Fizyka Życia

Fizyka Życia - Dziennik

rok 2014

Szlak Orlich Gniazd

◁◁◁ Sierpień Arches NP ▷▷▷

Motywacja

Kilka tygodni temu, w dyskusji po wykładzie, ktoś z sali zapytał "W jaki sposób najlepiej się uczyć?" I wtedy mnie olśniło. Bez motywacji nie ma nauki, jeśli ktoś nie chce się nauczyć to nikt za niego nie nabędzie jego wiedzy i doświadczenia.

Najlepszą wiedzą jest ta nabyta przez chęć lub żądzę (to właściwsze słowo, aczkolwiek brzydsze) osiągnięcia czegoś. To ta chęć właśnie mówi czego się uczyć by osiagnąć to czego się chce/pragnie. To ta właśnie chęć wpuszcza na ścieżkę nauki poprzez eksperymentowanie i wyciaganie wniosków z własnych błędów. To ta właśnie chęć każe poszukiwać właściwej wiedzy teoretycznej. U mnie dokładnie tak było zarówno z alpinizmem, prowadzeniem firmy i Fizyką Życia.

Według angielskiej Wikipedi motywacja to: cecha psychologiczna, która pobudza organizm do realizacji upragnionego celu, która pobudza, steruje i podtrzymuje schematy zachowań służące do jego osiągnięcia.

Zdawanie egzaminów i bycie skutecznym to dwa różne zagadnienia.

Internauci fajnie na temat telewizji

~~wolny do ~Widz: Telewizja dawno przestała być własnością społeczeństwa. Tyle tylko że społeczeństwo ją utrzymuje. Płaci abonament lub opłaca reklamę przy zakupie towaru bądź usługi. Za to funduje nam chłam i kłamstwa. Redaktorzy prześcigają się w okazywaniu swojej lojalności i wierności wobec władzy. Jeżeli nawet sądy i ich wyroki są oceniane to telewizja sama siebie nie osądzi.

Przeprowadzane wywiady przypominają konkurs na przeszkadzanie odpowiadającemu na seryjne pytania. Zakłamana TVP zeszła do moralnego dna. Nie płacę i nie oglądam tej szmiry. Mam dużo czasu dla siebie i rodziny. Nie jestem ogłupiony i nie podlegam reklamom. Wolność to piękna rzecz. ~Widz : TV Cyfrowa to ewidentna patologia. 70% czasu antenowego to przestępczy debilizm reklamowy, 20% to notoryczne powtórki, a 10% to chłam. Na przykładzie TVP Info debilizm ten widać wyjątkowo ostro. Z zasady program robiący za kanał informacyjny nadaje 3 minuty wiadomości (generalnie przez cały dzień odgrzewane kotlety), po czym jest 10 minut reklam, 2 minuty o pogodzie, 10 minut reklam, 2 minuty prasówka, 10 minut reklamy, 5 minut rozmowy z gościem (jakimś politycznym przygłupem i 10 minut reklam. A na pasku leci komunikat dla tych, którzy dostępu do TVP Info nie mają, że jak nie mają dostępu to niech sobie zmienią przyporządkowanie. Bardzo logiczny komunikat. Jak nie masz dostępu do kanału to przeczytaj na tym kanale informację, co trzeba zrobić, żeby go mieć. Wydaje się, że w tej redakcji pracują wyłącznie inteligentni inaczej. W pozostałych stacjach jest zresztą podobnie.

Ludzie bez zasad

Jak to się dzieje, że rządzą nami ludzie bez zasad?

2008
"Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi; dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia - zapowiedział premier Donald Tusk na wtorkowej konferencji prasowej."
"Ocenił, że telewizje komercyjne i komercyjne rozgłośnie radiowe pokazują, że nie trzeba ściągać dodatkowego podatku z ludzi, aby formułować atrakcyjną dla widza i radiosłuchacza ofertę programową."

2014
"Opłata audiowizualna nie będzie pobierana za odbiór programu telewizyjnego czy radiowego, ale za możliwość tego odbioru. Polskie państwo zagwarantuje każdemu obywatelowi określoną usługę, a to czy ktoś z tego skorzysta czy nie - zależy wyłącznie od niego."
"…minimum 10 procent dochodów z niej powinno być przeznaczone na dofinansowanie programów misyjnych, realizowanych przez podmioty prywatne - np. TVN, Polsat, prywatne radia etc."

