Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Pieniądze, jak z satysfakcją stwierdził Talcott Parsons, same w sobie nie mają żadnej wartości, są tylko kawałkami metalu lub skrawkami papieru, za pomocą których ludzie dają w zastaw innym pewną część swej własności lub zobowiazują się do wykonania pewnej ilości usług, innymi słowy, jest to ilościowa forma wzajemnego altruizmu.
|
Socjobiologia
|
Wilson, Edward O.
|
9788371506826:296_2
30.08.2008
|
Zgadzam się atoli z Czytelnikiem, który twierdzi, że pieniądzem mogłoby być żelazo. Oczywiście, że by mogło, ale skoro nie jest, a złoto jest i było, to pewnie dlatego, że ma ono jakieś zalety, których żelazo nie ma. np. w odróżnieniu od żelaza nie koroduje, a więc w miarę upływu czasu nie zmienia swojej wagi. Pieniądzem jest bowiem towar, który jest stosunkowo najłatwiej zbywalny, i który występuje w postaci umożliwiającej łatwe przechowywanie, łatwe przeliczanie go na inne towary i podobnie łatwe fizyczne podzielenie. Złoto czy srebro wychodzi naprzeciw wszystkim tym potrzebom, toteż pełniło funkcję pieniądza, odkąd pojawiła się taka potrzeba. Nie jest top zatem efekt jakiejś straszliwej teorii („powstała wnet straszliwa wiedza, że byt się zgęszcza i rozrzedza”), tylko prostych względów praktycznych.
Jeśli zatem pieniądzem jest złoto, to zasoby pieniężne odpowiadają całkowitej wadze tego metalu, jaki znajduje się w naszej dyspozycji. Co by się stało, gdyby np. na świat spadł złoty deszcz i zasoby złota zwiększyłyby się dziesięciokrotnie? Zgodnie z prawem podaży i popytu, siła nabywcza złota odpowiednio by się zmniejszyła. Na przykład, o ile przed złotym deszczem za 3,5 grama złota, która to sztuka złota wpadała konsumentowi do kieszeni raz na tydzień, można było kupić 10 bochenków chleba, to potem, kiedy ta sama sztuka złota wpadała konsumentowi do kieszeni codziennie – już tylko – powiedzmy – 1. ten przykład pokazuje, że zwiększenie ilości pieniądza w gospodarce wcale nie powoduje wzrostu zamożności. Innych dóbr do wymiany jest bowiem tyle samo, ci i przedtem. Gdyby było odwrotnie, to już bylibyśmy bogaci, bo moglibyśmy nadrukować sobie tyle, dajmy na to, złotówek, a nawet dolarów czy euro ile tylko dusza zapragnie, zwłaszcza że wszystkie te waluty są jednakowo „puste”, a banknoty euro – nawet nie są podpisane.
Jednak złoto pełniąc funkcję pieniądza jest jednocześnie takim samym towarem jak każdy inny, a więc charakteryzuje się rzadkością. Z tego m.in. powodu nie można dowolnie zwiększać jego podaży. Przed wprowadzeniem pieniądza papierowego królowie radzili sobie z tym problemem w ten sposób, iż systematycznie zmniejszali zawartość złota czy srebra w monetach, czyli, krótko mówiąc, fałszowali je, a wykorzystując władzę polityczną – przymuszali poddanych do posługiwania się fałszywymi pieniędzmi i w ten sposób ograbili z części bogactwa. Wprowadzenie pieniądza papierowego jako substytutu złota, a następnie oderwanie go od tej podstawy, umożliwiło proceder opisany w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”.
