Strona |
Treść cytatu |
Słowa kluczowe / uwagi |
14 |
„W Kolonii tłum usiłował zburzyć pomnik Wilhelma von Hohenzollerna w rycerskiej zbroi. Wybuchły rozruchy, które z początku wyglądały jako zachęta do rewolucji, ale skończyły się jak niewielki rokosz. Podczas ataku na pomnik policjant próbował tłum uspokoić. Ale wzburzeni ludzie wrzucili go do rzeki. W bystrych nurtach chłodnego Renu policjant zdołał się uczepić filaru mostu. Krzyczał, że zapamiętał sobie twarze ludzi z tłumu i już on zadba o to, żeby zostali przykładnie ukarani. Tłum zbiegł nad rzekę i próbował pchnąć policjanta z powrotem w nurt. Gdyby policjant puścił się filaru, z całą pewnością by utonął. Wobec tego ktoś z tłumu obciął mu palce siekierą, z którą przed chwilą rzucił się na pomnik”. |
prawo tłumu
|
24 |
Sport nauczył go ambicji – lubił wygrywać. Ale młody Hemingway szybko pojął, że wygrywać można tylko wtedy, kiedy człowiek jest dobrze przygotowany. |
gra
|
33 |
Wkrótce po zaznajomieniu się z redakcją następowała regularnie taka scena: młodego adepta wzywano do gabinetu redaktora naczelnego i ofiarowywano mu broszurkę. Zawierała ona sto dziesięć zasad, zgodnie z którymi należało w „Star” pisać.
„Kiedy zaczynało się pracować w tej gazecie, dostało się to do przestudiowania – wyjaśniał później Hemingway – i od tej chwili człowiek był odpowiedzialny za przestrzeganie zasad. Było to jak odczytany w wojsku rozkaz.”
Kodeks zawierający sto dziesięć prawideł, zasad, którymi posługiwano się w „Kansas City Star” opracował legendarny pułkownik William Rockhill Nelson; to on zrobił z tej gazety to, czym stała się w świadomości Amerykanów. Swoje zasługi w opracowywaniu Kodeksu mieli również pierwsi wydawcy pisma – T. W. Johnson i A. Butts. I chociaż z biegiem czasu zmieniały się pewne szczegóły, podstawowe zasady „Kodeksu” nie uległy działaniu czasu i wiele z nich do dziś zachowało swą inspirującą siłę. Był to na swój sposób dokument wyjątkowy. „Kodeks” nie zawierał instrukcji dotyczących ortografii czy gramatyki, znajdował się tam raczej rady, przepisy, zalecenia i uogólnienia doświadczeń, jak i w jaki sposób pisać.
Już na samym początku znajdujemy zasady, które w decydującej mierze ukształtowały styl Hemingwaya.
„Pisz krótkie zdania! Pisz krótkie pierwsze akapity! Używaj żywego języka! Nie zaprzeczaj, ale udowadniaj!”
Żaden uniwersytet nie dałby Hemingwayowi tego, co zdobywał posługując się na co dzień zasadami „Kodeksu”. Pierwsza reguła: „Pisz krótkie zdania!” była rodzajem dżentelmeńskiej umowy, do której czytelnicy „Star” przywykli i której dziennikarze przestrzegali niczym prawa. Werbalizm, zbędne metafory, retoryka musiały ustąpić pola. Była to pierwsza operacja, jakiej każdy młody reporter poddawał się już na samym początku swojej dziennikarskiej kariery. Przystrzygano mu i poprawiano styl i słownik.
„Nigdy nie używaj starego slangu! Unikaj wyrazów, których się powszechnie nadużywa! Aby slang był atrakcyjny, musi być świeży, nowy.
Wystrzegaj się używania przymiotników, zwłaszcza takich przesadnych jak wspaniały, cudowny, wstrząsający, majestatyczny i tym podobnych.”
