Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Ja wiem, że kłamstwo jest naturalnym ewolucyjnym przystosowaniem człowieka. Wykształciliśmy metody ukrywania, doskonalenia kłamstwa jak i metody jego wykrywania. Nawet w pewnych sytuacjach tak wierzymy w swoje kłamstwo, że zaczynamy je traktować jak prawdę bo wtedy nam łatwiej je ukryć. Kłamią wszyscy i zawsze - no czasami tylko ukrywają prawdę. Jedynymi sposród Homo sapiens, którzy nie kłamią są… dzieci autystyczne.
Tyle tylko, że jedni kłamią mniej, a inni więcej.
|
|
|
_6
12.01.2009
|
Dalej generał armii Moskowski podał, że w czasie wojny radziecki przemysł wyprodukował 490 tysięcy dział…
Geneza tego jest następująca: w latach 60.XX wieku ta liczba była oficjalna. Właśnie ją umieścił Żukow w „najprawdziwszej książce o wojnie”. W 1974 roku Żukow zmarł, a liczbę w tym czasie podano inną: w czasie wojny radziecki przemysł wyprodukował nie 490 tysięcy dział i moździerzy wszystkich kalibrów, a 825 tysięcy. Różnica, jak widać, nie jest mała 335 tysięcy. Jedna trzecia miliona. Równocześnie zostały zweryfikowane liczby produkcji samolotów, czołgów i innego uzbrojenia. Nową liczbę wpisano do „Radzieckiej encyklopedii wojskowej”. I pod tym podpisali się marszałek Związku Radzieckiego A. Grieczko, admirał marynarki Związku Radzieckiego S. Gorszkow, główny marszałek lotnictwa P. Kutachow, generałowie armii A. Jepiszew, S. Iwanow, N. Okarkow, I. Pawłowski, I. Szawrow, I. Szkadow, cały pluton generałów pułkowników, półtora legionu uczonych, profesorów i doktorów.
Co miał zrobić zmarły Żukow? Czy nadal upierać się przy błędnych, ewentualnie zaniżonych liczbach, podsuniętych mu przez czyjąś wrogą dłoń? Oczywiście, że nie! Zmarły Marszałek Zwycięstwa natychmiast zdecydowanie naprawił swój błąd. A żeby nie powstały żadne niepożądane dyskusje, pojawił się i przypisik: wzięto tę liczbę nie z sufitu, a z „Radzieckiej encyklopedii wojskowej”, Wojenizdat, Moskwa 1976, tom 2, s.66.
Jest to jeszcze jeden przykład przebudzenia się pamięci zmarłego wodza.
Problem generała armii Maskowskiego polega na tym, że myśli on wedle pierwszego wydania pamiętników Żukowa. A czas leci. Nikt nie dyskutuje, w swoim czasie pierwsze wydanie „Wspomnień i refleksji” było najprawdziwszą książką o wojnie. Ale pozostawało nią bardzo krótko. Do momentu aż ukazało się drugie wydanie, które całkowicie obalało pierwsze. A potem ukazało się trzecie wydanie, które obaliło pierwsze dwa. Pamiętniki Żukowa są dobre pod tym względem, że w każdej chwili są całkowicie zgodne z oficjalną linią dnia dzisiejszego. Pojawiają się nowe fakty, nowe interpretacje historii, nowe dokumenty i liczby, zgodnie z nimi zmieniają się poglądy Żukowa.
Generał armii Moskowski nie zrozumiał prostej prawdy: „Wspomnienia i refleksie” są podstawą wszystkiego. Ale powoływać się trzeba nie na pierwsze z brzegu wydanie, ale tylko na to, które w chwili obecnej jest ostatnie. Teraz obowiązuje trzynaste wydanie. I tylko ono może być uważane za najprawdziwszą książkę o wojnie. Wszystkie poprzednie to majaczenie, brednie i kłamstwa. Zmarły Żukow idzie z duchem czasu, a żyjący generał Moskowski za szybko zmieniającymi się poglądami Marszałka Zwycięstwa nie nadąża.
|
Ostatnia defilada
|
Suworow, Wiktor
|
9788375102291:63
14.04.2009
|
W trakcie wojny kilka tysięcy dzieci hiszpańskich komunistów przewieziono do Związku Radzieckiego. Przygotowywano z nich bojowników tajnego frontu. To szczególnie duży i okropny temat. Równie interesujący jest los zagranicznych ochotników w Hiszpanii: Amerykanów, Kanadyjczyków, Francuzów, Szwedów itd. Zaraz po przybyciu do kraju zabierano im paszporty i wszystkie inne dokumenty. Dla bezpieczeństwa. Za ucieczkę z „brygady międzynarodowej” rozstrzeliwano. To nie Imperium Rosyjskie!