Był sobie blacharz, niejaki Vejvoda, który pewnego razy zaproponował kompanom w szynku, by zagrali w oczko „o piątaka. Grali więc taniutko, a on miał bank. Wszyscy się przyłączyli, a bank urósł do dziesięciu koron. Stary Vejvoda chciał, żeby i inni grali, więc robił co mógł, żeby, przegrać, ale mu się to nie udawało, a w banku była już setka. Spośród graczy nikt nie miał tyle pieniędzy przy sobie, żeby zagrać va banque, gdy w banku było już półtorej setki. Stawiali po pięć koron i wpadali jeden za drugim. […], a nikt już nie miał pieniędzy, bo wszystko było w banku Vejvody […], a ponieważ nie mieli pieniędzy, więc dawali rewersy. Po paru godzinach przed starym Vejvodą leżały tysiące, setki tysięcy, miliony”. Jak wiadomo z opowieści Szwejka, zdesperowany Vejvoda wymknął się z szynku pod jakimś pretekstem i sprowadził policję. „Po chwili do szynku weszli policjanci. […] bank został skonfiskowany, wszystkich zabrano do komisariatu […] w banku było rewersów na przeszło pół miliarda, a w gotówce – tysiąc pięćset”. Vejvodzie, jako denuncjatorowi, zgodnie z prawem przypadała w nagrodę jedna trzecia skonfiskowanego banku. Tak się przejął tą możliwością, że w nocy zwariował i od rana jeździł po mieście, zamawiając kasy ogniotrwałe na tuziny.
Wystawców owych rewersów zabrano do komisariatu, a Vejvoda szczęśliwie zwariował, więc to cudowne rozmnożenie „rewersów” nie miało żadnych następstw. Jednak ci, którzy takie „rewersy” wypuszczają codziennie na rynek za pośrednictwem banków, ani nie uchodzą za wariatów, ani za przestępców. Tymczasem za te „rewersy”, nieprzedstawiające przecież żadnej wartości, przechwytują prawdziwe dobra, zmuszając tym samym wszystkich pozostałych, do płacenia wyższych cen, a więc rabując ich z części posiadanych zasobów. W rezultacie otoczeni są szacunkiem, a nawet podziwem, zaś wielu ludziom bardziej ambitnym niż spostrzegawczym, nawet nie przychodzi do głowy, że takie postępowanie może być prostackim kantem. Być może są to te same osoby, co jeszcze 25 lat temu z całą powaga opowiadały ludziom, również w podręcznikach ekonomii, o wyższości gospodarki socjalistycznej, różnicy pomiędzy przodkiem a tyłkiem i inne, podobne mądrości.
|
Walka o fabrykę gwoździ
|
Michalkiewicz, Stanisław
|
9788360748107:23
11.08.2009
|
Podczas swego panowania Katarzyna każe wyprodukować ogromne sumy rubli w asygnatach. W każdym innym kraju podobna praktyka spowodowałaby inflację i bankructwo. Ale Rosja jest bezpieczna przed tego rodzaju katastrofą, a to dlatego że jedynym gwarantem wartości pieniądza nie jest tu pokrycie w złocie, ale w niezniszczalnym kredycie moralnym. Ów kredyt moralny to nieograniczony szacunek narodu do osoby władcy.. Ta głęboko zakorzeniona wiara promieniuje powoli na zewnątrz. Ślepe zaufanie, jakie żywią Rosjanie do stanu finansowego swojego państwa, przyciąga pieniądz zagraniczny. Pewien filozof XVIII wieku, Iwan Possoczkow, pisze na ten temat: "Wartość monety stanowi nie złoto, srebro czy miedź, mniej lub bardziej cenny surowiec, jakiego użyto do jej wytworzenia […], ale podobizna władcy odciśnięta na tym metalu: jest to wyrażona w tym wizerunku wola władcy, by nadać temu kawałkowi metalu taki walor, że się go przyjmuje bez wahania w zamian za rzeczy mające realną wartość… I stąd mało jest ważne, z jakiego surowca taka moneta została wytworzona. Jeśliby było wolą władcy nadać wartość kawałka miedzi kartce papieru, to by wystarczyło i tak by było".
|
Katarzyna Wielka
|
Troyat, Henri
|
9788324126934:132
11.02.2010
|
„Niezależnie od tego, czy wartość pieniędzy rośnie, czy maleje, zawsze cierpią na tym biedacy (…).