(…)
Wartościowy artykuł dla „Star” musi posiadać dwa atrybuty: dokładność i atrakcyjność czytelniczą. One to pomagają budować zaufanie czytelnika do gazety. (str. 37)
(…)
„Jedynym sposobem doskonalenia pisania jest pisanie!” - podkreślał. (str. 38) |
Fizyka Firmy
SDR - sztuka dobrej roboty
|
33 |
W przeciwieństwie do „New York World” w „Star” przywiązywano wagę do tego, że sami sobie wychowują kadry dziennikarskie: obowiązywała niepisana zasada, że do redakcji nie przyjmowano renomowanych reporterów, ukształtowanych już indywidualności. Młody człowieku – powiedział w owych czasach również początkującemu dziennikarzowi Curtneyowi Ryleyowi redaktor naczelny pisma »Star« - jak ktoś zostaje redaktorem »Kansas City Star«, z łatwością nauczy się rzemiosła. Nie chcemy ludzi z wielkich gazet, ale chcemy również zbankrutowanych osobników, którzy krążą po całym kraju z jednego pisma do drugiego. Swoich ludzi przygotowujemy sobie sami i robimy to dobrze! |
Fizyka Firmy
|
39 |
Niezwykłe poczucie odpowiedzialności i wymagania w stosunku do samego siebie. Nie polegał jedynie na uroku swojej osobowości. Wprost przeciwnie! Świadomie i wytrwale usiłował poszerzać granice swoich umiejętności w każdej dziedzinie, na której się skupił, aby wyróżniać się wiadomościami, zręcznością albo czynem. Zapału i entuzjazmu, z jakimi rzucał się w wir nowych, nieznanych spraw, które go podniecały, starczyło mu na całe życie. Przede wszystkim w pracy pisarskiej. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
39 |
Ernest Hemingway nie był wcale cudownym dzieckiem, któremu Parki wywróżyły karierę sławnego pisarza. Nie był też nadczłowiekiem czy też człowiekiem wybranym lub predestynowanym. Przychodząc na ten świat otrzymał w darze talent, darem też były okoliczności, w jakich się znalazł – ich przychylny układ. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
39 |
„Jak wszyscy prawdziwi pisarze Hemingway nie zawdzięcza niczego jakimś wpływom, posiada bowiem zdolność wybierania zawsze właściwego wpływu – a ten drobiazg ja osobiście nazywam geniuszem!” |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
40 |
Jednakże pisarzem mógł się stać jedynie dlatego, że narzucił sobie twarde rygory wojskowej, żelaznej samodyscypliny. Nie litował się nad sobą, nie szukał winy w innych i zawsze starał się być wobec siebie surowy i wymagający. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
60 |
Podczas jednej ze swoich rowerowych wypraw „tenente Ernesto”, jak nazywali go włoscy żołnierze, postanowił przenocować w okopach. Działo się to 8 lipca 1918 roku, na dwa tygodnie przed jego dziewiętnastymi urodzinami.
Kiedy już w okopach rozdał listy i papierosy, poprosił znajomego żołnierza włoskiego, żeby mu dał na chwilę karabin. Nagle wystrzelił w kierunku pozycji austriackich. Samotny wystrzał zaskoczył Austriaków i oni też zaczęli w odpowiedzi strzelać; jedna z kul trafiła włoskiego strzelca leżącego na przedpolu przed okopami, w pasie między obu liniami frontu. Hemingway wyskoczył z okopu, aby pomóc zranionemu żołnierzowi. Właśnie w tej chwili wybuchł w okopie pocisk z granatnika. Hemingway został ranny. Jednemu z Włochów urwało obie nogi, inny został zabity. Ranny Hemingway doczołgał się do trafionego strzelca włoskiego. Wziął go na plecy i zaczął z nim pełznąć z powrotem do okopu. Wtedy odezwał się kolejny austriacki granatnik i pocisk wybuchł tuż koło pełznących. Mimo iż ponownie trafiony, Hemingway z Włochem na plecach czołgał się dalej.
Ranny krzyczał z bólu i jęczał, ale po serii z karabinu maszynowego ucichł. Hemingway miał przestrzelone oba kolana, lecz mimo to jakoś doczołgał się do swoich. Żołnierz, którego wlókł na plecach, nie żył.