A dokąd uciekać? Przed nami – ocean. Na lewo – też ocean. Z tyłu – Morze Śródziemne. Porty pod kontrolą. Granica z Francją zamknięta. Dookoła – front. Nagie spalone przez słońce równiny i góry. Nie ma gdzie się schować. W kieszeni ani grosza, ani paszportu. Kiedy ochotnik trafi już do „brygady międzynarodowej”, przestawał być ochotnikiem. Zmieniał się w uzbrojonego niewolnika, który prawie nie miał szans ucieczki.
Zdarzało się, że w budynkach, w których przechowywano dokumenty osobiste ochotników, z jakiegoś powodu częściej niż zwykle wybuchały pożary, a samochody, które przewoziły te dokumenty, częściej niż zwykle były ostrzeliwane. Bojownicy brygad międzynarodowych przeważnie pozostawali bez żadnych dokumentów, a radziecki wywiad wojskowy dostał legalne paszporty i inne osobiste dokumenty dziesiątków tysięcy młodych mężczyzn z 54 krajów.
Krwawa zorza komunistycznego jutra już wschodziła nad Hiszpanią i kogoś to zorza obudziła…
wyrwawszy się z Hiszpanii po upadku Republiki, ochotnicy, w zdecydowanej większości, zachowali wierność swoim ideałom, i tak nic nie zrozumieli. Ale co najmniej jeden z nich przejrzał na oczy. Nazywał się George Orwell. Przyjechał do Hiszpanii, żeby walczyć o wolność i demokrację. I nagle uświadomił sobie, że pod maską wolności może chować się potworny zbrodniczy reżim. Sławę przyniosły mu dwie książki: „Folwark zwierzęcy” i „Rok 1984”.
W pierwszej opisał farmę, na której zwierzęta zbuntowały się przeciwko ludziom. Powstanie zakończyło się całkowitym zwycięstwem. Ale na czele wojennej społeczności zwierząt znalazły się świnie. I zaprowadziły swoje świńskie porządki. Zadziwiające: George Orwell opisał brytyjską farmę i świnie rasy Berkshire, ale w Związku Radzieckim zamykali w więzieniu ludzi, u których znaleźli tę książkę.
I to mnie też dziwiło. Gdyby George Orwell pisał radzieckie komunistyczne świnie, to taką reakcję można by wytłumaczyć. Ale dlaczego oni tak się obruszali, dlaczego w tak nerwowy sposób reagowali, kiedy czytali o władzy świń rasy Berkshire?
Co to? Świńska solidarność?
|
Ostatnia defilada
|
Suworow, Wiktor
|
9788375102291:102
14.04.2009
|
Oto właściwie wszystko, czego o okolicznościach klęski można się dowiedzieć ze wspomnień Bołdina. Oto standardowe elementy “okoliczności siły wyższej”, które radziecka nauka historyczna bierze pod uwagę: nie było łączności, nie było paliwa, skończyła się amunicja.
Dlaczego nie ma łączności? Otóż nieprzyjacielscy dywersanci poprzecinali wszystkie przewody.
Gdzie podziało się paliwo? Niemieckie lotnictwo zbombardowało wszystkie składy.