Rząd z wdzięczności za pomoc w wyborach ustawowo chce ratować mózgopraczy za pieniądze mózgopranych. - Tomek M.

I jeszcze inny sposób transferu zasobów od ludu do władzy:

Radni Rady Miasta Jarosławia zdecydowali o wysokości opłat za zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków. Ich cena wzrośnie o kilka procent. Powodem podwyżki, podobnie jak przed rokiem, jest zmniejszające się zużycie.

Jest to efekt dalszego spadku ilości dostarczanej wody i odbieranych ścieków. Można więc powiedzieć, że mieszkańcy zapłacą za każdy litr wody więcej bo nauczyli się rozsądnie nią gospodarować. Oszczędzanie wody służy więc wyłącznie ekologii, portfele użytkowników raczej tej oszczędności nie pokażą. [Źródło: http://www.jaroslawska.pl/artykul/9962,Oplaty-w-gore]

Doją i jednocześnie są ślepi na prawa ekonomiczne:

Wzrost akcyzy na wyroby tytoniowe i spirytusowe przynosi skutek odwrotny od zakładanego, twierdzi "Dziennik Polski". Kasa państwa zamiast zyskiwać – traci.

Po ubiegłorocznej 5-procentowej podwyżce akcyzy tytoniowej budżet państwa zamiast spodziewanych większych wpływów, zanotował spore straty. W pierwszych 11 miesiącach 2013 r. dochody z akcyzy tytoniowej sięgnęły bowiem 16,8 mld zł, czyli były niższe o 327 mln zł niż w tym samym okresie rok wcześniej. Od początku 2014 r. akcyza znowu poszła o 5 proc. w górę, a prognozy mówią o kolejnych spadkach wpływów.

Ekonomiści od rządzenia mają proste wzory:
Jeśli przy 10% podatku mam 100 mln zwrotu to podnosząc go do 20% to będę miał 200 mln.
Tak rozumują wszyscy ministrowie, a dziennikarze oczywiście przeklepują to w mediach.

Taka nasza medialno-matrixowa pro-rządowa ekonomia.

O PKP z sarkazmem

Znalezione w sieci:

~Sasza Półlitrov : Cóż daleko nam do Shinkansenu, u nas jest raczej ZChinSkansen, bo nawet w Chinach mają rakiety na torach. Polskie Koleje Państwowe – firma z Warszawy z mackami w całej Polsce, której głównym przedmiotem działalności jest łagodzenie skutków bezrobocia oraz organizowanie manifestacji, wieców, itp. Uboczną działalnością PKP jest świadczenie usług teleportacji przy pomocy pociągów. Od pewnego czasu spółka oferuje także usługi z zakresu przewozu autobusami.

Wskutek prywatyzacji w dobie kapitalizmu, spółka PKP została podzielona na niewielką ilość mniejszych spółek, co ma za zadanie znacząco usprawnić administrowanie siecią kolejową i zmniejszyć biurokrację. Najważniejsze ze spółek przedstawiono w poniższym wykazie:

