiędzy nimi za pośrednictwem odważników w odpowiednim momencie dokładanych na szale przez Downing Street. |
równowaga sił
|
25 |
Niemiecki minister spraw zagranicznych Gustav Stresemann zorganizował tak energiczną kampanię, aby przekonać świat o pokojowych dążeniach Niemiec (jednocześnie kontynuując w tajemnicy nielegalne zbrojenia), że w 1926 roku został wyróżniony Pokojową Nagrodą Nobla! |
taktyka von Neumanna
|
62 |
„Obojętne, czy rząd nazywa się narodowosocjalistyczny, faszystowski czy sowiecki, zasada jest jedna. Wola dyktatora jest prawem. Własność ulega całkowitej konfiskacie […]. Patriotyzm staje się ślepym poddaństwem wobec klasy panującej […]. Nie może być kompromisu pomiędzy despotyzmem a demokracją”. |
tyrania
|
73 |
Nie dysponując w sprzęcie przewagą ani liczebną, ani jakościową, Niemcy wygrywali dzięki taktyce. |
walka taktyk
żywe walczy
|
78 |
W ogóle czołgi wielowieżowe były na początku lat czterdziestych ślepym zaułkiem, czy jak kto woli, „wyrostkiem robaczkowym” techniki pancernej. |
gerpedelucja
|
157 |
Sowieccy lotnicy stracili dwa lata, żeby udowodnić wadliwość taktyki „roju”, polegającej na tym, że myśliwce latały grupami po 6-8 maszyn w zwartym szyku. Dopiero w 1943 roku zezwolono im na latanie parami. |
walka taktyk
|
193 |
Naszemu bohaterstwu Niemcy skutecznie przeciwstawiali swój profesjonalizm. Najbardziej typowym sposobem działania niemieckich związków pancernych w czasie pierwszych dni wojny było prowadzenie natarcia wzdłuż magistrali i dróg, których w zachodniej Białorusi nie było zbyt wiele. „Nasze wojska zmotoryzowane prowadziły walki wzdłuż dróg lub w ich pobliżu, a tam gdzie dróg nie było, Rosjanie najczęściej pozostawali nieosiągalni”– potwierdza generał Gunther Blumentritt.
Wchodząc w styczność z sowieckimi wojskami, niemieckie czołówki, działając siłami nie większymi niż batalion czołgów lekkich i średnich oraz batalion piechoty zmotoryzowanej, wspierane przez 2-3 dywizjony artylerii średnich kalibrów oraz lotnictwa, podejmowały próbę złamania oporu przeciwnika z marszu. Z przodu zazwyczaj posuwały się bardziej zwrotne czołgi lekkie oraz piechota zmotoryzowana i zadaniem ich było rozpoznanie systemu ognia sowieckiej obrony. W przypadku niepowodzenia do przodu wychodziły grupy 5-10 czołgów średnich, które swoim ogniem obezwładniały artylerię przeciwpancerną, inne środki ogniowe i żywą siłę przeciwnika. Potem na dużej prędkości prowadziły atak czołgi lekkie i piechota zmotoryzowana. Często na pancerzu czołgów przewożono karabiny maszynowe lub moździerze razem z obsługą; następnie zajmowały dogodniejsze stanowiska i wspierały piechotę.
Jeżeli również po powtórnym ataku nie udało się wedrzeć w głąb obrony albo znaleźć jej słaby punkt, ponownie następowały uderzenia artylerii oraz lotnictwa i do ataku przystępowały czołgi średnie. Działania lotnictwa poprzedzało rozpoznanie z powietrza. Z chwilą rozpoczęcia ataku przez czołgi lotnictwo, bombardując oraz ostrzeliwując z działek i karabinów maszynowych ugrupowania bojowe przeciwnika, stanowiska artylerii i tyły, starało się w maksymalnym stopniu obezwładnić obronę, wywołać panikę i zmusić sowieckie wojska do odwrotu.
