Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Przez długie dni prześladowało mnie w Moskwie wspomnienie oczu, które widziałem w Muzeum Rewolucji na fotografii z czasów głodu 1922 r. były to oczy chłopa i chłopki skazanych na rozstrzelanie za zbrodnię ludożerstwa. Oczy te miały wyraz zupełnego spokoju i błogości.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:113
26.03.2009
|
Na skutek donosu czy jakiejś drobnej winy państwo może odebrać pajok. Państwo może dać obywatelowi wołczij bilet, może go zepchnąć w szeregi liszeńców. Państwo jest jedynym rozdzielcą pracy i pożywienia i dlatego przestępstwo wobec państwa ma skutki fatalne.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:112
26.03.2009
|
Poczcie bezpieczeństwa, tak potrzebne dla rozwoju duchowego jednostki, istnieje w Sowietach w małym stopniu. Wzajemne, ustawiczne szpiegowanie się wnosi atmosferę nieufności wobec najbliższych ludzi.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:111
26.03.2009
|
Pudowkin kręci teraz nowy film pt. Tiepłochod Piatiletka. Film dzieje się w Rosji i tłum stojący przed wytwórnią jest ucharakteryzowany właśnie na tłum moskiewski. Statyści stoją na ulicy i łatwo można porównać, jak wygląda prawdziwy tłum i jak wyglądają pokazowe manekiny robotników sowieckich. Statyści ucharakteryzowani są na dobrze ubranych. Wszyscy mają czapki i bluzy robotnicze, większość ma długie buty. Stoją przypudrowani na fioletowo w słońcu ulicy moskiewskiej, a obok stoi prawdziwy tłum ludzi bosych, brudnych i oberwanych i przygląda się statystom. Te dwa tłumy można by użyć za reklamę piatileiki.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:99
26.03.2009
|
★ Autor faworyzowany przez „Gosizdat” zarabia dużo. Za arkusz druku dostaje około czterystu rubli, a suma ta rośnie w zależności od wysokości nakładu. Również honoraria w prasie sowieckiej są dość wysokie.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:97
26.03.2009
|
Rozmawiałem w Rosji z dyrektorami teatrów, reżyserami filmowymi, z pisarzami i ludźmi nauki. Wszyscy oni robią dzisiaj wrażenie koni zaprzęgowych do ciężkiego wozu. Na oczach mają jak konie coś w rodzaju zasłon, nie pozwalających spojrzeć ani w lewo ani w prawo. Podobny stan rzeczy nie może się długo utrzymać. Sprzeczny jest nie tylko z potrzebą opozycji i krytyki, ale co ważniejsze, z pragnieniem ulepszania.
|
Moja podróż po Rosji (w 1932 roku)
|
Słonimski, Antoni
|
9788375650020:95
26.03.2009
|
Ani Anglia, ani USA nie posiadały w tym czasie armii o takich rozmiarach jak ta, którą przyszło dowodzić felczerowi kompanijnemu z czasów pierwszej wojny światowej, już od 1920 roku pełniącemu jedynie funkcje nieliniowe.
|
22 czerwca 1941
|
Sołonin, Mark
|
9788375101300:356
22.04.2009
|
Jednym z powodów, dla których rekruci nie czuli żadnej skruchy, kiedy zabijali [bagnetem, bezbronnych przywiązanych do drzew przyp. JF] Chińczyków, była z pewnością brutalność ich własnego szkolenia. Ale ważną role odgrywał tu również inny czynnik – fakt, iż od najmłodszych lat uczono ich, że Chińczycy są gorsi od nich. „Od szkoły podstawowej mówiono nam – powiedział Kondo – że Chińczycy są nikczemni i że to rasa niższa […]. A naród japoński – boski naród – to najlepsza rasa na świecie. A Chińczycy byli gorsi od świń. Taką mieliśmy mentalność”.
|
Kaci i ofiary
|
Rees, Laurence
|
9788374698252:52
08.08.2009
|
A w tym samym czasie, w innej jednostce, na innego roztropnego dowódcę szykowano donos na temat szpiegostwa na rzecz Zanzibaru. W jeszcze innej jednostce dowódca walczył o "zmniejszenie wypadków" i w rezultacie piloci zamiast latania wkuwali ruchy tłoków i średnicę cylindra silnika AM-38 (to nie anegdota, tak było w 4 Pułku Lotnictwa Szturmowego). Zdarzały się również całkiem egzotyczne zajęcia.
"Tego dnie mieliśmy zacząć od musztry pojedynczego żołnierza, pokazać, jak potrafimy dowodzić pododdziałem. Rozpoczęły się przygotowania. Do swojego oddziału wybrałem jedenastu postawnych młodzieńców-czerwonoarmistów wzrostu od 175 do 180 centymetrów. Zaczęliśmy. (…) Musztra, zajęcia polityczne, czyszczenie broni i spacer w szeregu po okolicznych drogach, z piosenkami. (…) I tak codziennie, przez miesiąc. (…) Jednym się przejmowałem: w porównaniu z innymi niezbyt dobrze panowałem nad tonem dowódczym. Nie chodziło mi: "Rrraz, rrraz, raz, dwaa, trzyyyy…" albo "Pobudkaaa!". Nie dawałem rady.