  • PKP-Pe-PKZ – Polskie Koleje Państwowe – Pendolino – Polską Kolej Zbaw
  • PKP-PO – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Osobowe
  • PKP-POP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Osobowe Pośpieszne
  • PKP-POBP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Osobowe Bardziej Pośpieszne
  • PKP-POE – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Osobowe Ekspresowe
  • PKP-PT – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe
  • PKP-PTPŻP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Prawie Że Pośpieszne
  • PKP-PTP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Pośpieszne
  • PKP-PTBP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Bardziej Pośpieszne
  • PKP-PTE – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Ekspresowe
  • PKP-PTC – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Cargo
  • PKP-PTCP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Cargo Pośpieszne
  • PKP-PTCBP – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Cargo Bardziej Pośpieszne
  • PKP-PTCE – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Towarowe Cargo Ekspresowe
  • PKP-PR-PA – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski
  • PKP-PR-PA-GAK – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski-Gmina Aleksandrów Kujawski
  • PKP-PR-PA-GAK-M – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski-Gmina Aleksandrów Kujawski-Miasta
  • PKP-PR-PA-GAK-W – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski-Gmina Aleksandrów Kujawski-Wsie
  • PKP-PR-PA-GAK-MAK – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski-Gmina Aleksandrów Kujawski-Miasto Aleksandrów Kujawski
  • PKP-PR-PA-GAK-WBA – Polskie Koleje Państwowe – Przewozy Regionalne-Powiat Aleksandrowski-Gmina Aleksandrów Kujawski-Wieś Białe Błota
  • (…)
  • PKP-PR-PŻ-GWG-WŻ – Polskie Koleje Państwowe-Przewozy Regionalne – Powiat Żywiecki-Gmina Węgierka Górka-Wieś Żabnica
  • PK(k) – Przewozy Kolejowe (kobiet)
  • PK(m) – Przewozy Kolejowe (mężczyzn)
  • PK(dz d.l.3) – Przewozy Kolejowe (dzieci do lat trzech)
  • PK(dz s) – Przewozy Kolejowe (dzieci starszych)
  • PK(mł) – Przewozy Kolejowe (młodzieży)
  • PK(st) – Przewozy Kolejowe (studentów)
  • PK(o)-EU – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Europa
  • PK(o)-A – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Azja
  • PK(o)-Af – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Afryka
  • PK(o)-Am.Płn. – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Ameryka Północna
  • PK(o)-Am.Płd. – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Ameryka Południowa
  • PK(o)-Am.Śr. – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Ameryka Środkowa
  • PK(o)-Au – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Australia
  • PK(o)-An – Przewozy Kolejowe (obcokrajowców) – region Antarktyda
  • PRK-O – Polskie Rozkłady Kolejowe – Odjazdy
  • PRK-P – Polskie Rozkłady Kolejowe – Przyjazdy