Natknąwszy się na bardziej przygotowaną obronę, a także podczas forsowania rzek, niemieckie jednostki szybkie starały się przełamać obronę albo opanować przeprawy z marszu, a w przypadku niepowodzenia przeprowadzały przygotowanie artyleryjskie i lotnicze trwające 45 minut lub więcej. Artyleria w sile kilku dywizjonów stawiała wówczas wał ogniowy, strzelając pociskami odłamkowymi i szrapnelami, i następnie przesuwała go co jakiś czas o 1-2 podziałki celownika. Ogień był korygowany przez samoloty. Kiedy przeciwnik nie miał odsłoniętych skrzydeł, Niemcy, aby rozpoznać słabe punkty obrony, nacierali niewielkimi siłami na szerokim froncie, a następnie uderzali głównymi siłami w ustalone miejsce. W przypadku dobrze zorganizowanej obrony niemieckie jednostki działały bardzo ostrożnie i jeżeli poniosły nawet niewielkie straty, wycofywały się na podstawę wyjściową.
Teraz zobaczymy różnicę! Przypomnijmy sobie coś, co jeszcze zobaczymy nie raz: jak w niezorganizowanych kontrnatarciach ginęły całe korpusy zmechanizowane, rzucane do walki bez rozpoznania, wsparcia lotnictwa, łączności i współdziałania, bez zaopatrzenia w paliwo i amunicję.
A przecież niemieckie metody działania były w Związku Sowieckim znane i dobrze zbadane dzięki polskiej i francuskiej kampanii Wehrmachtu. Co więcej, na długo przed wojną w RKKA opracowano taktykę ruchomej obrony przed uderzeniowymi zgrupowaniami przeciwnika. Jej istotę przedstawiono na przykład w wydanej w 1932 roku pracy W.N. Ammosowa Taktika motomiechsojedinienij.
„Ruchoma obrona ma na celu: zmuszenie przeciwnika do rozwinięcia sił i przygotowania uderzenia, samemu zaś wymknięcie się bez szwanku spod spadającego ciosu, po to, by na następnej rubieży stawić równie energiczny opór czołowym pododdziałom wroga, ponownie zmusić go do rozwinięcia artylerii itd. […]. Jednostka zmechanizowana jest w stanie takimi działaniami zdemoralizować nacierającego przeciwnika, zmęczyć go…”. W 1941 roku takie zalecenia zostały w „najbardziej ofensywnej” ze wszystkich armii wycofane z użycia. Koncepcje obronne wypalono rozżarzonym żelazem, niekiedy razem z głoszącymi je ludźmi.
Sowieckie dywizje działały każda na swoją rękę, nie mając łączności ani ze sobą, ani ze sztabem korpusu. |
walka taktyk
|
238 |
I na tym polegała cała sztuczka. Okazuje się, że Niemcy prowadzili rozpoznanie, nieustannie, bez przerwy oceniali sytuację, mieli orientację, co się dzieje, zorganizowali niezawodną łączność, precyzyjnie dowodzili i manewrowali, ale swoimi siłami. Wprawdzie wszystko to jest elementarzem sztuki wojskowej, ale sowieccy generałowie niczego takiego nie robili. Zachowywali się jak pijany chłop, który z zamkniętymi oczami, nie patrząc pod nogi, pędzi na zbója z kłonicą. |
walka taktyk
komunizm
profesjonalizm
|
248 |
Generał porucznik Popiel opisał cudowną scenę, prawda? Tak właśnie organizowano przeciwuderzenia. W dwadzieścia minut! Niepotrzebna wiedza, sztuka operacyjna, mądrzy, profesjonalni generałowie. Najważniejsze to mieć pod ręką pluton egzekucyjny i prokuratora, który w należyty sposób zalegalizuje rozstrzelanie. |
zarządzanie
komunizm
|
255 |
Walory bojowe sowieckiego czołgu T-34 okazały się dla niemieckich wojsk całkowitą niespodzianką. Dowódca baterii armat przeciwpancernych kalibru 37 mm 42. batalionu niszczycieli czołgów meldował: „Nasze pozycje atakowały czołgi zupełnie nieznanego typu. Natychmiast otworzyliśmy ogień, ale nasze pociski nie były w stanie przebić pancerza czołgów i dopiero z odległości 100 metrów ogień stał się skuteczniejszy”.