Wtedy postanowiłem działać sposobem Demostenesa: regularnie wychodziłem na górę i tam krzyczałem! Właśnie krzyczałem - z całych sił, głośno, jak oszalały, a później recytowałem wiersze, wykrzykiwałem rozkazy, pojedyncze słowa, śpiewałem. (…) Po wspaniałym zwycięstwie w musztrze miałem nowy kłopot. Teraz do dowódcy należało przechodzić za każdym razem w pełnym rynsztunku. A pełny rynsztunek - to znaczy z szablą i ostrogami. Znów problem! Raz wziąłem szablę i o mało się nie przewróciłem: zaplątała mi się między nogami. Żeby trzymać fason najlepszego znawcy musztry, musiałem włożyć w to wszystko sporo pracy, i każdego ranka w swoim gabinecie sumiennie ćwiczyłem".
Szanowny czytelniku, jak sądzisz - o czym to jest? To dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego, wybitny oblatywacz, marszałek lotnictwa J. Sawicki z upojeniem opowiada w pamiętnikach, jak wiosną 1941 roku stracił cały miesiąc na doskonalenie "Rrraz, rrraz, raz, dwaa, trzyyyy…" A jaką funkcję pełnił wiosną 1941 roku 28-letni kapitan Sawicki? Odpowiadam - dowodził 29. Dywizją Lotnictwa Myśliwskiego. A kim był ten idiota - inne słowo tu nie pasuje - który wiosną 1941 roku odrywał dowódcę dywizji lotniczej na przegląd piosenki żołnierskiej, a potem jeszcze wymagał chodzenia po lotnisku w ostrogach i z szablą? To dowódca Frontu dalekowschodniego, bohater wojny domowej, generał armii Apanasienko. Powiadają, że jeden z najlepszych…
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:424
19.12.2009
|
Przyczyny klęski radzieckich sił powietrznych okazały się dokładnie takie same jak przyczyny klęski Armii Czerwonej w ogóle. Siły zbrojne były częścią niezłomnego z pozoru, ale ciężko chorego społeczeństwa, lotnictwo było jedynie częścią - chociaż bardzo specyficzną - sił zbrojnych, stworzonych jako instrument zdeprawowanego, bezwzględnego i agresywnego reżimu. Wszystko, co się wydarzyło latem 1941 roku, było nieuniknione, i tylko jeszcze większa bezwzględność, zdeprawowanie i głupota reżimu hitlerowskiego, gigantyczne obszary i zasoby kraju, jak również pomoc ze strony potężnych sił demokratycznego Zachodu pozwoliły kosztem przelewu krwi odzyskać to, co zostało utracone w pierwszych miesiącach wojny, pokonać wroga i zakończyć wojnę w Berlinie.
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:572
20.12.2009
|
Dużo gorzej rozwiązano kwestie stworzenia skomplikowanego systemu zwanego "lotnictwem wojskowym". Było ku temu wiele powodów. Podejście systemowe z definicji trudno jest połączyć ze światopoglądem marksistowski- leninowskim, polegającym na absolutyzacji poszczególnych elementów.
Niedopuszczalnie niski był również ogólny poziom wykształcenia i kultury naszego zbiorowego "stalina". Wreszcie zupełnie inny był też potencjał kadrowy: jeżeli w Instytucie Naukowo - Badawczym i biurach doświadczalno - konstrukcyjnych jeszcze dopuszczano obecność (a czasami również kierownictwo) obcych społecznie, bezpartyjnych fachowców, inżynierów z prawdziwego zdarzenia oraz naukowców starej rosyjskiej szkoły, to w kierownictwie armii, lotnictwa, przemysłu wojskowego pod koniec lat 30. obcych już nie było. Protegowani Stalina w najlepszym wypadku byli zdolni do bardzo intensywnej, ale skrajnie nieskutecznej pracy. W najgorszym - byli to niewykształceni łajdacy, intryganci i dorobkiewicze, którym w normalnym społeczeństwie nie pozwolono by kierować ekipą sprzątającą .
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:574
20.12.2009
|
W przededniu wojny Stalin podjął rozpaczliwą próbę naprawienia zaistniałej sytuacji. W tym celu Stalin - w jeszcze większym stopniu niż wcześniej- rozpowszechnił w lotnictwie, przemyśle lotniczym i nauce specyficzne stalinowskie metody kierowania, czyli presję administracyjną, masowe represje, krzewienie atmosfery strachu, zawiści i krwawych intryg. W rezultacie zostały zniszczone ukształtowane zespoły naukowe, fizycznie wyeliminowani (lub na długo usunięci z badawczej pracy) najlepsi specjaliści, a naturalny proces odbudowy parku samolotów radzieckich sił powietrznych został zahamowany na 3-5 lat.
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:575
20.12.2009
|
Nie zrobił tego również przedstawiciel wojskowy fabryki nr 156. W rubryce "Podpis osoby odpowiedzialnej za wylot samolotu" nie podpisał się nikt. (…) Kartę zadania podpisał główny inżynier testujący M. Łazariew". Od razu po katastrofie Łazariewa, który źle się poczuł zawieziono do szpitala. Następnego dnia obchodowi znaleźli na jednym z podmorskich przejazdów kolejowych zmasakrowane ciało Łazariewa. W sprawie śmierci Czkałowa aresztowano i skazano 16 osób, wraz z Tomaszewiczem, Usaczewem, szefem Głównego Zarządu Komisariatu Ludowego Przemysłu Obronnego (jemu podlegała fabryka nr 156) Bielajkinem. Ten ostatni został zwolniony przedterminowo w 1942 roku i po kilku dniach odnaleziono go zamordowanego w jego moskiewskim mieszkaniu…
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:264
20.12.2009
|
W wytwórniach broni i kopalniach Uralu robotnicy pracują w tak strasznych warunkach, że wojsko musi często tłumić zamieszki.