  • PRK-OPO – Polskie Rozkłady Kolejowe – Opóźnienia Odjazdów
  • PRK-OPP – Polskie Rozkłady Kolejowe – Opóźnienia Przyjazdów
  • PTK-Sz – Polskie Tory Kolejowe-Szyny
  • PTK-SzP – Polskie Tory Kolejowe-Szyny Prawe
  • PTK-SzL – Polskie Tory Kolejowe-Szyny Lewe (oddział spółki znajdujący się w Warszawie jest w sporze z oddziałem Krakowskim, gdyż nie mogą uzgodnić, która z szyn łączących te miejscowości jest lewa, a która - prawa)
  • PTK-Sp.Msz – Polskie Tory Kolejowe – Spoiwa Międzyszynowe
  • PPK – Polskie Podkłady Kolejowe
  • Wskutek tarć w zarządzie spółki planowany jest jej podział na:
    • PPK-P – Polskie Podkłady Kolejowe – Podkłady
    • PPK-PB – Polskie Podkłady Kolejowe – Podkłady Betonowe
    • PPK-PD – Polskie Podkłady Kolejowe – Podkłady Drewniane
    • PPK-Ś – Polskie Podkłady Kolejowe – Śruby
    • PWK – Polskie Wagony Kolejowe
    • PWK-P – Polskie Wagony Kolejowe – Pasażerskie
    • PWK-PP – Polskie Wagony Kolejowe – Pasażerskie Przedziałowe
    • PWK-PB – Polskie Wagony Kolejowe – Pasażerskie Bezprzedziałowe
    • PWK-PS – Polskie Wagony Kolejowe – Pasażerskie Sypialne
    • PWK-T – Polskie Wagony Kolejowe – Towarowe
    • PWK-Po – Polskie Wagony Kolejowe – Pocztowe
    • PWK-I – Polskie Wagony Kolejowe – Inne
    • PWK – Polskie Wagony Kolejowe
    • PWK-DP – Polskie Wagony Kolejowe – Przedziały
    • PWK-D – Polskie Wagony Kolejowe – Drzwi
    • PWK-O – Polskie Wagony Kolejowe – Okna
    • PWK-PT – Polskie Wagony Kolejowe – Papiery Toaletowe
    • PWK-RP – Polskie Wagony Kolejowe – Ręczniki Papierowe
    • PL-E – Polskie Lokomotywy – Elektryczne
    • PL-S – Polskie Lokomotywy – Spalinowe
    • PL-P – Polskie Lokomotywy – Parowozy
    • PL-Pa – Polskie Lokomotywy – Pantografy
    • PL-D – Polskie Lokomotywy – Drezyny
    • PZT – Polskie Zespoły Trakcyjne
    • PZT-E – Polskie Zespoły Trakcyjne – Elektryczne
    • PZT-S – Polskie Zespoły Trakcyjne – Spalinowe
    • PZT-D – Polskie Zespoły Trakcyjne – Drzwi
    • PZT-O – Polskie Zespoły Trakcyjne – Okna
    • PZT-P – Polskie Zespoły Trakcyjne – Pantografy
    • PDK-C – Polskie Dworce Kolejowe – Centralne
    • PDK-L – Polskie Dworce Kolejowe – Lokalne
    • PDK-P – Polskie Dworce Kolejowe – Perony
    • PDK-PP – Polskie Dworce Kolejowe – Przejścia Podziemne
    • PDK-PN – Polskie Dworce Kolejowe – Przejścia Nadziemne
    • PDK-Po. – Polskie Dworce Kolejowe – Poczekalnie
    • PDK-G – Polskie Dworce Kolejowe – Gastronomia
    • PDK-Z – Polskie Dworce Kolejowe – Zadaszenia
    • PST – Polskie Sieci Trakcyjne
    • PST-S – Polskie Sieci Trakcyjne – Słupy
    • PST-W – Polskie Sieci Trakcyjne – Węzły
    • PPrzK-N – Polskie Przejazdy Kolejowe – Niestrzeżone
    • PPrzK-S – Polskie Przejazdy Kolejowe – Strzeżone
    • PPrzK-Sz – Polskie Przejazdy Kolejowe – Szlabany
    • PPrzK-BD – Polskie Przejazdy Kolejowe – Budki Dróżnicze
    • PPrzK-K.Św.A. – Polskie Przejazdy Kolejowe – Krzyże Świętego Andrzeja