Dlaczego nie dowieziono pocisków? Przecież list do Mińska nie doleciał…
Niepotrzebne są, bo przeszkadzają w przyswojeniu jedynie słusznej prawdy szczegóły: ile było przewodów, a ilu było dywersantów, jaki limit przebiegu po jednym zaatakowaniu miały radzieckie czołgi, ile pocisków mieści się w przewożonej w czołgu jednej jednostce ognia, jakimi siłami lotnictwo niemieckie mogło zbombardować” wszystkie składy” i ile tych składów było w jednym w jednym tylko Zachodnim Specjalnym Okręgu Wojskowym – odrzucono je jako zbędne. Odrzucono - jako niepotrzebną- także tę prostą i bezsporną prawdę, że siły zbrojne tworzy się właśnie w tym celu, aby mogły działać w warunkach przeciwdziałania przeciwnika.
|
22 czerwca 1941
|
Sołonin, Mark
|
9788375101300:115
21.04.2009
|
W dużym artykule z wymownym tytułem Przyczyny klęski na Białorusi [78] autor z żałosnym westchnieniem informuje czytelników, że zaopatrzenie wojsk Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego w środki łączności radiowej było w opłakanym stanie: „…radiostacje pułkowe – 41%, batalionowe -58%, kompanijne – 70%”.
I jak jest to u nas przyjęte, aby utrudnić właściwe wyjaśnienie sprawy, fakty- ile to w sztukach na jeden pułk lub kompanię strzelecką – opuszczono. Postaramy się uzupełnić to przykre uchybienie. Zgodnie z etatem dywizji strzeleckiej z kwietnia 1941 roku w jednym pułku artylerii haubic powinno się znajdować 37 radiostacji (na 36 haubic), w pułku artylerii – 25 radiostacji (na 24 armaty), 3 radiostacje w pułku strzeleckim i po 5 radiostacji w każdym batalionie strzeleckim. A czyż zestawienie słów: „radiostacja kompanijna” nie wykazuje na najwyższy (dla pierwszej połowy XX wieku) poziomu wyposażenia technicznego stalinowskiej armii?
|
22 czerwca 1941
|
Sołonin, Mark
|
9788375101300:118
21.04.2009
|
Żadnych pancernych oddziałów przeciwnika w pasie 10. armii po prostu nie było, dlatego też Borziłow nie mógł ich odnaleźć. Nie przeszkodziło to jednak Bołdinowi wspomnieć w jego powojennych pamiętnikach o „dużej liczbie czołgów”, które zaatakowały południowe skrzydło 10 Armii.
|
22 czerwca 1941
|
Sołonin, Mark
|
9788375101300:144
21.04.2009
|
Oto sam Marszałek Zwycięstwa w swoich powszechnie znanych Wspomnieniach i refleksjach ubolewa nad nędzą naszych czołgów:
„(…) były one mało manewrowe i wrażliwe na ogień artylerii (…) pracowały na benzynie i co za tym idzie, były łatwopalne (…) miały niedostatecznie solidny pancerz” [15].
Oto małe literackie arcydzieło. Nie można obwiniać Żukowa o oszustwo. Wszystko, co powiedział, do ostatniej literki – to prawda. Każdy czołg na świecie jest wrażliwy (w porównaniu, na przykład, z żelazobetonowym schronem) i mało manewrowy (w porównaniu ze śmigłowcem). Zależy z czym się porównuje.
Mądry Żukow nie miał ochoty porównywać radzieckich czołgów ze współczesnymi im czołgami niemieckimi. On wcale nie mówił, że niemieckie czołgi były „bardzo zwrotne i odporne”, a ich silniki pracowały na czymś innym niż „łatwopalna benzyna”. Nie ma wątpliwości, że z tysiąca ludzi, którzy przeczytali wspomnienia wielkiego dowódcy, 999 zrozumiało ten akapit właśnie tak, że nasze czołgi to „graty” i „groby”, a niemieckie były o wiele lepsze. Oto dzieło mistrza!
|
22 czerwca 1941
|
Sołonin, Mark
|
9788375101300:243
21.04.2009
|
Zauważył po latach „kolosalną przepaść pomiędzy retoryką reformatorów, a ich rzeczywistymi działaniami”.
|
|
|
:31
31.12.2009
|
Na cementowych ścianach poprzyklejane były afisze z hasłem „Jesteśmy łagodni dla tych, którzy się przyznają do winy i surowi dla tych, którzy zaprzeczają”.
[…]
Wśród więźniów mówiło się: „ciężka kara dla tego, który się przyzna – więzienie na wieczne czasy”. Było to przeciwieństwem tego, co głosiliśmy.