|
Katarzyna Wielka
|
Troyat, Henri
|
9788324126934:189
11.02.2010
|
Ludzi, którzy szli pokornie pod komunistyczny topór bez słowa protestu, dziś się osądza – zniewolone duszyczki, niezdolne do sprzeciwu, macie to, na coście zasłużyły. Ludzi, którzy nie zgodzili się iść dobrowolnie na rzeź, którzy uciekali albo walczyli, też się potępia: zdrajcy, kolaboranci, przeniewiercy, poplecznicy wroga!
|
Akwarium
|
Suworow, Wiktor
|
83-85195-04-1:266
25.07.2010
|
Ale system jest od nas silniejszy. System jest najsilniejszy. Pod jego nieubłagany topór może trafić każdy z nas.
|
Akwarium
|
Suworow, Wiktor
|
83-85195-04-1:260
25.07.2010
|
Zhou był mistrzem organizacji. Pod jego kierownictwem całe społeczeństwo zostało wciągnięte do obiecującej wszystko machiny. Stworzył ogromną biurokrację, której zadaniem było nie tylko administrowanie bazą, ale również zmuszenie całej ludności do wykonywania rozkazów partii. W każdej wsi działały liczne państwowe komitety: „komitet werbunkowy”, „komitet ziemski”, „komitet do spraw konfiskat”, „komitet rejestracyjny”, „komitet czerwonej godziny policyjnej”, by wymienić tylko kilka. Ludzie dostawali się w tryby organizacji państwowej w wieku sześciu lat- dzieci musiały obowiązkowo należeć do Korpusu Dzieci. W wieku piętnastu lat automatycznie przechodziły do Brygady Młodzieży. Wszyscy dorośli, z wyjątkiem starców i kalek, należeli do Czerwonej Armii Obrony. W ten sposób powstała sieć kontroli obejmująca całe społeczeństwo.
Działanie tej machiny było dla Mao odkryciem i niespodzianką. Przed przybyciem Zhou rządził czerwonym krajem w bandyckim stylu, nie dając specjalnie o narzucenie więzi organizacyjnych. Nie potrzebował wiele czasu, żeby docenić zalety i możliwości nowych rozwiązań. Gdy w końcu opanował cały kraj, dysponował totalitarną machiną i rozwinął ją tak, że miała jeszcze mniej luk i była bardziej natrętna niż w Ruijinie lub w stalinowskiej Rosji.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:114
29.07.2010
|
Po trzech tygodniach pobytu w gestapo obaj zostali zwolnieni. Jak się później okazało, zwolniono ich dlatego, że podpisali zobowiązanie do współpracy z gestapo.
|
Mój udział w kontrwywiadzie Armii Krajowej
|
Adamczyk, Eugeniusz
|
9788389920252:99
30.07.2010
|
Mao nie życzył sobie aktywnej i chętnej współpracy, gdyż wola każdej osoby może się zmieniać. Nie chciał ochotników. Potrzebował maszyny, aby za pociśnięciem guzika wszystkie jej tryby działały w pełnej zgodzie. I stworzył taką maszynę.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:250
09.08.2010
|
Mao był gotowy pozbawić społeczeństwo żywności, byle tylko ją wyeksportować. Instrukcja dla ministerstwa handlu zagranicznego z października 1953 roku ujmowała sprawę zupełnie jasno:
Jeśli chodzi o towary mające zasadnicze znaczenie dla przetrwania narodu (to znaczy zboże, soja i olej roślinny), jest prawdą, że musimy je dostarczyć ludności, ale nie wolno nam ograniczyć się do kładzenia nacisku wyłącznie na to (…), musimy wykorzystać wszelkie środki, żeby wycisnąć je z ludności i wyeksportować [podkreślenie autorów] (…) jeśli chodzi natomiast o towary, które mają mniejsze znaczenie dla przetrwania (takie jak mięso, fistaszki), mamy tym ważniejsze powody, żeby ograniczyć ich konsumpcję w Chinach w celu zwiększenia eksportu.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:381
13.08.2010
|
Każdy, kto w chwili przejęcia władzy przez Mao był zarejestrowany jako chłop, nie miał prawa przenieść się do miasta i nie mógł zmienić swojego statusu. Chłopom nie wolno było nawet przenosić się do innej wsi bez specjalnego zezwolenia (udzielano go, gdy na przykład ktoś zawarł związek małżeński z osobą z innej miejscowości). Poza takimi przypadkami chłopi zostali przypisani do swojej wsi na całe życie. To samo dotyczyło ich dzieci i wnuków. Taki całkowity brak społecznej mobilności był w Chinach czymś nowym. Chińscy chłopi zawsze mogli zmieniać miejsce pobytu i mieli możliwość społecznego awansu. Mogli aspirować do zdobycia sławy i majątku – tal jak sam Mao. Gdy zdarzał się głód, mogli szukać szczęścia w miastach lub innych regionach. Teraz, nawet w pomyślnych latach, nie mogli liczyć na poprawę swojego losu. Jedyną możliwością zmiany był pobór do wojska lub skierowanie do pracy w fabryce. W przypadku jakiejś klęski naturalnej głodowali i umierali w swoich wsiach *.
Gdy Zhou Enlai obiecywał zwiększyć eksport soi do Niemiec Wschodnich, powiedział swoim niemieckim rozmówcom: „Gdyby u nas ludzie głodowali, to działo by się to na wsi, a nie w miastach, tak jak u was”. Inaczej mówiąc: naszych głodujących nie było by widać.