Zarząd każdej spółki składa się z:

  • dyrektora generalnego (50 000 zł zarobku + premia za „dobre” sprawowanie panowanie),
  • dyrektora pomniejszego (45 000 zł),
  • po trzech zastępców dyrektorów (40 000 zł).
Oprócz tego każda spółka ma jeszcze radę nadzorczą o podobnym składzie i średnio 6,3 szeregowego pracownika (800 zł). Wychodzi z tego koszt (na same wynagrodzenia) 335 000 (zarząd) + 335 000 (rada nadzorca) + 5000 (na pracowników, PKP nie przewiduje podwyżek) = 675 tys. zł na spółkę.

Przyczyny opóźnień pociągów:

  • warunki atmosferyczne:
    śnieg, deszcz, śnieg z deszczem, deszcz ze śniegiem, ładna pogoda, brzydka pogoda, brak ładnej pogody, brak brzydkiej pogody, wiatr, bryza, zefirek, orkan, tornado, huragan, kałuże, mgła, coś jakby mgła, ale nie mgła, upał, mróz, temperatura pokojowa, szadź, szron, tsunami, deszcze monsunowe, lawiny, wiosna, lato, jesień, zima, przedwiośnie, złota polska jesień, noc polarna, pora deszczowa,
  • przyczyny techniczne:
    za szerokie tory, za wąskie tory, za krótkie tory, za długie tory, za strome tory, za płaskie tory, brak torów, obecność torów, kradzież torów, kradzież podkładów pod torami, kradzież przewodów nad torami, kradzież przewodów obok torów, kradzież pociągu, kradzież mostu, kradzież w ogolności, nieprzejezdne tory, przejezdne tory, eksplozja pociągu na moście, zepsute szlabany, sprawne szlabany, rogatka uszkodzona, awaria pociągu, awaria lokomotywy, awaria wagonu, awaria drzwi do wagonu, awaria świateł, awaria pantografu, awaria ogrzewania w wagonach, awaria w WARSie, awaria gwizdka kierownika pociągu, awaria semafora, awaria rozjazdu, awaria zwrotnicy, Maria-awaria, objazd, przejazd, zajazd, zjazd, resetowanie systemu, formatowanie twardego dysku, fatal error, BSOD, ERROR 404 – Torów nie znaleziono, złośliwość rzeczy martwych,
  • przyczyny antropogeniczne:
    brak maszynisty, brak konduktora, brak kierownika pociągu, brak zawiadowcy, brak dyrektora PKP, brak zastępcy dyrektora PKP, brak pani Jadzi w sekretariacie dyrektora PKP, brak dyspozytora ruchu, brak dróżnika, brak pani w kasie, braki kadrowe, brak kadrowej, brak pani od zapowiadania, stan nietrzeźwości wyżej wymienionych, strajk wyżej wymienionych, strajk innych niż wyżej wymienieni, strajk na torach, strajk na peronach, strajk w obronie strajkujących, brak strajku, snow-strike, counter-strike, zbyt duża liczba pasażerów, zbyt mała liczba pasażerów, odpowiednia liczba pasażerów, brak pasażerów, obecność pasażerów, roszczenia pasażerów, brak roszczeń pasażerów, roszczenia amerykańskich Żydów, obchody rocznicowe, akademie, pochody, procesje, pielgrzymki, pociąg Mao-Tse-Tunga, Andrzej Lepper, Wyścig Pokoju, Tour de Pologne, samobójcy na torach, samobójcy na mostach, złodzieje węgla, złodzieje złomu, złodzieje w rządzie, ukraińscy celnicy, pomyłki, błędy, errory, kibole, moherowe berety, matki z wózkami, piwne dziadki, brak Krystyny z gazowni, mordercy bigosu na wolności.
  • przyczyny ekonomiczno-gospodarcze:
    nierentowność, rentowność, zbyt dużo spółek kolejowych, zbyt mało spółek kolejowych, inne spółki kolejowe, spółki inne niż kolejowe, brak pieniędzy, za mało pieniędzy, za dużo pieniędzy, kradzież pieniędzy, brak kradzieży pieniędzy, rozliczenia, brak rozliczeń, kompensaty, brak kompensat, rozliczenia kompensatami, kompensaty rozliczeń, marnotrawstwo środków trwałych i nietrwałych, brak informacji o rentowności, mikroekonomia, makroekonomia, Leszek Balcerowicz, wszechświatowy kryzys, Chiny, bank Goldman Sachs, koniunktura, dekoniunktura, konkurencja, brak konkurencji, modernizacja, demodernizacja, inflacja, deflacja, EURO 2012, reklama, brak reklamy, efektywność nowych bodźców ekonomicznych, bilans, rachunek zysków i strat, ZUS, Urząd Skarbowy, sądy powszechne, sądy administracyjne, sądy wojskowe, sądy boskie i ostateczne, wyroki, postanowienia, zarządzenia, ustawy, rozporządzenia, okolniki, komornik, denominacja, kredyty, brak kredytów, koszty kredytów, brak kosztów kredytów…
  • inne przyczyny:
    brak stacji w danej miejscowości, obecność stacji w danej miejscowości,nowy odcinek Mody na Sukces, bitwa pod Grunwaldem, bitwa pod Lenino, położenie geopolityczne, niska kultura klasy politycznej, Sylwester, Boże Narodzenie, Wielkanoc, 1 Maja, 3 Maja, Powstanie Warszawskie, 11 Listopada, Święto Zmarłych, urodziny szwagra, Żydzi, masoni, cykliści, kod Leonardo da Vinci, ABW, CBA, PZU, BOR, PZPR, ZSRR, SGGW, BBC, CNN, JPG, ZIP i PDF, wakacje, ferie, rok szkolny, rok kalendarzowy, rok świetlny, miesiączki, tygodniówki, zespół dnia wczorajszego, Mikołaj Kopernik, widzimisię, krowy na torach, kaczki na torach, ślimaki na torach, zwierzyna leśna, zwierzyna hodowlana, UFO, naloty dywanowe, Microsoft, rozwolnienie, choroba brzucha, choroba mózgu, homoseksualizm, homoseksualiści w autobusie, złodzieje, zwykli ludzie, wampiry (m.in. Mikołaj wampir, Edward, Bella), wilkołaki (m.in. Jacob), ludzie etc.