Scenę tę na pewno pamiętają doskonale czytelnicy, którzy znają powieść „Pożegnanie z bronią”. Jednakże w zasadniczo bardziej autentyczny sposób, ujawniając wszystkie charakterystyczne cechy swojego ówczesnego młodzieńczego sposobu myślenia, opisał Hemingway swoje zranienie w liście do ojca, opublikowanym w dniu 5 października 1918 roku na łamach gazety „Oak Leaves”. Odniesione rany stały się dla młodego Hemingwaya certyfikatem, by mógł teraz już nie bez powodu zacząć grać rolę otrzaskanego z wojną weterana. Jego dotychczasowa praca we frontowej kantynie nie miała nic wspólnego z żołnierskim rzemiosłem, więcej: wydała mu się haniebna, ale odniesione rany stworzyły wokół niego swoistą aureolę i z dnia na dzień stał się w oczach wszystkich zaprawionym w walkach „frontowcem”. Jego list do ojca świadczy o tym, jak szybko wżył się w rolę bohatera. W myśl niepisanych praw, zgodnie z którymi zachowywali się weterani, wyrażał się o swoich ranach odpowiednio lekceważąco, z ironią i niemal bezosobowo. |
szczęście
Matrix
To jest też opis jak w łatwy sposób, kosztem śmierci bogu ducha winnych osób postronnych można stać się sławnym
|
72 |
Parowiec „Giuseppe Verdi” zarzucił kotwicę w nowojorskim porcie 21 stycznia 1919 roku. Dziesiątki żołnierzy rzuciło się biegiem po trapie, żeby pewność powrotu odczuć w pełni dopiero w ramionach osób, które oczekiwały ich na brzegu. Gdzieś na końcu, wspierając się o laskę, szedł utykając ranny Hemingway.
Kulejący młody żołnierz nie uszedł uwagi bystrego oka reportera z „New York Sun”. Już nazajutrz ukazał się we wspomnianej gazecie artykuł o wyrazistym tytule: „Ranny dwieście dwadzieścia siedem razy, ale szuka pracy” z podtytułem: „Chłopak z Kansas City wraca z frontu włoskiego”.Reporter w patetycznym stylu opisał młodego porucznika, nie zapomniał nadmienić o odłamkach granatu, więcej: przypomniał, że Hemingway ma bogate doświadczenia z walk w październiku i w listopadzie 1918 roku pod Monte Grappa.
Można zadać sobie pytanie, dlaczego Hemingway podczas wywiadu nie zrobił najmniejszego choćby wysiłku, żeby reportera poprawić, że pod Monte Grappa wcale nie walczył? Rzecz niezwykła! Ledwie znalazł się na ziemi amerykańskiej, zaczęto go przekonywać o tym, że jest bohaterem… I dziewiętnastoletni młodzieniec bardzo szybko w to uwierzył. |
szczęście
|
81 |
Nasi rodzice budowali życie swoich dzieci na fundamencie moralności wiktoriańskiej, w jakiej sami zostali wychowani. Istniały zasady, których nie wolno było naruszyć, i poglądy, które trzeba było respektować. Indywidualne i specjalne potrzeby albo poglądy były czymś ubocznym. Kiedy normalny bieg życia zostawał naruszony, najmądrzejsze wydawało się rozwiązanie „żałuj za grzechy!!!” Wszystko robiono zgodnie z prawem i zwyczajami kościelnymi i towarzyskimi. Rodzice potępiali postępowanie Ernesta. Zakazali mu korzystania z letniej siedziby, zjawiania się tam bez specjalnego pozwolenia. |
zasady
|
82 |
Krytycznie analizował [Hemingway - przyp. JF] swoje postępowanie, swoje puszenie się, kłamstwa w odcinkach (ciąg dalszy nastąpi…), chwalenie się czyimiś dokonaniami i nagle – przerażony – stwierdził, że nie żyje, lecz właściwie stylizuje się tylko odgrywając rolę fałszywego bohatera. |
Matrix
|
89 |
Jest to zdumiewające, ale już w pierwszym reportażu z Europy pojawiła się zapowiedź wielkiego tematu, który Hemingway z takim mistrzostwem podjął w noweli „Stary człowiek i morze”. Przez trzydzieści lat nosił w sobie ten temat niczym własną tajemnicę, przez trzydzieści lat powstrzymywał się, żeby przedwcześnie nie ująć go w słowa. |
SDR - sztuka dobrej roboty
dojrzewanie
|
90 |