Chłopi musieli produkować żywność na eksport praktycznie bez pomocy ze strony państwa. 27 lutego 1957 roku, na posiedzeniu Najwyższej Rady Państwowej, organu niemającego żadnej rzeczywistej władzy, Zhou powiedział otwarcie: „Żadnych pieniędzy na rolnictwo”. Główny urzędnik do spraw rolnictwa reżimu Mao oświadczył swoim pracownikom, że dążąc do zwiększenia produkcji, „muszą polegać na dwóch ramionach i jednym tyłku” każdego chłopa – to znaczy na pracy fizycznej i ekskrementach, wykorzystywanych jako nawóz.
Chłopi produkowali żywność, którą Mao nie tylko płacił za import broni i zakładów zbrojeniowych ze Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej, ale również rozdawał ją, żeby umocnić swoją międzynarodową pozycję. Chiny wysyłały żywność biedniejszym krajom, takim jak Korea Północna i Wietnam Północny, a także czyniły hojne prezenty znacznie bogatszym komunistycznym krajom europejskim, zwłaszcza po śmierci Stalina, gdy Mao chciał objąć przywództwo w obozie komunistycznym. Kiedy Rumunia zorganizowała międzynarodowy zlot młodzieży, Mao podarował jej trzy tysiące ton oleju roślinnego, a chińscy chłopi, którzy go produkowali, dostawali w przybliżeniu kilogram oleju na osobę rocznie, co musiało im wystarczyć do gotowania i oświetlenia, ponieważ na wsiach nie było elektryczności. Węgry były krajem bez porównania bogatszym od Chin, ale po powstaniu w Budapeszcie w 1956 roku Pekin posłał tam towary wartości trzydziestu milionów rubli i udzielił Węgrom pożyczki w wysokości trzech i pół miliona funtów szterlingów. Mao wielokrotnie powtarzał, że takich pożyczek nie trzeba spłacać.
*Groźba zesłania na wieś skutecznie odstraszała mieszkańców miast od wszelkich prób wyłamania się z narzuconego porządku. Każdy dobrze wiedział, że oznaczałoby to skazanie nie tylko całej rodziny na ciężką harówkę, ale również utratę pewnego źródła utrzymania, przy czym to nieszczęście dotyczyłoby również następnych pokoleń.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:382
13.08.2010
|
Wykazywanie się jakąkolwiek inicjatywą było teraz śmiertelnie niebezpieczne. Inicjatywa oznaczała, że możesz myśleć inaczej niż szef, że potrafisz wyciągać własne wnioski, a może nawet sądzisz, że jesteś mądrzejszy od innych. A może to wróg podsunął ci głupią myśl podważania „głównej linii partii”?
|
Kadry decydują o wszystkim
|
Bieszanow, Władimir
|
9788392620556:249
21.09.2010
|
Mao próbował skanalizować niezadowolenie typową dla niego metodą wskazywania kozłów ofiarnych. Najpierw zaatakował wiejskich urzędników, którzy „bili chłopów, i to na śmierć” oraz „spowodowali zmniejszenie zbiorów, przez co ludzie nie mają co jeść”.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:471
08.10.2010
|
Mao chciał mieć posłuszny aparat władzy, a do tego potrzebował pomocy Lin Biao. Lin wiedział o tym i wiedział również, czego chce w zamian: eliminacji szefa sztabu. Mao zgodził się na to żądanie, choć Wysoki Luo był wobec niego ultralojalny, a w ówczesnej sytuacji Mao potrzebował takich ludzi bardziej niż kiedykolwiek. Jednakże bez pomocy Lin Biao nie mógł urzeczywistniać swoich zamiarów: nie było nikogo innego o tak dużym prestiżu, kto gotów był wykonywać wszelkie polecenia. Wysoki Lou był zdolny i lojalny, ale nie cieszył się tak dużym poważaniem w kręgach wojskowych, dlatego Mao zgodził się go poświęcić.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:504
08.10.2010
|
W obliczu tego kryzysu Mao uznał, że potrzebuje natychmiastowego poparcia Lin Biao, dlatego zgodził się na jego żądanie, żeby oskarżyć szefa sztabu Luo Riuqinga o zdradę. 18 marca Luo skoczył z dachu swojego domu, usiłując popełnić samobójstwo. Jak zwykle uznano to za: zdradę” partii, zasługującą na surową karę. Luo stał się ofiarą masowych wieców potępienia, a ponieważ w wyniku nieudanej próby samobójczej miał połamane obie nogi w kostkach, wywlekano go na scenę w wielkim koszu. Z okaleczonych stóp, wystających nad krawędź kosza, powoli ściekała krew.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:508
08.10.2010
|
Plan przewidywał, że każdy w fabryce będzie wykonywał pracę odpowiednią do swoich umiejętności, a zarabiał w zależności od potrzeb. Co się stało? Dlaczego pani tak na mnie patrzy?
– Jak się nazywała ta fabryka? - zapytała ledwo dosłyszalnym głosem.
– Samochody Dwudziestego Wieku. W Starneville, w stanie Wisconsin.
– Proszę mówić dalej.
