Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Historyk nauki na próżno szuka jednej linii rozwoju. Praca Gibbsa, dobrze skrojona, była źle uszyta, toteż innym przypadło w udziale dokończenie tego, co rozpoczął.
The historian of science looks in vain for a single line of development. Gibbs' work, while well cut out, was badly sewed, and it remained for others to complete the job that he began.
|
Cybernetyka a społeczeństwo
|
Wiener, Norbert
|
KIW 1769/3607A:9
15.11.2008
|
Wyczarowywanie światów, które nie całkiem pasują do naszego, pozostaje dziwnie przyjemną twórczą działalnością - to właściwie jedyny sposób na prawdziwą oryginalność.
|
Kres możliwości? Granice poznania i poznanie granic.
|
Barrow, John D.
|
9788373379107:33
27.04.2012
|
Wykazywał również zdolności na zajęciach plastycznych, chociaż jego uderzająco oryginalne rysunki nie zawsze spełniały oczekiwania nauczycieli.
|
Walt Disney - Czarny książe Hollywood
|
Eliot, Marc
|
9788371635458:28
02.11.2012
|
Nadal też rysował dowcipy rysunkowe i wysyłał je do czasopism w całych Stanach, ale wszystkie zostały odrzucone.
|
Walt Disney - Czarny książe Hollywood
|
Eliot, Marc
|
9788371635458:33
02.11.2012
|
Uczonego naprawdę pcha do działania radość odkrywania. Mam na myśli przyjemność znajdywania czegoś, co wyjaśnia zjawiska, co może mieć wartość uniwersalną. To może daleko wykraczać poza rozumienie danego, konkretnego eksperymentu. Człowiek się czuje jak twórczy artysta, który właśnie ukończył obraz lub utwór muzyczny. To poczucie bycia w harmonii z czymś, w tym przypadku – z naturą, poczucie współbrzmienia. Uchwyciłeś coś, co przed resztą świata jest ukryte. To właśnie jest, moim zdaniem, sukces osobisty, to, co cię naprawdę popycha do działania.
|
Pasja poznawania. W co wierzą uczeni.
|
Wolpert, Lewis
|
9788385458401:1771
02.11.2012
|
No cóż, w większości dziedzin, włącznie ze sztuką, wpadanie na oryginalne pomysły, to znaczy na użyteczne oryginalne pomysły – bezużyteczne oryginalne pomysły można kupować na pęczki – odbywa się zgodnie z pewnymi ogólnymi regułami. Po raz pierwszy dowiedziałem się o tym ponad dwadzieścia lat temu, podczas seminarium w Aspen, w Kolorado. Było tam dwóch malarzy, poeta, biolog, i jeden fizyk teoretyczny, to znaczy – ja. Rozmawialiśmy o tych przypadkach, kiedy udało nam się, w naszych rozmaitych dziedzinach, wpaść na użyteczny, twórczy pomysł, i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że nasze opisy były niemal izomorficzne.
Zawsze na drodze stawała jakaś przeszkoda i zawsze ktoś wytrwale i z wysiłkiem myślał o tym, jak ją przezwyciężyć. W naukach teoretycznych była to często trudność z wyjaśnieniem jakichś danych doświadczalnych, niezgodnych z istniejącą teorią. W malarstwie lub w poezji mogła to być trudność z wyrażeniem czegoś z pomocą dostępnych środków. I zawsze ten ktoś myślał i myślał nad przezwyciężeniem trudności i nie potrafił tego zrobić. A przecież, poza świadomością, umysł najwyraźniej nadal pracował nad problemem, bo w którymś momencie, później – powiedzmy podczas biegania, jazdy na rowerze, golenia się albo gotowania – człowiek wpadał nagle na pożyteczny pomysł.
Odkrycie procesu wspólnego dla tak odmiennych dziedzin wywarło na mnie spore wrażenie. Nie wiedziałem tylko, że ludzie już dużo wcześniej zwrócili na to uwagę. Na przykład Helmholtz, wielki dziewiętnastowieczny pruski chirurg wojskowy, fizjolog i fizyk, opisał ten proces, a jego trzy stadia nazwał nasyceniem (nasycenie umysłu problemem), inkubacją (oczekiwaniem, aż w umyśle wykluje się rozwiązanie), a wreszcie – iluminacją (dostrzeżenie użytecznej twórczej idei, która w pewnym momencie nagłe się wyłania). Później pisał o tym samym matematyk Henri Poincaré, który dodał jeszcze etap czwarty, ważny, chociaż dość oczywisty – weryfikację (sprawdzenie, czy pomysł naprawdę działa).
|
Pasja poznawania. W co wierzą uczeni.