Kolejny meldunek: „Sześć armat przeciwpancernych prowadziło szybki ogień do T-34. Ale czołgi te, niczym prehistoryczne potwory, spokojnie przeszły przez nasze stanowiska. Pod naszymi pociskami pancerze czołgów jedynie dudniły jak bęben”.
I jeszcze meldunek dowódcy niemieckiego PzKpfw III: „Porucznik Schteup oddał cztery strzały do T-34 […] z odległości 50 metrów i jeden raz z 20 metrów, ale nie był w stanie zniszczyć czołgu. Nasz szybki ogień był nieskuteczny i sowieckie czołgi zbliżały się. Pociski nie przebijają pancerza, ale rozpadają się na kawałki”.
Inny niemiecki oficer z 4. batalionu czołgów meldował: „Raz za razem nasze czołgi rozpadały się od bezpośrednich trafień sowieckimi pociskami. Wieżyczki dowódców na PzKpfw III i PzKpfw IV odpadały na boki – ich mocowania najwyraźniej okazywały się nie dość wytrzymałe. Wszystko to mówi o ogromnej sile i celności sowieckich armat kalibru 76,2 mm […]. Zryw zaczepny wygasł i zastąpiło go poczucie bezsilności, ponieważ nic nie mogliśmy zdziałać przeciwko rosyjskim czołgom”.
Po pierwszych takich walkach niemieccy żołnierze ponuro nazywali swoje armaty przeciwpancerne kalibru 37 mm „drewnianymi młotkami” albo „pukawkami”, natomiast dowódcy zaczęli mówić o „czołgowym terrorze Rosjan”. Pociski niemieckiej „pukawki” z odległości 1000 metrów przebijały pancerz o grubości zaledwie 14 mm. Generał Bołdin po wojnie ironicznie wspominał o naszych „czterdziestkach piątkach”, gdy tymczasem generał Mellendorf pisał o „tragedii niemieckiej piechoty”, która do zwalczania rosyjskich czołgów nie dostała niczego pełnowartościowego: „niewątpliwie, obrona przeciwpancerna to najsmutniejszy rozdział w historii niemieckiej piechoty”, a czołg T-34 „był dla piechoty i obrony przeciwpancernej prawdziwym koszmarem”.
Sowieccy oficerowie także z zadowoleniem zwracali uwagę na fakt, iż samo tylko pojawienie się T-34, a szczególnie KW, powoduje, że nieprzyjacielska piechota rzuca się do ucieczki. Generał Riabyszew podał przykład, jak to 6 czołgów KW i 4 „trzydziestki czwórki” zniszczyły 40 czołgów, nie ponosząc przy tym żadnych strat. Mimo to Niemcy potrafili je zwalczać, zastawiając pułapki, wykorzystując armaty przeciwlotnicze kalibru 88 mm albo po prostu unikając nierównej walki – czyli mówiąc krótko, stosując taktyczną elastyczność.
A z drugiej strony sowieccy marszałkowie i generałowie uznali za bezwartościowe tysiące wozów bojowych z powodu „niemieckiego sprzętu przewyższającego [nasz] pod względem jakości”.