– Głosowaliśmy na walnym zebraniu. Spadkobiercy Starnesa wygłosili wielkie przemówienia na temat planu. Nie był zbyt jasny, ale nikt o nic nie pytał. Nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądało jego wdrażanie, ale każdy sądził, że wszyscy inni wiedzą. Każdy, kto miał wątpliwości, czuł się winny i siedział cicho, żeby nie wyjść na jakiegoś potwora, bo Starnesowie twierdzili, że plan jest wcieleniem szlachetnego ideału, a każdy, kto mu się przeciwstawia, ma duszę mordercy i nie jest godny miana człowieka. Skąd mieliśmy znać prawdę? Przez całe życie słyszeliśmy od rodziców, nauczycieli i pastorów, dowiadywaliśmy się z każdej gazety, filmu i przemówienia, że właśnie to jest godne i sprawiedliwe. Być może istnieje więc jakieś usprawiedliwienie tego, co zrobiliśmy na zebraniu. W każdym razie poparliśmy plan i dostaliśmy go. Wie pani, jesteśmy w pewien sposób napiętnowani – wszyscy, którzy przetrwali pierwsze cztery lata planu w Samochodach Dwudziestego Wieku. Jak ludzie wyobrażają sobie piekło? Jako zło – czyste, nagie, uśmiechające się szyderczo zło, prawda? Cóż, to właśnie zobaczyliśmy i pomogliśmy zbudować… Myślę, że jesteśmy przeklęci i być może nigdy nie otrzymamy przebaczenia…
|
Atlas zbuntowany
|
Rand, Ayn
|
9788371509698:765
10.01.2011
|
wśród skorumpowanej, działającej na podstawie przysług i sznurków elity prasowej
|
Atlas zbuntowany
|
Rand, Ayn
|
9788371509698:947
10.01.2011
|
W ramach polityki ocalenia narodowego koleje całego kraju zostały połączone w jedną całość, działającą wspólnym wysiłkiem. Cały ich dochód brutto przekazywany jest Radzie Funduszy Kolejowych w Waszyngtonie, pełniącej rolę powiernika całego przemysłu i dzielącej całkowity dochód pomiędzy rożne koleje według… bardziej nowoczesnej zasady podziału.
|
Atlas zbuntowany
|
Rand, Ayn
|
9788371509698:958
10.01.2011
|
Sztaby nie były całkiem sprawne, traciły zdolność dowodzenia prawie natychmiast, gdy wojska zaczynały się przemieszczać, miały za mało środków łączności, a tam, gdzie takie środki były, nie wiedziano, jak się nimi posługiwać. A poza tym pojawił się jeszcze jeden nieoczekiwany czynnik: „przeciwnik swoimi uporczywymi kontratakami ciągle przeszkadzał we wprowadzaniu naszych planów w życie”.
Krótko mówiąc, sztaby bardziej przypominały szkolne klasy dla dzieci opóźnionych w rozwoju aniżeli „mózgi armii”. Nie można przyjmować poważnie twierdzeń o tym, że „pracując w ogromnym napięciu” generałowie „nabierali pewnego doświadczenia w dowodzeniu operacją”, a pracownicy oddziału operacyjnego „zdobywali nawyki konieczne do opracowania i dostarczania wojskom różnorodnych dokumentów bojowych”.
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:161
11.03.2011
|
Wobec szalejącej zawieruchy Francja staje się pokorna, uległa, usuwa się w cień, oczekując w milczeniu lepszych czasów. Nad wielkim zamilkłym narodem panuje mały gadający ludek jakobinów.
|
Wielka Rewolucja Francuska
|
Gaxotte, Pierre
|
9788389920683:280
18.03.2011
|
Jeśliby Niemcy wypełnili nasze sztaby szpiegami, a wojska – dywersantami, jeśli doszłoby do masowej zdrady i wrogowie opracowaliby szczegółowy plan rozbicia naszej armii, to nie osiągnęliby takiego efektu, jak ten, będący wynikiem idiotyzmu, tępoty, braku odpowiedzialności dowództwa oraz bezradnej uległości żołnierzy…
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:126
26.04.2011
|
To zrozumiałe, w oczach najwyższego dowództwa zawsze był niedobry nie ten dowódca, który bez sensu tracił ludzi, ale ten, który śmiał mieć własne zdanie i oceniać rozkazy przychodzące z góry.
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:141
26.04.2011
|
Gdy chodzi o rozdzielnictwo żywności, nie należy myśleć, że trzeba ją rozdzielać tylko sprawiedliwie. Trzeba wiedzieć, że to rozdzielnictwo jest metodą, bronią, środkiem podnoszącym produkcję. Niezbędne jest zapewnianie państwowo rozdzielanej żywności tylko tym urzędnikom, którzy są rzeczywiście potrzebni dla zapewnienia największej wydajności pracy, a jeśli uznać rozdzielanie artykułów żywnościowych za broń polityczną, zmniejszać racje tym, którzy nie są bezwarunkowo potrzebni, na korzyść tych, którzy są rzeczywiście potrzebni. [ Lenin ]
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:147
26.04.2011
|
A więc czy to Najwyższy Wódz tak popędzał dowództwo frontu, czy też generałowie zajmowali się mydleniem oczu, by jak najszybciej ucieszyć Wodza sukcesami? Nie bez przyczyny marsz. Iwan Bagramian (1897-1982) w sprawie stawiania wojskom niewykonalnych zadań zauważył, że „optymizm centrum był w znacznym stopniu spowodowany naszymi, zbyt dziarskimi, meldunkami”.