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:282
13.08.2010
|
Moim zadaniem jest doprowadzanie soków życiowych do wszystkich zdolnych do rozwoju roślin. Proszę jednak zapytać doktora Hendricksa, czy jakakolwiek ilość krwi uratuje ciało, które odmawia funkcjonowania, przegniły kadłub oczekujący, że będzie żyć bez żadnego wysiłku. Mój bank krwi obraca złotem. To ono jest paliwem zdolnym czynić cuda, ale żadne paliwo nie może działać bez silnika… Nie, nie zrezygnowałem, po prostu miałem dość kierowania rzeźnią, w której wysysa się krew ze zdrowych istot ludzkich i wpompowuje w wypatroszone truposze.
|
Atlas zbuntowany
|
Rand, Ayn
|
9788371509698:847
10.01.2011
|
Na początku rewolucji majątek ruchomy stanowiły przeważnie papiery wartościowe, wypuszczone przez skarb państwa lub przez instytucje, których długi i dochody przejęło państwo. W tym zakresie nie potrzeba było stosować specjalnych środków, wystarczyło bowiem doprowadzić do automatycznej zniżki pieniądza papierowego. W grudniu 1793 r. asygnaty przedstawiały już tylko połowę swojej wartości nominalnej, w czerwcu zaś 1794 r. – tylko 33%. Tak więc rentierzy stracili dwie trzecie swoich kapitałów. Jednakże Konwent na tym nie poprzestał. Na wniosek Cambona, wszechwładnego członka komitetu finansów, postanowił zunifikować dawne typy pożyczek, czyli ściślej mówiąc, zastąpić je przez pewną ilość papierów wartościowych, które będą wpisane do Głównej Księgi Długów państwowych, lecz bez wymienienia odpowiadającego im kapitału.
Ta operacja pociągała za sobą nie tylko zmniejszenie oprocentowania, ale – co ważniejsza – znosiła wszystkie przywileje przysługujące niektórym emisjom, jak: wygrane, premie wyrównawcze, stopniowa amortyzacja itd. (24 sierpnia 1793 r.). Renty dożywotnie zamieniono również na stałe.
A ponieważ konwersja mogła nastąpić dopiero po kilku uciążliwych formalnościach, a zwłaszcza po złożeniu zaświadczenia, że właściciel renty mieszka w kraju, przeto część papierów wartościowych uległa automatycznie unieważnieniu. Resztę wymieniono na nowe według tabeli rachunkowej, krzywdzącej poważnie właścicieli (12 maja 1794 r.). Utworzenie Księgi Głównej, szeroko sławione jako dowód nadzwyczajnej uczciwości, było w gruncie rzeczy częściowym bankructwem, pogłębiającym klęskę walutową.
|
Wielka Rewolucja Francuska
|
Gaxotte, Pierre
|
9788389920683:286
18.03.2011
|
„Właściciele ziemscy, kupcy robotnicy - słowem, wszyscy zdają się być związani jakąś cichą umową, aby usunąć z obiegu wszelkie znaki pieniężne z wyjątkiem metalowych…”
W urzędach daje się odczuwać straszny niedostatek. Władze miejskie nie mają piór ani atramentu, ani papieru. Zaledwie zapadnie zmrok, urzędnicy opuszczają biura z powodu braku oświetlenia. Nikt już nie chce być urzędnikiem. Szpitale są pozbawione dochodów, więzienia bez straży, policja nie pilnuje porządku publicznego. Wszystkie wielkie przedsiębiorstwa finansowe i techniczne popadają w ruinę. Utrzymanie dróg publicznych poniechane. Poczta nie funkcjonuje prawidłowo, ponieważ nie ma pieniędzy na kupno paszy dla koni. Wykazy podatkowe nie napływają, gdyż nie ma za co drukować blankietów. Armie utrzymują się jedynie z rabunku. Z 1,200.000 żołnierzy i zmobilizowanych w roku 1794 uciekło około 800.000, pozostali są zdani na pastwę nędzy.
|
Wielka Rewolucja Francuska
|
Gaxotte, Pierre
|
9788389920683:353
18.03.2011
|
Umowa przewidywała, że kiedy wpłaci sześćdziesiąt tysięcy dukatów, wojsko cesarskie wycofa się za linię Padu. Tymczasem zaraz po podpisaniu układu Burbon pomaszerował ze swoją armią na Florencję, a 29 marca zawiadomił papieża, że rozejm wart jest teraz sto pięćdziesiąt tysięcy dukatów.
|
Uśmiech Machiavellego
|
Viroli, Maurizio
|
9788374142014:298
30.06.2011
|
A u nas prasa opisuje, jak to na zachodzie niecnie „przelicza się wszystko na pieniądze”, podczas gdy tu celem jest nie pieniądz, lecz człowiek.