Dowódca jednego z niemieckich działonów meldował, że jego armata trafiła dwadzieścia trzy razy w ten sam czołg T-34 i dopiero kiedy pocisk uderzył w podstawę wieży, czołg musiał wycofać się z walki. Rzeczywiście T-34 był calutki. Ale sam fakt mówi nie tylko o walorach czołgu, ale przede wszystkim o kiepskim wyszkoleniu załogi; niezdolnej do zniszczenia armaty, która dwadzieścia trzy razy trafiła w czołg. Małe doświadczenie, słabe wyszkolenie i brak amunicji powodowały, że sowieccy czołgiści woleli miażdżyć niemieckie armaty gąsienicami, a nawet taranować niemieckie czołgi. |
walka taktyk
|
257 |
Generał major Morgunow, przedstawiciel Głównego Zarządu Wojsk Pancernych i Samochodowych Ludowego Komisariatu Obrony na Ukrainie tak ocenił minione wydarzenia: „Brak samochodów pomocy technicznej, niewystarczająca liczba części zamiennych do T-34 i KW zostały spotęgowane defektami produkcyjnymi i słabym wyszkoleniem załóg. Rozpoznanie obrony przeciwpancernej przeciwnika okazało się niewystarczające. Jednostki były ciągle atakowane z powietrza – w czasie
forsownych marszów, przygotowania do ataku i w czasie samego ataku. Przemarsze na odległość 800-900 kilometrów wykonywano bez żadnego wsparcia naszego lotnictwa. Współpraca z artylerią była niezadowalająca. Zalesiony, bagnisty teren wyjątkowo niekorzystny dla czołgów.
Przeciwnik stawiał zaciekły opór. Nieustannie dawał się odczuć brak amunicji przeciwpancernej dla T-34 i KW. Wszystko to spowodowało ogromne straty i utracenie dużej części sprzętu”. Wielkie zaniedbania w szkoleniu załóg i w taktyce, jakie zademonstrowały jednostki pancerne Armii Czerwonej, nie pozwoliły wykorzystać w lecie 1941 roku wszystkich mocnych stron najnowszych czołgów typu KW i T-34. |
wszystko / nic
|
266 |
Rząd Węgier boi się powiedzieć uczciwie i otwarcie, że ogłosiło stan wojny na rozkaz Hitlera, a także dlatego, że węgierscy władcy chętnie skorzystają z okazji, aby grabić cudze dobro. |
wojna
|
268 |
Generał Smirnow napisał o tym okresie: „[…] cała moja służba wojskowa zasadniczo odbywała się pod hasłem „tylko nacierać!”. Odwrót uważany był za hańbę i tego nas nie uczono. Teraz, kiedy trzeba było się wycofywać, nie mieliśmy żadnego doświadczenia”. |
walka taktyk
|
270 |
W rzeczy samej, straty Armii Czerwonej na dzień 10 lipca były według standardów każdego europejskiego państwa po prostu katastrofalne – 815 700 ludzi, 21 500 dział i moździerzy, 4013 samolotów i 11 783 czołgi. Zostały zniszczone lub pozostawione wrogowi gigantyczne zapasy wyposażenia wojskowego, oporządzenia, amunicji, paliwa i sprzętu bojowego. W tym okresie wpisy do dziennika szefa niemieckiego Sztabu Generalnego po prostu oszałamiają mnóstwem zdobyczy wojennej:
„W Taurogach odnaleziono wielkie zapasy prowiantu: 60 000 ton słoniny, smalec, wielkie zapasy mięsa, żywe świnie”; „Zameldowano o wielkim zdobytym magazynie w Dubnie: duże ilości paliwa, 42 ciężkie moździerze kalibru 210 mm, 215 czołgów, 50 armat przeciwpancernych, 18 baterii artylerii”; „We Lwowie wzięto ogromną zdobycz, w tym również naziemne i podziemne składy paliwa”.