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:163
26.04.2011
|
Każdy wyrywał się, aby jako pierwszy zameldować o zdobyciu jakiejś zapyziałej wioski, przekształcającej się w meldunkach w potężny ośrodek oporu nieprzyjaciela, a nikt nie ośmielił się zmartwić Wodza złymi wieściami. Wrodzoną wadą systemu było, mówiąc żargonem wojskowym, powszechne „wciskanie kitu” od dołu do góry, po prostu – mydlenie oczu.
|
Obrona Lenigradu. Historia bez retuszu.
|
Bieszanow, Władimir
|
9788311114418:177
27.04.2011
|
Czy na tym można zarobić, to ja coś niecoś wiem. System uzależniania sportowców w całym socjalistycznym obozie polega w końcu na tym, że się wybiórczo przymyka oczy na określony poziom przewożenia przez granicę i odpowiedni do rangi zawodnika – poziom takiego handlu. Wszystko jest półlegalne albo i nielegalne. Formalnie biorąc, jest to łamanie prawa PRL-u. Jednak dopóki delikwent sprawuje się grzecznie, pozwala mu się przy okazji wyjazdu coś wywieźć i zarobić. Ale jeśli tylko władza będzie z niego niezadowolona, to mu może wyciągnąć całą sprawę i zrobić takie dochodzenie, że długo to popamięta. Ten sam mechanizm – czasem ze skutkiem – stosowano też wobec artystów, naukowców, wszystkich wyjeżdżających. Zasada była wszędzie ta sama – skorumpowany, a więc już jest nasz.
|
Najdłuższy pojedynek
|
Pawłowski, Jerzy
|
9788386133901:64
17.05.2011
|
– Ile masz dzieci?
– Czworo, same dziewczynki.
– Twoja żona jest znów w ciąży, zgadza się?
– Tak.
– W którym miesiącu?
– Minął już siódmy, został jeszcze ponad jeden do narodzin dziecka.
– Czy znana ci jest polityka ograniczania liczby dzieci?
– Tak.
– Aha, więc mimo to świadomie łamiesz przepisy? Zamierzasz mieć jeszcze jedno dziecko?
– Proszę pana, jak rolnik ma sobie poradzić bez syna? Nie pogardzam córkami, ale sam pan wie, jak to jest na wsi. Kiedy córki dorosną, wyjdą za mąż i wyprowadzą się z domu. Mężatka podobna jest do pękniętego dzbana, z którego wycieka woda. Zajmuje się teściami, a rodziców odwiedza na Nowy Rok lub czasem w niedzielę. Potrzebujemy męskich rąk – do pracy przy zbiorach, suszeniu i uprawianiu ryżu. Jeśli nie postaram się o syna, kto mi pomoże na starość, gdy opadnę z sił? My chłopi, nie dostajemy emerytury i państwo nie troszczy się o nas. Jeśli nie będę miał syna, kto będzie uprawiał pole, z czego będę żył?
Przyznawałam mu całkowitą rację. Państwa nie obchodziło, z czego wyżywią się rolnicy, gdy będą starzy i chorzy. Ich marzenie o synu, który miał byc podporą na starość, zakorzenione było w tradycji i doświadczeniach.
Ale grupa robocza musiała wykonać zadanie powierzone jej przez wyższą instancję. Nic nas więcej nie obchodziło. Wszyscy wiedzieli, jak bardzo prawdziwe były słowa tego rolnika, ale jeślibyśmy mu odpuścili, nie wykonalibyśmy powierzonej nam pracy i moglibyśmy zostać zwolnieni lub zdegradowani za zaniedbania na służbie.
|
Czerwona prokurator. Opowieść o przemocy, władzy i korupcji w Chinach
|
Rundcrantz, Xiao
|
9788371836374:118
09.04.2012
|
– Nie może nic zrobić. Nigdy nie wygramy z państwem ani z rządem. Kierownictwo fabryki zawsze znajdzie powód, aby utrudnić nam życie i wyrzucić z pracy. Jeśli chcemy mieć spokój, musimy zgadzać się z ich decyzjami.
|
Czerwona prokurator. Opowieść o przemocy, władzy i korupcji w Chinach
|
Rundcrantz, Xiao
|
9788371836374:123
09.04.2012
|
Nie ma urzędnika państwowego, który zrobiłby karierę bez pomocy partii. Ani jednego.
|
Czerwona prokurator. Opowieść o przemocy, władzy i korupcji w Chinach
|
Rundcrantz, Xiao
|
9788371836374:223
07.05.2012
|
Nowy zapis w kodeksie karnym, tak zwany paragraf 190, uznawał za przestępstwo „szerzenie pogłosek i rozpowszechnianie informacji szkodliwych dla struktur społecznych i rządowych Związku Radzieckiego”. Stał się tym samym narzędziem nieograniczonej władzy w rękach KGB, które mogło bezkarnie ścigać i zwalczać tych, którzy ośmielili się mieć zdanie odmienne od narzuconego odgórnie przez partię.
|
Putin, człowiek bez twarzy.
|
Gessen, Masha
|
9788378390541:67
10.08.2012
|
Kiedyś żyliśmy w państwie totalitarnym, które cechowały przede wszystkim dwie rzeczy: wszechobecny terror i wszechobecne kłamstwo. Mam nadzieję, że na wszechobecny terror nie ma już w naszym kraju miejsca, ale właśnie wkraczamy w nową epokę wszechobecnego kłamstwa.
|
Putin, człowiek bez twarzy.
|
Gessen, Masha
|
9788378390541:182
10.08.2012
|
Zdołałem także wysłać do ówczesnych władz pismo, w którym raportowałem o stanie zdrowia internowanych, przez co natychmiast zostałem z Białołęki odwołany.
