Najważniejszy problem - zmotywowanie do pracy - został rozwiązany na bezprecedensowym w skali światowej poziomie. Marchewka w postaci 20 gramów masła lub miejsca na pryczy obok pieca (zgodnie z rangą od razu dostał je Tupolew), a również kij formie ewentualnego wysłania do tajgi na wyrąb lasu nie były jedynymi bodźcami. Wcale. Radzieccy inżynierowie pracowali nie ze strachu, a z powołania. Przynajmniej tak starali się o tym myśleć. Wybitny konstruktor lotniczych silników dieslowych Czaromski tak później pisał: "Oczywiście wszyscy tam (w OTB) nie mogli czuć żalu i rozgoryczenia, ale powiedziałem sobie, że byłoby najgorzej, gdyby ten żal odgrywał jakąś rolę w pracy. Dlatego swoich kolegów, z którymi byłem związany, motywowałem w podobny sposób. Najważniejsze - zapomnieć o żalu. Nasza partia, nasza władza - czasami się myli, ale naprawia błędy. Taka była moja koncepcja polityczna". Czytelnik oczywiście pamięta, że podobną koncepcję dosłownie tymi samymi słowami ("będę pracował jeszcze lepiej") przedstawił jeden z bohaterów Folwarku zwierzęcego George'a Orwella…
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:253
20.12.2009
|