Opcje podróży:

  • Pociąg z całkowitą rezerwacją miejsc – choć jest w 90% pusty, mamy prawo zająć wyłącznie wyznaczone przez przewoźnika miejsce, na którym sprężyna z fotela włazi w tyłek.
  • Pociąg z fakultatywną rezerwacją miejsc – w tej opcji płacimy dodatkowo za miejsce siedzące. Wykupione miejsce zajęte jest przez pasażera bez miejscówki, którego musimy samodzielnie wypędzić, proponując miejsce stojące obok kibla. Czynność szczególnie emocjonująca, jeśli na naszym miejscu siedzi 98-letnia staruszka.
  • Pociąg bez rezerwacji miejsc (inna nazwa: konserwa) – skład złożony z 5 wagonów o nieograniczonej pojemności, z czego 4 są zarezerwowane dla kolonii.
  • Przedział dla palących – w tym przedziale wolno palić.
  • Przedział dla niepalących – w tym przedziale wolno nie palić.
  • Przedział z oknami nie otwierającymi się (wersja premium posiada także zepsutą wentylację).
  • Przydział z oknami nie zamykającymi się (w wersji premium wentylacja działa bardzo dobrze, nawet zimą).
  • Pociąg osobowy – zatrzymuje się na każdej stacji i przystanku osobowym, a także ostatnim wagonie pociągu jadącego przed nim.
  • Pociąg pospieszny/TLK – zatrzymuje się przed każdą stacją lub przystankiem osobowym i jeszcze czasem czeka na osobowy jadący przed nim. TLK to podobno skrót od Tanio Lub Koleją.
  • Pociąg klasy ekspres – zatrzymuje się co 500 metrów oraz przed każdą stacją i przystankiem osobowym (czeka na pośpieszny jadący przed nim, który czeka na osobowy jadący przed nim), obowiązuje specjalna dopłata za każde 5 min czekania.
  • Pociąg IC – odjeżdża z opóźnieniem ok. 15 min (jednocześnie informujemy, że wielkość opóźnienia może ulec zmianie; za powstałe opóźnienie uprzejmie przepraszamy), bo musi poczekać na ekspres, pośpieszny i osobowy. Z tego samego powodu zatrzymuje się na wszystkich stacjach i przystankach osobowych (przestrzeń pomiędzy przystankami jest bowiem zajęta przez powyższe pociągi), ale kto spróbuje wówczas wsiąść lub wysiąść, ma w ryja od kierownika pociągu, „bo my tu planowo się nie zatrzymujemy!”. Obowiązuje specjalna dopłata do poprzedniej dopłaty, ze względu na obecność papieru toaletowego w kiblu.
  • Pociąg EC – odjeżdża i dojeżdża punktualne (podejrzane…), ale i tak nie ma sensu nim jechać, bo dla podniesienia prestiżu nie zatrzymuje się w ogóle – nigdzie i dla nikogo. Ale za to dają bezpłatnie wczorajsze wydanie gazety Metro i (odpłatnie) paczkę krakersów. Obowiązuje dopłata, superdopłata, opłata, podatek, zadatek i dodatek – tak dla fasonu.
  • Pociąg ICE – najbardziej prestiżowy ze wszystkich. Tak prestiżowy, że w ogóle go nie ma. Niektórzy mówią, że go nie ma ale to nieprawda, ponieważ jeździ z prędkością światła i go nikt nie widzi.
  • Pociąg InterRegio – nowy gatunek, powstały ze wymieszania pociągu osobowego oraz pospiesznego. Najtańsza kolejka górska w Polsce (wyjątek: Zakopane, tam taniej wjechać na Kasprowy). Popularny zwłaszcza wśród osób które wolą samodzielnie zakupić ciasteczko przed podróżą i nie straszne im otwarte okna. W pociągach zestawionych ze składów zwanych kiblami wskazane posiadanie karimaty i prawdopodobnie śpiwora; możliwa podróż na leżąco w ostatnim przedziale.
  • Pociąg RegioEkspres – podgatunek powstały z wymieszania pociągu osobowego oraz pospiesznego i ekspresu. Najtańsza opcja podróży, jest bardziej prestiżowa niż Express konkurencyjnej spółki (z Krakowa do Zakopanego zapłacimy drożej niż w Ex. Tatry). Różni się jedynie kolorystyką, w opcji premium first class można skorzystać z gniazdka do laptopa i wi-fi, na zarządzenie można pójść do wagonu barowego w którym możemy się upić bezalkoholowym piwem.

Państwowa nauka

"Rzeczpospolita": wojna o kontrolę nad plagiatami

Powstaje nowy system antyplagiatowy – informuje "Rzeczpospolita". System OSA, bo taką nazwę będzie nosił, jest finansowany przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich. Istnieją jednak obawy, że będzie słabszy od tego, który uczelnie używają obecnie.