Reportaż „Połów tuńczyka w Hiszpanii”, który Hemingway wysłał do Kanady z Paryża, był datowany w Vigo i ukazał się w „Toronto Star Weekly” 18 lutego 1922 roku. Nikt spośród kanadyjskich czytelników nie mógł się nawet domyślać, że czyta właściwie pierwszy konspekt, szkic noweli „Stary człowiek i morze”, za którą w 1954 roku Hemingway otrzymał literacką nagrodę Nobla. |
SDR - sztuka dobrej roboty
dojrzewanie
|
134 |
Gertruda Stein nieraz przypominała Hemingwayowi, jak ważna jest dla człowieka, który chce pisać, umiejętność obserwacji, nauczenie się jej. Właśnie obserwacja i konstrukcja tworzą wyobraźnię, są rękojmią dla wyobraźni. Gertruda Stein mówiła mu o tym, jakie znaczenie ma dla pisarza spostrzegawczość i wyczucie szczegółu, zwracała mu uwagę, jak istotne jest stworzenie własnej metody pracy. |
SDR - sztuka dobrej roboty
obserwacja i własny styl
|
135 |
Hemingway z początku tolerował sążniste rozmowy, którymi Gertruda Stein go karmiła, i dzięki nim zdobył wiele wyjątkowo cennych informacji o malarstwie i literaturze. Jednakże w miarę upływu czasu jej pouczanie zaczęło go ograniczać, czuł instynktownie, że nie wolno mu sprzeniewierzyć się samemu sobie, że nie wolno zdusić własnej indywidualności. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
135 |
Pomogły Hemingwayowi zrozumieć i utwierdzić się w przekonaniu, że pisanie to ciężka praca. Zdał sobie sprawę, że stawianie sobie wymagań, wola, a przede wszystkim regularność i wytrwałość mają w pracy literackiej taką samą wartość dla pisarza jak talent. |
SDR - sztuka dobrej roboty
trening
|
155 |
Hemingway przybył więc do Genui, i to na kilka dni przed rozpoczęciem Konferencji Gospodarczej. Trzymał się zasady, że reporter powinien na miejsce, gdzie się mają odegrać ważkie wydarzenia, przybywać z pewnym wyprzedzeniem. Dzięki temu miał możliwość zorientowania się w politycznej sytuacji kraju, spokojnie wyrobić sobie swoje zdanie. |
SDR - sztuka dobrej roboty
nadążność
|
159 |
Starał się być bezstronny, obiektywnie interpretować fakty, choć właśnie dlatego niektórzy dziennikarze wyrażali się o nim z pogardą. Nie zniżał się do tanich chwytów, przestrzegał zasady „czystego, obiektywnego sposobu pisania”, którą jeszcze w „Kansas City Star” wszczepił mu L. C. Moise. |
dziennikarze
|
181 |
John Bone zwrócił mu wywiad z ostrą adnotacją, że „Clemenceau może sobie mówić co chce, ale nie na łamach naszej gazety!” |
media
|
193 |
Madame Gangwisch nieraz opowiadała mi o owym nieszczęsnym dniu, kiedy do Chamby przyjechała cała zapłakana żona Hemingwaya – Hadley. Przez cały wieczór mąż nie mógł z niej wydobyć, co się właściwie stało. Płakała tylko i płakała. Dolewał jej grzanego wina, a kiedy uspokoiła się trochę, wyznała w końcu, że na paryskim dworcu Gare de Lyon ktoś ukradł jej walizeczkę, w której wiozła mężowi maszynopisy opowiadań, żeby mógł w Chamby dalej nad nimi pracować. Hemingway nie mógł w to uwierzyć, całą noc nie spał. |
SDR - sztuka dobrej roboty
Ludzie dziela się na tych co robia backupy i tych, którzy bedą robic backupy
|
196 |
„Francuskie gazety robią interesy na swoich kolumnach zastrzeżonych dla informacji politycznej, tak samo jak na kolumnach poświęconych ogłoszeniom, Robią to całkiem otwarcie i każdy o tym wie.
Rząd płaci gazetom pewną sumę, żeby publikowały pewne wiadomości. Rozumiane jest to jako reklama rządowa, tak więc każdy wielki dziennik francuski – jak »Le Matin« »Petit Parisien« »Echo de Paris« »Intransigeant Tanne« - otrzymuje dotację na publikowanie informacji rządowych.
Jeśli któryś z tych dzienników odmówi drukowania informacji rządowych bądź też zacznie krytykować stanowisko rządowe, rząd po prostu przestanie mu wypłacać dotację i gazeta straci w ten sposób największe dochody za reklamę. Dlatego wielkie dzienniki paryskie zawsze są za rządem, za jakimkolwiek rządem, który jest przy władzy.