|
Medycyna moja miłość. Opowieści lekarza.
|
Imiela, Jacek
|
9788308049204:31
17.08.2012
|
Ale sam miał się na baczności przed własnymi nadzorcami i własnymi więźniami - niektórzy z nich byli i n f o r m a t o r a m i - i mogli k a p o w a ć na samego Klimentiewa.
|
Krąg pierwszy
|
Sołżenicyn, Aleksander
|
9788307024950:262
10.10.2014
|
Rzecz miała się tak, że tego piątkowego wieczoru, kiedy chciała już kłaść się spać po powrocie z biblioteki, wezwana została do kancelarii akademika, gdzie powiedziano jej: „aha, aha, proszę wstąpić do tego pokoju”. Siedziało tam już dwóch ichmościów w cywilu: z początku zachowywali się uprzejmie, jeden przedstawił się jako Mikołaj Iwanowicz, drugi – jako Sergiusz Iwanowicz. Mało zważając na późną porę trzymali ją tam godzinę, później dwie i trzy. Zaczęli od pytań, z kim mieszka, z kim współpracuje (chociaż wiedzieli to nie gorzej od niej). Toczyli z nią bez pośpiechu rozmowę o patriotyzmie, o społecznym obowiązku każdego pracownika naukowego, który polega na tym, aby nie zasklepiać się w ramkach swojej specjalności, lecz służyć narodowi na wszelki możliwy sposób. Muza wcale nie oponowała, wszystko to było zupełnie słuszne. Wówczas bracia Iwanowicze zaproponowali, aby zechciała p o m a g a ć im, to znaczy – w określonym z góry czasie spotykać się z którymś z nich właśnie tu, w kancelarii albo w agitpunkcie, albo w pokoju klubowym, w końcu nawet na uniwersytecie to już jak woli – i odpowiadać tam na pewne pytania albo dzielić się swoimi własnymi spostrzeżeniami na piśmie.
I tu zaczęła się ta rzecz przeraźliwa, bez końca! Zaczęli mówić z nią coraz bardziej po chamsku, krzyczeć na nią. Przeszli na „ty”: „no i co się upierasz? Przecież nie zagraniczny wywiad chce cię zwerbować!” „Potrzebnaś ty zagranicznym wywiadom jak psu piąta noga…„. Później oświadczyli wprost, że nie pozwolą jej na obronę pracy doktorskiej (a to były ostatnie miesiące przed czerwcowym terminem i rozprawa była już niemal gotowa) i złamią jej karierę naukową, bo takie uczone wymoczki wcale nie są krajowi potrzebne. Bardzo ją to przestraszyło, uwierzyła im bez wahania, że zostanie przepędzona z aspirantury, dla nich to żadna fatyga. Ale w tym momencie jeden z nich wyjął pistolet, zaczęli go sobie podawać z ręki do ręki i niby niechcący wzięli Muzę na muszkę. Na widok pistoletu strach nagle Muzę opuścił. Dlatego że w końcu gorzej byłoby zostać przy życiu, ale bez aspirantury i z ujemną opinią z miejsca pracy. O pierwszej w nocy Iwanowicze pozwolili jej odejść i p r z e m y ś l e ć sprawę do wtorku, do tego właśnie wtorku dwudziestego siódmego grudnia – każąc jej przedtem złożyć podpis na zobowiązaniu do milczenia.
Zapewniali ją, że i m j e s t w s z y s t k o w i a d o m e i że jeżeli komukolwiek ośmieli się opowiedzieć o tym spotkaniu, to na podstawie własnego podpisu zostanie natychmiast aresztowana i skazana.
|
Krąg pierwszy
|
Sołżenicyn, Aleksander
|
9788307024950:329
10.10.2014
|
Wywindował wysoko także swą żonę nieformalną. Była nauczycielka została jego prawą ręką – wiceprezesem imperium „Czytelnika”, a później wiceministrem oświaty, posłanką na Sejm. Damą reżimu, jak wspominała ją Maria Dąbrowska.
|
Biografie odtajnione. Z archiwów literackich bezpieki.
|
Siedlaecka, Joanna
|
9788377857731:343
29.11.2016
|
Pierwsze represje są więc tym bardziej bezlitosne, że według decyzji generałów i komisarzy ludowych ograbienie więźnia przysługuje tylko tym, którzy go zadenuncjowali lub zatrzymali. Mieszkańcy wyciągali stąd wniosek, że nie mają nic do stracenia – że trzeba wszystkich „bandytów” ogołocić ze wszystkiego.
|
Ludobójstwo Francusko-Francuskie, Wandea Departament Zemsty
|
Secher, Reynald
|
9788320717266:136
24.09.2017
|
Ustawa z 12 frimaire postanawia, że wszystkie osoby, znane jako buntownicy z Wandei i szuani [zbuntowani chłopscy uczestnicy powstań w okresie rewolucji francuskiej, jakie wybuchły w Bretanii i departamencie Mayenne – przyp. JF], które złoża broń w ciągu miesiąca od opublikowania niniejszej ustawy, nie będą niepokojone ani poszukiwane z tytułu udziału w buncie. Ustawa ta nie jest pozorną amnestią – obarczeni obowiązkiem jej wykonywania niosą słowa pokoju i pocieszenia: „Przybywamy do was w imieniu Konwentu Narodowego, aby mówić o miłosierdziu i człowieczeństwie. Jeśli więzy krwi i przyjaźni nie zostały jeszcze całkowicie zerwane, jeśli kochacie jeszcze swój kraj, jeśli wasz powrót w rodzinne strony jest szczery – nasze ramiona są otwarte, będziemy znów jak bracia.”.