W Lipawie Niemcy zdobyli trzy czwarte zapasów paliwa Floty Bałtyckiej. Już w dziesiątym dniu wojny zdobyte zapasy pokrywały jedną trzecią zużycia paliwa niemieckich wojsk lądowych. Tylko na Froncie Zachodnim Sowieci stracili 4216 wagonów z amunicją, a cała Armia Czerwona w początkowym okresie wojny pół miliona ton pocisków! A jednocześnie 303 zakłady produkcji prochu i pocisków (85 procent), bo przecież zgodnie z doktryną ofensywną budowano je głównie w zachodniej części kraju. Ponieważ Niemcy zdobyli bardzo wiele różnorodnego sprzętu bojowego, nie mieli problemów z użyciem zdobycznej amunicji. Specjalistom z Wehrmachtu szczególnie spodobała się armata dywizyjna F-22 kalibru 76,2 mm, którą zastosowali w charakterze armaty przeciwpancernej. Przez dwa lata niemiecka piechota nie miała potężniejszego środka obrony. W latach 1942-1943 niemiecki przemysł wyprodukował około dwóch tysięcy samobieżnych dział przeciwpancernych „Marder” uzbrojonych w zdobyczne sowieckie armaty. Wehrmacht z chęcią wykorzystywał także nasze „trzydziestki czwórki”.
W tym momencie Stalin już zdawał sobie sprawę ze skali i konsekwencji katastrofy, ale tej wiedzy naród nie powinien poznać. Co prawda trzeba było wskazać winowajców i rozstrzelać kilku dowódców wysokiego szczebla, ale ogólnie rzecz biorąc, z całą pewnością za chwilę rozbijemy Hitlera. Trzynastego lipca sowieckie radio oznajmiło:
Podsumujmy rezultaty trzech tygodni wojny. Faszystowska propaganda rozpowszechniając fantastyczne informacje o stratach sowieckich wojsk, stara się za pomocą swoich łgarstw ukryć prawdę o rzeczywistych stratach wojsk niemieckich zarówno przed narodem niemieckim, jak i światową opinią społeczną.
Dobiegł końca trzeci tydzień uporczywych i zaciekłych walk Armii Czerwonej z wojskami faszystowskimi. Wyniki pierwszych trzech tygodni wojny świadczą o niewątpliwym fiasku hitlerowskiego planu wojny błyskawicznej. Najlepsze niemieckie dywizje zostały zniszczone przez
sowieckie wojska. Niemieckie straty w tym okresie w zabitych, rannych i wziętych do niewoli wyrażane są liczbą nie mniejszą niż milion ludzi. Nasze straty w zabitych, rannych i zaginionych bez wieści – nie więcej niż 250 tysięcy ludzi.
Sowieckie lotnictwo, które według niemieckich samochwałów zostało rozbite w pierwszych dniach wojny, zniszczyło ponad 2300 niemieckich samolotów i nadal systematyczne niszczy samoloty przeciwnika i jego jednostki zmotoryzowane, gromi lotniska i obiekty wojskowe. Ustalono
dokładnie, że niemieckie samoloty w walkach powietrznych unikają spotkania z sowieckimi samolotami myśliwskimi.
Wojska niemieckie utraciły ponad 3000 czołgów, w tym samym okresie my straciliśmy 1900 samolotów i 2200 czołgów.
W świetle ogromnych strat poniesionych przez niemieckie wojska można zrozumieć, że niemieckie dowództwo wycofało prawie wszystkie swoje wojska z okupowanej części Francji, z granicy szwajcarskiej i szeregu innych miejsc, zastępując je starcami i inwalidami, a także rzuciło na front hitlerowskie dywizje grenadierskie i oddziały zabezpieczenia.
Taki jest rzeczywisty obraz strat niemieckich i sowieckich wojsk.