Jeśli natomiast któraś z gazet odmówi drukowania informacji, jakich im dostarczy rząd, i zacznie krytykować jego politykę, można być pewnym: zrzekli się dotacji jedynie na podstawie zapewnienia, że dostaną inną i to bardzo hojną, ale już od nowego rządu, który prawdopodobnie niebawem przejmie władzę…” |
media
|
234 |
Walki byków, które miały się odbyć 13 maja, odwołano, a w nocy z 14 na 15 maja spadł w Madrycie śnieg, tak więc nie odbyła się nawet tradycyjna corrida na uroczystości ku czci świętego Izydora. |
anomalie przyrodnicze
|
250 |
Człowiek bywa ambitny, człowiek rządzi dopóty, dopóki nie zaczną się trudności gospodarcze. Potem usiłuje wydobyć się z trudności za pomocą wojny. Żaden kraj nie pragnie wojny – tak długo, dopóki ktoś go nie przekona siłą propagandy. Propaganda jest dziś skuteczniejsza niż kiedykolwiek przedtem. Jej oddziaływanie zmechanizowało się, zwielokrotniło i podlega kontroli, tak że w państwie, w którym rządzi jednostka, nie można już przekazywać prawdziwych informacji.
Wojny dziś nie zamyśla się już na podstawie siły gospodarczej, tak jak to ongiś bywało. Wojny dziś planują i rozpoczynają jednostki, demagodzy i dyktatorzy, wykorzystując patriotyczne uczucia narodu, aby zdobyć go dla fałszywej wiary w wielkie oszustwo o potrzebie wojny, skoro zawiodły obiecywane reformy, którymi się chełpili. A nimi właśnie chcieli naród uspokoić i okłamać. |
władza
|
253 |
Mice: Ile napisanego już tekstu czyta pan, zanim zacznie pan znowu pisać?
W.K. [Wasz Korespondent - Ernest Hemingway - przyp. JF]: najlepiej przeczytać wszystko od początku codziennie, poprawiając przy tym, a potem zacząć tam, gdzie się poprzedniego dnia przerwało. Jeśli jest pan już tak daleko, że nie może pan tego codziennie robić – niech pan czyta codziennie ostatnie dwa albo trzy rozdziały, a potem raz na tydzień wszystko od początku. W ten sposób powstaje całość. |
SDR - sztuka dobrej roboty
cyzelowanie
|
254 |
Mice: Jakie książki powinien pisarz przeczytać?
W. K. [Wasz Korespondent - Ernest Hemingway - przyp. JF]: Powinien przeczytać wszystkie, aby wiedzieć, kogo ma przewyższyć.
Mice: Nie może przecież przeczytać wszystkiego.
W. K.: Nie mówię, że może, mówię, że powinien. Oczywiście, że nie może.
Mice: A więc jakie książki są ważne?
W. K.: Powinien pan przeczytać „Wojnę i pokój” i „Annę Kareninę” Tołstoja, „Panią Bovary” i „Edukację sentymentalną” Flauberta, „Buddenbrooków” Tomasza Manna, „Dublińczyków” Joyce'a, jego „Portret artysty” i „Ulissesa”, „Toma Jonesa” i „Josepha Andrewsa” Fieldinga, „Czerwone i czarne” i „Pustelnię parmeńską” Stendhala, „Braci Karamazow” i dwa inne dzieła Dostojewskiego, „Huckleberry Finna” Marka Twaina, „Otwartą łódź” i „Niebieski hotel” Stephena Crane'a, wszystkich dobrych Maupassantów, wszystkich dobrych Kiplingów, całego Turgieniewa i tak dalej.
Mice: A więc pisarz powinien przeczytać wszystkie te książki?
W. K.: Wszystkie te i jeszcze wiele innych, w przeciwnym razie nie będzie wiedział, kogo ma przewyższyć.
Mice: Co ma pan na myśli mówiąc: ma przewyższyć?
W. K.: Niech pan posłucha. Nie ma przecież sensu pisać o czymś, o czym już pisano; warto jedynie wówczas, jeśli chce się to przewyższyć. Pisarz naszych czasów powinien pisać o tym, o czym jeszcze nie pisano, albo przewyższyć to, co napisali zmarli. Jedyny sposób, w jaki może stwierdzić, czy mu to idzie, jest współzawodnictwo ze zmarłymi. Większość żywych pisarzy nie istnieje, ich sławę stworzyli krytycy, którym zawsze jest potrzebny sezonowy geniusz, ktoś, kogo doskonale rozumieją i czują się pewni siebie oceniając go. Ale jak ci sztucznie stworzeni geniusze umierają, przestają istnieć. Jedynymi ludźmi, z którymi pisarz może rywalizować, są zmarli, o których wiadomo, że są dobrzy. Jest tu podobieństwo do biegacza, który walczy raczej z czasem, po prostu stara się pokonać swoich aktualnych rywali. Jak nie biegnie na czas, nigdy nie dowie się, co zdolny jest osiągnąć.
|
SDR - sztuka dobrej roboty
Baza wiedzy
|
255 |
Mice: co uważa pan za pierwszy najlepszy trening dla pisarza?