Także inne deklaracje władzy zapewniają, że generałowie mają obowiązek respektować ten ustawowy nakaz. Jest to perfidna propaganda, gdyż właśnie w tym czasie „piekielne komuny” rozpoczynają – 17 stycznia – zagładę całego regionu. Wobec niemal nieuniknionej śmierci jedyną szansą na przeżycie staje się powstanie, ta spontaniczna akcja może wesprzeć opór możliwy jeszcze w południowej części regionu.
|
Ludobójstwo Francusko-Francuskie, Wandea Departament Zemsty
|
Secher, Reynald
|
9788320717266:137
24.09.2017
|
★
19 sierpnia [1934 – przyp. JF] w Niemczech odbywa się referendum. Według oficjalnych wyników prawie 90% głosujących popiera nieograniczoną władzę Hitlera jako głowy państwa, rządu, lidera partii i naczelnego wodza sił zbrojnych.
|
Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo.
|
Wlekły, Mirosław
|
9788324055678:286
18.01.2020
|
W pociągu do Berlina spotyka Amerykanów.
– Terror, głód – narzekają. – Zabrali nam paszporty i przez dwa i pół roku usiłowaliśmy wydostać się z Rosji. Wysłaliśmy dwóch pracowników do wiosek, gdzie chleba nie było przez pół roku. Wszystkie statystyki są kłamstwem. Produkcja maleje, a nie rośnie. Młodzi komsomolcy mają większą władzę i lepsze zarobki niż starsi, wykwalifikowani pracownicy. Wielu robotników zniknęło, gdy odważyło się krytykować reżim. Wszyscy specjaliści wyjeżdżają. Bóg raczy wiedzieć, co stanie się z maszynami. Robotnicy nie mają sił.
|
Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo.
|
Wlekły, Mirosław
|
9788324055678:215
20.01.2020
|
w 1933, prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt podpisał ustawę, na mocy której obywatele nie mogli posiadać złota. Posługiwanie się nim zostało zarezerwowane wyłącznie dla rządu. W zamian za kruszec obywatele otrzymali papier. Innymi słowy: nastąpiła konfiskata. Obywateli USA zmuszono do zamiany siekierki na kijek.
|
Inwestowanie w srebro i złoto. Nie zrozumiesz inwestowania w metale jeżeli nie poznasz ich historii.
|
Chojnacki, Łukasz
|
9788365837202
13.01.2022
|
★★★
W Niemczech prawie każda dziewczyna między czternastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia należy do BDM [Związek Niemieckich Dziewcząt, coś w rodzaju żeńskiego Hitlerjugend - przyp. JK]. Te, które do niego nie wstąpiły, są traktowane jak wrogowie Państwa.
|
Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji.
|
Ziemer, Gregor
|
9788324074617:178
20.05.2022
|
★★★
– Polacy! – krzyczała z obrzydzeniem. – Polacy! Czesi!
Francuzi! Die Englinder! Wszyscy równie wstrętni. Wszyscy nienawidzą Niemiec, bo znowu są silne i potężne. Ale niech nas nienawidzą. Pokażemy im. Należy ich wszystkich zmieść z powierzchni ziemi. Bestie. Tym dokładnie są. Zwierzętami!
Przez dwadzieścia minut opowiadała dziewczętom straszliwe historie o rabunkach, gwałtach, o morderstwach, jakich dopuszczali się polscy żołnierze w niegdyś niemieckim korytarzu polskim. Dziewczęta siedziały, zafascynowane. Kiedy lekcja dobiegła końca, w ich sercach płonęła nienawiść do Polaków.
|
Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji.
|
Ziemer, Gregor
|
9788324074617:123
25.05.2022
|
★★★
Zrozumiałem, jak poważnie Pimpf traktuje swoją rangę, kiedy rozmawiałem z Hermannem P, załamanym niemieckim ojcem, którego synowi odmówiono pozwolenia na uczestnictwo w ćwiczeniach na zakończenie szkolenia jego oddziału. Jego Leistungsbuch była pełna znakomitych ocen, sprostał surowym wymaganiom. Powiedziano mu jednak zupełnie otwarcie, że nie doczeka się promocji, ponieważ jego ojciec nie jest tak dobrym nazistą, jakim powinien być!
Chłopiec wiedział, co to znaczy. Jeżeli nie awansuje do Jungvolk, nigdy nie będzie mógł wstąpić do Hitlerjugend. Bez Hitlerjugend nie będzie SA. Bez SA nie będzie stanowiska, pracy, rangi, niczego.
– Kilka dni temu znalazłem go nieprzytomnego na podłodze w kuchni – powiedział mi ojciec. – Kiedy z jego matką byliśmy na ćwiczeniach przeciwlotniczych, uszczelnił drzwi gazetami i włączył gaz. Ledwo go odratowaliśmy. Teraz podpisałem papier, że wstąpię do Arbeitsfront i będę aktywny w Partii. W końcu ja już swoje przeżyłem. Walczyłem w ostatniej wojnie i tak dalej. Ale chłopiec musi mieć szansę. Zaniósł podpisany papier do swojego Gruppenleitera. Teraz go awansują.
|
Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji.
|
Ziemer, Gregor
|
9788324074617:102_2
26.05.2022
|
|