„Rzeczywisty obraz” strat sowieckich wojsk już oglądaliśmy. Straty Wehrmachtu do 10 lipca wyniosły: 79 058 ludzi, 1061 dział i moździerzy, 826 samolotów i 350 czołgów. Kiedy do listopada 1941 roku liczba „zniszczonych” przez politruków niemieckich żołnierzy sięgnęła 4 milionów, samolotów - 13 tysięcy, a czołgów ponad 15 tysięcy, trzeba było jakoś wyjaśnić stalinowskim „braciom i siostrom”, któż to zamierzał zdobywać Moskwę. I jakim cudem udało mu się dojść do Moskwy? |
propaganda
|
278 |
Ale mimo wszystko czynnik ten nie mógł mieć decydującego wpływu na wynik bitwy. Główną przyczyną była o wiele niższa zdolność bojowa sowieckich wojsk i przewaga niemieckich generałów w sferze organizacji i dowodzenia. Stalin wiedział, że według wszystkich wskaźników liczbowych Armia Czerwona znacznie góruje nad Wehrmachtem, że sowiecki sprzęt pod względem technicznym góruje nad niemieckim. I to była prawda. Wierzył także, że jego czerwonoarmiści i dowódcy w wyszkoleniu bojowym nie ustępują niemieckim żołnierzom i oficerom. To zaś było poważnym błędem. |
walka taktyk
|
280 |
Ale w 1941 roku nagle okazało się, że kawaleryjskie kursy, zdecydowanie oraz bezgraniczne okrucieństwo wobec własnego narodu zupełnie nie wystarczają do tego, żeby jak równy z równym walczyć z von Mansteinem, Guderianem, von Kleistem, Hopnerem, von Bockiem. Zresztą
dowódcy wyższych stopni w .systemie totalitarnym byli jedynie trybikami w mechanizmie przekaźnikowym pomiędzy Kremlem a wojskami, co z całą pewnością nie sprzyjało rozwijaniu horyzontów myślenia.
„Stalin podjął decyzję i pozostali musieli działać zgodnie z tym […]. Ludzie, których wytresowano tak, by nie działali samodzielnie, a jedynie czekali na polecenia oraz instrukcje z góry i wykonywali je bez namysłu, przynoszą mało pożytku w trudnych chwilach. Strach przed karą oraz nieodpowiedzialność często idą ramię w ramię. W takim przypadku praca aparatu wojskowego nie jest prowadzona planowo, ale jakby spazmatycznie, zrywami. Wykonali jedno polecenie – i czekają na następne. A jeżeli nie nadejdzie w porę?” – zwrócił uwagę admirał Kuzniecow.
Przypomnijmy sobie w tym miejscu również sowiecki folklor wojskowy: „wszelka inicjatywa powinna być karana!”. Strach przed podejmowaniem inicjatywy i odpowiedzialnością nieustannie wisiał nad głowami dowódców wszystkich szczebli, a wysokie walory moralno-polityczne i osobista odwaga nie mogły zastąpić bojowego mistrzostwa, taktycznego przewidywania i umiejętności szybkiego podejmowania decyzji. Było naturalne, że w takich okolicznościach kwitło mydlenie oczu – własne straty zaniżano, niemieckie mnożono przez dziesięć, wyższe sztaby nie miały obiektywnych informacji i wyznaczały wojskom niemożliwe do wypełnienia zadania. I oto Bargamian po otrzymaniu rozkazu, by przeprowadził kolejne przeciwuderzenie, „mimo woli myśli” o tym, że optymizm centrum „pod wieloma względami wynikał z naszych dość pokrzepiających meldunków”. |
komunizm
|
364 |
Zresztą to znana prawidłowość: im dalej od frontu, tym więcej optymizmu. |
Fizyka Życia
|
367 |
Uwolnieni od „chimery sumienia” esesmani oraz „ideowo zdeklarowani" członkowie partii narodowosocjalistycznej rozstrzeliwali politruków, komunistów i aktywistów (na podstawie rozkazu „O komisarzach”), Żydów i Cyganów (na podstawie teorii rasowej), muzułmanów (początkowo nie orientowali się, że obrzezanie nie jest typowe tylko dla Żydów) i po prostu ludność cywilną (czemu zwycięski Aryjczyk nie miałby sobie postrzelać do podludzi?). |
moralność
żołnierze
|
|