Prawie co 14. praca dyplomowa jest w części skopiowana z internetu. Uczelnie coraz częściej je sprawdzają, korzystając z systemów wyspecjalizowanych firm. Liderem rynku jest Plagiat.pl. Teraz będzie miał konkurencję - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich, organizacja zrzeszająca ponad 100 uczelni, finansuje system OSA, przygotowywany w Międzyuniwersyteckim Centrum Informatyzacji (MUCI). Będzie on sprawdzał prace za pomocą innego niż Plagiat.pl algorytmu.

- Opracowaliśmy algorytm, który będzie porównywać napisane przez studentów prace z tymi, które są już w bazie oraz z aktami prawnymi i stronami internetowymi. Prace będą sprawdzane skuteczniej i szybciej niż dotychczas - przekonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marek Kręglewski, dyrektor MUCI.

Okazuje się jednak, że OSA może być słabsza niż Plagiat.pl, a jedynym argumentem przemawiającym za nowym systemem będzie cena. Ma być dużo tańszy niż swój konkurent, ale również mniej skuteczny.

- Dyrektorzy instytutów zaalarmowali mnie, że nowe narzędzie może nie gwarantować wystarczającej dbałości o jakość prowadzonych przez nas prac - stwierdza Remigiusz Ciesielski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

W czym tkwi problem? System OSA będzie opierał się na ogólnopolskim repozytorium prac i na Wikipedii, a studenci używają bardziej wyszukanych źródeł.

System surowo ocenia również Sebastian Krawczyński, prezes największego konkurenta - firmy Plagiat.pl. - Skuteczność OSA w wykrywaniu zapożyczeń jest bardzo kiepska. Uczelnie, które relacjonowały nam wyniki testów, wskazują, że system w obecnej formie nie nadaje się do stosowania w praktyce - stwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą". [Źródło http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-wojna-o-kontrole-nad-plagiatami/7z3m2]

Oto kilka komentarzy:

~Emil : Plagiat to wina niewystarczającej dbałości o pracę promotora. Byłem promotorem do tej pory ponad 100. prac magisterskich i nigdy nie miałem plagiatu. Po prostu pracuję nad każdym fragmentem dzieła wraz ze studentem. Po kilku stronach poznaję styl studenta i nie jest dla mnie problemem by wychwycić elementy skopiowane.
Nauczyciele akademiccy tłumaczący się tym, że nie znają tekstów wszystkich źródeł (tak na prawdę nie znają dobrze pracy swojego studenta, są leniwi, mają za dużo na głowie) zachęcam do sumiennej pracy ze studentami a plagiat wyeliminuje się sam.

~ada : Najwyższy czas aby się ostro wziąć za to towarzystwo. Dlaczego jest takie duże bezrobocie wśród studentów i mgr ? bo koncząc uczelnie nie potrafią niczego robić . Wstyd zostać w kraju to wyjeżdżają myć gary . Zawsze mówię,że w Polsce jest bardzo dużo geniuszy - to im dać takie stypendia i takie mozliwości aby nasz kraj był w czołówce. .Skonczyć z tymi socjalnymi , to bzdura , wynajmuja mieszkania , baluja a za pół roku po sesji okazuje się jakie to głąby . Szanuję profesorów i współczuję im straty czasu na odpytywaniu nieuków, przecież oni też muszą coś jeszcze w życiu napisać i zrobić .

~true : Bat to by się przydał na wykładowców, którzy pisząc własne publikacje posilają się w sposób "kopiuj - wklej" pracami studentów, bywają też tacy co własne nazwiska dopisują do prac studentów robiąc siebie "współautorów"… Tu by się przydał bat, gdyby taki bat powstał 3/4 potraciło by swoje tytuły.

~?! : …w Polsce T Y L K O "baty" , "kary" , fotoradary , "zdrady" , "napady" , "ustawy anty-bestiowe" , "biedne dzieci" , "wypadki" , "katastrofy" , "koncesje" , "licencje" - STRASZENIE , JĄTRZENIE , SZCZUCIE…OD RANA DO WIECZORA! CO ZA KRAJ! JAK TU ŻYĆ - Panie Premierze?!