Faktem jest, że wielu więźniów, którzy przyznali się do winy w nadziei na łagodniejszą karę, zostało skazanych na długie więzienie. Prowadzący przesłuchania nie dotrzymywali obietnic o złagodzeniu kary, wychodząc z założenia, że to co obiecali więźniom, do niczego nie zobowiązuje. Przestępcy szybko się zorientowali, że nie należy wierzyć ani pogróżkom, ani obietnicom ze strony wymiaru sprawiedliwości. Odmawiając przyznania się do winy, zawsze ma się szanse na odzyskanie wolności. Jeśli prowadzący śledztwo nie znajdą wystarczających dowodów, sąd nie może wymierzyć kary. Jeśli człowiek się przyzna, bez wątpienia zostanie skazany.
|
Czerwona prokurator. Opowieść o przemocy, władzy i korupcji w Chinach
|
Rundcrantz, Xiao
|
9788371836374:167
09.04.2012
|
Wkrótce jednak coś spowodowało, że zmienił zdanie, choć nie byłem pewien, co. Pewnego dnia, mniej więcej w miesiąc po wkroczeniu Sowietów, wrócił do domu przygnębiony.
– Wszystko to jest jednym wielkim kłamstwem – powiedział, siadając przy mnie, tak jak zwykł był robić, gdy miał coś ważnego do omówienia. – To, co mówiłem ci poprzednio, Feliksie, to wszystko kłamstwo. Największe oszustwo, z jakim spotkałem się w moim życiu. Czy możesz mi wybaczyć? Jeśli tylko możesz, to proszę cię, wyrzuć z pamięci wszystko, co ci mówiłem.
|
Nigdy nie gaśnie nadzieja
|
Zandman, Feliks
|
9788389812056:53
24.07.2012
|
Pawiak przedwojenny, „sanacyjny” jest tam postawiony na równej stopie z hitlerowskim, komuniści przedwojenni, odsiadujący śledztwo czy sądowe kary zrównani z ofiarami terroru okupacyjnego, a także z „Grotem” Roweckim czy Starzyńskim. Do tego w życiorysach takich dawnych komunistów, jak Sochacki, Dąbal, Łańcucki, nic nie napisano, że zostali oni zamordowani w stalinowskiej Rosji – ta sprawa w ogóle nie istnieje.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:578
05.02.2013
|
Alfred Krupp podniósł rękawicę i wyasygnował 2100 franków na cele planowanego testu. Równocześnie jednak instruował swych paryskich agentów, każąc im wykorzystać wszystkie możliwości wpłynięcia na decyzję jury: „Proszę nie szczędzić słów i pieniędzy w celu pozyskania przyjaciół mogących Panom służyć pomocą. Urzędników pruskich, a także francuskich, traktujcie Panowie z najwyższą uniżonością.” Historyk Evelyn Krocker w swojej pracy doktorskiej pt. Wystawy światowe w XIX wieku tak pisze na ten temat: „Pewien brak skrupułów w postępowaniu Kruppa na wystawach światowych – co w wypadku innych wystawców rzucało się w oczy – dochodzi zwłaszcza do głosu w bezpośrednim manipulowaniu gremiami zobowiązanymi do obiektywizmu.”
|
Geniusze i spekulanci. Jak rodził się kapitalizm.
|
Ogger, Guenter
|
9788306022766:137
06.08.2013
|
Czytelnik mógłby zapytać jak to się stało, że ideolodzy aż tak się zapędzili. No cóż im można wszystko. Poprzez, na przykład przemilczanie jednego i uwypuklanie drugiego, przedstawiać w sposób absolutnie przeczący rzeczywistości osiągnięcia ZSRR i rozprawiać się z przeciwnikami politycznymi.
|
Zapadnia. Człowiek i socjalizm.
|
Fiedosiejew, Anatolij Pawłowicz
|
ZAPADNIA:322
16.03.2014
|
Więc ty uważasz, że są jeszcze malkontenci wśród mas?
Abakumow znów westchnął. Odparł ze skruchą:
– Tak jest, towarzyszu Stalin. Jest jeszcze pewien procent… (Ładnie by wyglądał, gdyby powiedział, że nie! Na diabła wtedy ten cały jego sklepik?…)
|
Krąg pierwszy
|
Sołżenicyn, Aleksander
|
9788307024950:133
11.10.2014
|
|