|
Wolpert, Lewis
|
9788385458401:242_2
02.11.2012
|
Przychodzą tu na myśl Bohr, Heisenberg, Pauli i ci wszyscy, którzy ze sobą współpracowali, rozmawiali w tym samym czasie na najważniejsze tematy i nawzajem popędzali się w dążeniu.
|
Pasja poznawania. W co wierzą uczeni.
|
Wolpert, Lewis
|
9788385458401:288
02.11.2012
|
Zły gust bywa często źródłem natchnienia największych artystów. Cézanne i Van Gogh nie mieli dobrego gustu.
|
Moje życie, moje filmy
|
Renoir, Jean
|
6315/K:163
20.09.2013
|
Zaczynając nowy duży utwór za każdym razem się zapalał, przysięgał samemu sobie i przyjaciołom, że tym razem nikomu nie ustąpi pola, że teraz już na pewno napisze książkę co się zowie. Z zapałem siadał do pisania pierwszych stronic. Ale bardzo prędko zdawał sobie sprawę, że pisze nie sam – że już się pojawiła obok i coraz jaśniej rysuje się przed oczyma postać istoty, dla której tę książkę pisze, której oczyma bezwiednie czyta każdy, dopiero co napisany akapit. Tą Istotą nie był Czytelnik, brat, przyjaciel, rówieśnik ani nie jakiś krytyk syntetyczny – tylko zawsze, nie wiedzieć czemu, bardzo znany, najważniejszy z krytyków – Jermiłow.
Gałachow wyobrażał sobie, jak Jermiłow, oparłszy na piersi swój szeroki podbródek, czyta jego nowy utwór, jak skrobie już przeciw niemu olbrzymi (już tak się zdarzało) artykuł na całą kolumnę „Literaturnej Gaziety”. Artykuł będzie nosił tytuł: „Zza jakich mórz wieją te wiatry?” albo „Jeszcze raz o pewnych modnych tendencjach na naszej słusznej drodze”. Będzie się zaczynał nie od otwartego ataku, tylko od jakichś najświętszych cytatów z Bielinskiego lub Niekrasowa, z którymi chyba tylko łotr by się nie zgodził. I zaraz te słowa nieznacznie a sprytnie przekręci, użyje ich w zupełnie innym sensie – i wtedy to się wyjaśni, że Bielinski albo Hercen świadczą jak najgoręcej przeciw nowej książce Gałachowa wykazując, że jest to osobowość pisarska antysocjalna, antyhumanistyczna, o bardzo chwiejnym kośćcu światopoglądowym.
W ten sposób, akapit za akapitem, starając się odgadnąć możliwe zarzuty Jermiłowa i przygotować się do nich zawczasu, Gałachow przyzwyczajał się szybko do wygładzania ostrych kantów, i książka sama przez się nabierała kształtów tchórzliwie opływowych, rozchodziła się miękkimi kręgami. I mając już za sobą połowę pracy, Gałachow widział, że książkę jakby mu ktoś zamienił, że znów się nie udała…
|
Krąg pierwszy
|
Sołżenicyn, Aleksander
|
9788307024950:437
10.10.2014
|
To accomplish this he wrote, wd must be capable of negating our ego. We are by nature fearful and unsecure creatures. We do not like what is unfamiliar or unknown. To compensate for this, we assert ourselves with the options and ideas that make us seem strong and certain. Many of these options do not come from our own deep reflection, but are instead basex on what other people think. Furthermore, once ee hold these ideas, to admit they are wrong is to wound our ego and vanity. Truly creative people in all fields can temporarily suspend their ego and simply experience what they are seeing, without the need to assert a judgement, for as long as possible. They are more than ready to find their most cherished opinions contradicted by reality . This ability to endure and even embrace mysteries and uncertainties is what Keats called negative capability.
All Masters possess this Negative Capability, and it is the source of their creative power.
|
Mastery
|
Greene, Robert
|
9780143124177:182
06.11.2014
|
Nigdy nie słyszy się o braku weny księgowego czy murarza; kiedy jednak starasz się stworzyć coś oryginalnego, nie masz żadnej gwarancji, że cokolwiek się stanie.
|
Tak czy inaczej
|
Cleese, John
|
9788378855521:207
23.08.2017
|
Podobnie jak Graham i ja, Michael, Terry i Eric byli przede wszystkim autorami, nie aktorami. Nigdy więc nie kłóciliśmy się o obsadę. Gdybyśmy w głębi duszy byli aktorami, oczywiście walczylibyśmy o najlepsze role. Ale tak się nie działo, bo gdy już uzgodniliśmy, że robimy skecz, zawsze było dla nas jako autorów jasne, kto powinien zagrać którą rolę, by jak najlepiej wykorzystać potencjał materiału.
|
Tak czy inaczej
|
Cleese, John
|
9788378855521:424
23.08.2017
|
|