W.K.[Wasz Korespondent - Ernest Hemingway - przyp. JF]: Nieszczęśliwe dzieciństwo. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
259 |
Włochy to kraj patriotów i zawsze, ilekroć coś tam u nich nie jest w porządku, kiedy interesy idą kiepsko, kiedy zwiększa się ucisk i rosną podatki, Mussolini musi występować przeciwko jakiemuś krajowi, aby jego patrioci zapomnieli o niezadowoleniu i skupili się na niosącym zbawienie celu – przygnieść kark nieprzyjaciela. Taką samą taktyką posłużyłby się też na początku swoich rządów, gdyby spostrzegł, że jego popularność maleje i opozycja staje się silniejsza. Jego zwolennicy zaaranżowaliby próbę skrytobójstwa Duce, co wśród obywateli kraju wywołałoby taką nawałnicę histerycznej miłości do niemal utraconego przywódcy, że zgodziliby się na wszystko i głosowaliby patriotycznie za najtwardszymi represyjnymi pociągnięciami wobec opozycji.
Mussolini gra na ich patriotycznej histerii niczym wirtuoz na skrzypcach. Gdyby jednak potencjalnym wrogiem stała się Francja albo Jugosławia, nie mógłby już udawać Paganiniego, bo z tymi właśnie państwami wojny sobie nie życzył. Potrzebował jedynie groźby wojny.
(…)
Teraz zamyśla wojnę przeciwko feudalnemu krajowi, którego żołnierze walczą boso i w średniowiecznych szykach. Zamierza użyć samolotów przeciwko narodowi, który nimi nie dysponuje, zamierza posłużyć się karabinami maszynowymi, miotaczami ognia, gazami, i nowoczesną artylerią przeciwko łukom, strzałom, włóczniom i kawalerii narodowej uzbrojonej w karabiny. Oczywiście wszystko jest zorganizowane dla zwycięstwa Włoch, bo takie właśnie zwycięstwo będzie przez dłuższy czas odwracać uwagę Włochów od problemów własnego kraju. Jedyny szkopuł – to, że Abisynia ma niewielką liczbę dobrze wyćwiczonych i uzbrojonych jednostek. |
władza
|
264 |
A jak już piszesz, nigdy ci się nie uda napisać wszystkiego tak dobrze, jak byś chciał. Jest to nieustanne wyzwanie i jednocześnie najcięższa ze wszystkich prac, jakie kiedykolwiek wykonywałem. Dlatego piszę. I bywam bardzo szczęśliwy, jeśli mi dobrze idzie. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
264 |
Jeśli wierzysz w swoją twórczość, tak jak ja wierzę w ważność pracy pisarskiej, i jeśli pracujesz systematycznie – nigdy nie będziesz rozczarowany, wtedy tylko, jeśli zbytnio uganiasz się za sławą. Nie powinieneś się pogodzić jedynie z tym, jak mało wymierzono ci czasu na życie i na to, abyś dokonał swojego dzieła. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
316 |
Z trudem znosił tę atmosferę niezrozumienia we własnym domu, a snobistyczne maniery i zainteresowania bogaczy doprowadzały go do wściekłości. Z całą natarczywością odczuwał, jak bardzo mu brak towarzystwa prostych, otwartych ludzi, towarzystwa przyjaciół, którzy sprawdzili się w ogniu walki i którzy życie traktują równie serio jak on sam. |
Atlasi/Grabieżcy
|
382 |
Był to człowiek, który wyznawał kult odwagi bez względu na to, gdzie się znajdował. Był wrażliwszy na podstawowe cechy ludzkie (odwagę, siłę fizyczną, szczerość, prostotę, narażanie się na niebezpieczeństwo i skłonność do życia pełnego przygód) niż na inne stany i właściwości duchowe. I nienawidził despotyzmu, samolubności, tyranii, łatwych zwycięstw wielu nad jednym i silniejszych nad słabszymi. |
Atlasi/Grabieżcy
|
395 |