Nie rozumieją durnie, że odcinają gałąź, na której siedzą: pieniądz to symbol ludzkiego wysiłku, pracy, twórczej pasji, nie zaś rzecz, której należy się wstydzić czy zapierać.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:441
03.02.2013
|
We współczesnych czasach stale pomstuje się na pieniądze. Niektórzy uważają je za narzędzie służące do ucisku poniewieranych. Jednak w historycznej perspektywie pieniądze wydają się raczej narzędziem wyzwolenia od ucisku. Ożywiwszy gospodarkę rynkową, pieniądz stał się alternatywą gospodarki nakazowej, zdominowanej przez „piśmienne” elity. Jeżeli już ktoś ma dysponować technologią informacji ekonomicznej w twoim imieniu, to najlepiej będzie dysponować nią samemu. Pieniędzy w rzeczywiście poręcznej postaci – łatwych do przenoszenia i ogólnie uznawanych monet – nie było aż do siódmego wieku p.n.e. Jeśli nie uważasz, że monety były dużym krokiem do przodu, to pomyśl o tym, jak całe wieki wcześniej Homer opisywał wartość zbroi Glaukosa, która warta była sto wołów, w porównaniu z marną zbroją Diomedesa, wartą jedynie dziewięć wołów. (Wyobraźcie sobie sklep ze zbrojami podczas przedświątecznego szału zakupów). W rzeczy samej, nawet przed pojawieniem się monet starożytne państwa zmierzały do wprowadzenia prawdziwej, choć jeszcze niezbyt wygodnej, waluty. W Mezopotamii używano w tym celu jęczmienia lub odważanego srebra, w Egipcie pszenicy, Aztekowie zaś używali ziaren kakao. Kiedy tych produktów zabrakło, można było stosować staroświecki system wymiany.
|
NONZERO, Logika ludzkiego przeznaczenia
|
Wright, Robert
|
9788374690287:126
24.01.2014
|
Henry Ford udowodnił — choć większość z nas do dziś tego nie rozumie — że dobrobyt bierze się z obfitości towarów, a nie z obfitości pieniądza. Zapamiętajmy to dobrze. Zanim poświęcimy Fordowi jeszcze chwilę uwagi, sprawdźmy, ile samochodów możemy dziś kupić za 950 dolarów w złotych monetach z 1907 r. oraz za 950 dolarów we współcześnie stosowanych banknotach. Pierwsza kwota to odpowiednik prawie 46 uncji złota, co po sprzedaniu go po cenach obowiązujących w chwili pisania tego tekstu dałoby… ok. 55 tys. dolarów! To samo zaś 950 dolarów,
lecz będące w formie papierowych banknotów, wciąż miałoby wartość… 950
dolarów!
|
Inwestowanie w srebro i złoto. Nie zrozumiesz inwestowania w metale jeżeli nie poznasz ich historii.
|
Chojnacki, Łukasz
|
9788365837202:56
13.01.2022
|
Pamiętajmy, że pieniądz sam w sobie — nawet złoty lub srebrny — nic dla nas nie znaczy. Ani nie nakarmi, ani nie ogrzeje, ani nie napoi. Dobrobyt to byt dóbr, dostęp do produktów. To na nie chcemy zamieniać pieniądze. Nic nam z tych ostatnich, jeśli nie możemy ich zamienić na to, czego naprawdę potrzebujemy i pragniemy. Pieniądz jest po prostu bardzo użytecznym narzędziem i niczym więcej. Kiedy zarabiamy pieniądze, niezależnie od tego, w jaki sposób, czynimy pewien skrót myślowy, utożsamiając je z tym, co za nie nabędziemy. Tymczasem znika nam z perspektywy fakt, że pieniądz jest tylko pośrednikiem, a w dalszej konsekwencji, że ów pośrednik może różnie się wywiązywać ze swojego zadania.
|
Inwestowanie w srebro i złoto. Nie zrozumiesz inwestowania w metale jeżeli nie poznasz ich historii.
|
Chojnacki, Łukasz
|
9788365837202:101
13.01.2022
|
|