Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Jedno zdanie, którego często używam, stało się sławne wśród aktorów mojego pokolenia. Aktorowi, który w czasie próby proponuje interpretację, którą uważam za fałszywą – nie mówię nigdy: „To niedobre” czy „Myli się pan”. Mówię: ”To było świetne. Pańska koncepcja tej roli jest imponująca, ale może zechciałby pan powtórzyć tę scenę jeszcze raz tylko po to, aby ustalić kilka szczegółów”. Aktor powtarza scenę, a ja wtedy wskazuję mu jakąś wyraźną niespoistość albo zwracam uwagę na możliwość nawiązania lepszego kontaktu z publicznością za cenę osłabienia jakichś akcentów. Z wolna, w miarę powtarzających się prób, kruszę opór aktora i uzyskuję od niego nie to, co byłoby moim pomysłem, ale to co, jak sądzę, on sam uważa za najkorzystniejszą interpretację. Wiem, że osiągnąłem pożądany rezultat wtedy, kiedy aktor jest przeświadczony, że zmiany wprowadzone podczas tych prób pochodzą od niego i gdy powołując się na nie oświadcza: „Poradziłem Renoirowi, aby zmienił to lub tamto. Zgodził się – i scena bardzo na tym zyskała”.
Przytaczam chętnie pewną opinię na mój temat, opinię, z której jestem bardzo dumny. Sformułował ją Lulu Wattier, agent teatralny i filmowy. Otóż kiedyś polecono mu jakiegoś aktora, podkreślając, iż ów dostał rolę w filmie Renoira i że zagrał ją wyśmienicie. „To o niczym nie świadczy - odparł Lulu Wattier. – U Renoira nawet szafa dobrze by zagrała”.
|
Moje życie, moje filmy
|
Renoir, Jean
|
6315/K:131
19.09.2013
|
|