Nieopodal Plaza del Callao, gdzie stał ongiś hotel „Florida”, znajduje się restauracja „Callejón de Ternera”. Mieszkańcy Madrytu mówią, że w okresie sezonu turystycznego ciągną tu pielgrzymki wielbicieli Hemingwaya z całego świata. I dziś wpadają tu znani artyści, ale obecność Hemingwaya czuje się tutaj stale. Właściciele restauracji wiedzą, że rozmaite legendy przyciągają cudzoziemskich przybyszów. Na ścianach wiszą powiększone fotografie Ernesta Hemingwaya: mistrz zamyślony, śmiejący się mistrz z ogromną siwą brodą, mistrz pijący wino, mistrz siedzący przy stole i rozmawiający ze starym Baskiem w berecie i koszuli w kratę… |
SDR - sztuka dobrej roboty
nośniki sławy
|
402 |
Dla każdego pisarza każda książka powinna być nowym początkiem, gdzie wciąż usiłuje osiągnąć coś, czego osiągnąć nie można. Zawsze powinien próbować dokonać czegoś, czego jeszcze nikt przed nim nie zrobił, czego próbowali inni, ale w czym zawiedli. Tak więc, jeśli ma ogromne szczęście, może raz na jakiś czas odnieść sukces. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
430 |
Hemingway już w młodości wyróżniał się świadomym podejściem do życia i już wówczas postanowił, że pisanie stanie się jego zasadniczym celem. Decyzji tej podporządkował każdy ważki odcinek swojego życia, uważał ją bowiem za stałą we własnym systemie wartości. Twarde warunki życiowe nauczyły go wkrótce, że w skomplikowanym wirze ludzkich spraw można coś osiągnąć jedynie wartościowym dziełem o znamionach wyjątkowości. Było to dlań naturalne we współpracy z magazynami i gazetami, tu też mają swoje źródło najistotniejsze cechy jego pisarskiego mistrzostwa. W procesie kształtowania się postaw Hemingwaya dokonują się zmiany lub uzupełnienia różnych płaszczyzn. Obok odpowiedzialności i pracowitości, z którymi (zwłaszcza w działalności dziennikarskiej) połączony był także pewien rodzaj odwagi i zdrowego tupetu, Hemingway często dał się ponosić młodzieńczo śmiałym pomysłom, nieobca mu też była próżność (mężczyźni wszakże bywają niezwykle uczuleni i wrażliwi!). A przy tym wszystkim jakże godne podziwu jest jego zdyscyplinowanie w pracy, niezgoda na własne błędy, samowychowywanie i autokontrola oraz niemal zakonne reguły, które miały nie dopuścić do sprzeniewierzenia się własnemu talentowi. A jeśli do tego wszystkiego dodamy ambicję, aby być wszędzie tam, gdzie się coś istotnego dzieje, jeśli dodamy niepokój ducha, a zarazem również część mobilizującej miłości własnej, która mu podszeptywała, aby zawsze starał się być we wszystkim pierwszy - otrzymamy portret człowieka, jakich niewielu wydaje jedno pokolenie. |
SDR - sztuka dobrej roboty
|
431 |
Powody, jakie w głównej mierze wpłynęły na to, że nacisnął cyngle dubeltówki, są bardzo proste.
Człowiek, który znał cenę życia i który starał się przeżyć jak najlepiej dni, jakie mu zostały dane, poczuł nagle, że zaczyna go zdradzać własne ciało. Starość dawała o sobie znać, tracił pamięć, z której był taki dumny. A jeśli dodamy do tego fakt, że utracił umiejętność pisania, wcale nietrudno jest zrozumieć jego stan psychiczny. Zaczęło go ogarniać poczucie zbyteczności. Nigdy już nie będzie tym, kim był. Jego życie zmieniło się w klatkę, w której niespokojnie biegał stary lew.
Jakże proroczo brzmią słowa starego Santiago, który w samotności toczy swoją walkę z rybą i w duchu dodaje sobie odwagi: „Ciągnijcie, ręce!… Trzymajcie mnie, nogi! Wytrzymaj, głowo! Nigdy nie zawodziłaś!” Jednakże ręce starego Hemingwaya już nie pociągnęły, nogi nie utrzymały i głowa zawiodła… |
CŻC - cykl życiowy człowieka
|
|