A teraz to samo z komentarzami:

Powstaje nowy [Wcale nie nowy, to plagiat] system antyplagiatowy – informuje "Rzeczpospolita". System OSA, bo taką nazwę będzie nosił, jest finansowany przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich [Ale przecież oni nie wykładają swoich prywatnych pieniędzy, lecz wystąpili o nie do państwa - czyli płacić będą sobie za konferowanie i konsultowanie z pieniędzy publicznych czyli dodrukowywanych i zabieranych w postaci podatków. Wbrew pozorom profesorowie podatków nie płacą, bowiem dostają od państwa tyle, żeby móc część państwu zwrócić.]. Istnieją jednak obawy, że będzie słabszy od tego, który uczelnie używają obecnie.

Prawie co 14. praca dyplomowa jest w części skopiowana z internetu. Uczelnie coraz częściej je sprawdzają, korzystając z systemów wyspecjalizowanych firm. Liderem rynku jest Plagiat.pl. Teraz będzie miał konkurencję - czytamy w "Rzeczpospolitej". [To obecny stan opłakanej polskiej tzw. "nauki"]

Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich, organizacja zrzeszająca ponad 100 uczelni, finansuje system OSA, przygotowywany w Międzyuniwersyteckim Centrum Informatyzacji (MUCI). Będzie on sprawdzał prace za pomocą innego niż Plagiat.pl algorytmu. [Podchwylili cudzy pomysł i bedą go kopiopwać za publiczne pieniądze. Cóż to zatem za nauka, która same odpowiednio wcześnie nie wymyśliła czegoś innowacyjnego?! tylko kopiuje cudze pomysły]

- Opracowaliśmy algorytm, który będzie porównywać napisane przez studentów prace z tymi, które są już w bazie oraz z aktami prawnymi i stronami internetowymi. Prace będą sprawdzane skuteczniej i szybciej niż dotychczas - przekonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marek Kręglewski, dyrektor MUCI.

Okazuje się jednak, że OSA może być słabsza niż Plagiat.pl, a jedynym argumentem przemawiającym za nowym systemem będzie cena. Ma być dużo tańszy niż swój konkurent, ale również mniej skuteczny. [Dużo tańszy dla klientów ale w eksploatacji będzie strasznie drogi, tylko, że kosztów tych nikt nie będzie widział.]

- Dyrektorzy instytutów zaalarmowali mnie, że nowe narzędzie może nie gwarantować wystarczającej dbałości o jakość prowadzonych przez nas prac - stwierdza Remigiusz Ciesielski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

W czym tkwi problem? System OSA będzie opierał się na ogólnopolskim repozytorium prac i na Wikipedii, a studenci używają bardziej wyszukanych źródeł. [Oni myślą tylko o dojeniu kasy, o jakości nie mają absolutnie pojęcia - nigdy nie tworzyli w warunkach konkurencyjnych]

System surowo ocenia również Sebastian Krawczyński, prezes największego konkurenta - firmy Plagiat.pl. - Skuteczność OSA w wykrywaniu zapożyczeń jest bardzo kiepska. Uczelnie, które relacjonowały nam wyniki testów, wskazują, że system w obecnej formie nie nadaje się do stosowania w praktyce - stwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Jak grać? Jak trenować?

Australian Open: porażka Agnieszki Radwańskiej w półfinale

To nie tak miało wyglądać. Agnieszka Radwańska, uchodząca za zdecydowaną faworytkę półfinału Australian Open, gładko poległa z Dominiką Cibulkovą 1:6, 2:6.

Polka straciła tym samym wielką szansę na pierwszy w historii finał wielkoszlemowego turnieju w Melbourne. Przed czwartkowym pojedynkiem "Isia" zmierzyła się sześciokrotnie z urodzoną w Bratysławie rówieśniczką. Pięć z tych meczów zakończyło się zwycięstwem wyżej notowanej krakowianki. Tymczasem w półfinale AO Radwańska w żadnym aspekcie nie przypominała tenisistki, która w tak popisowym stylu rozprawiła się w czwartek z Wiktorią Azarenką.
[Źródło: http://eurosport.onet.pl/tenis/australian-open/australian-open-porazka-agnieszki-radwanskiej-w-polfinale/l6cgz]

I ciekawy, w przciwieństwie do medialnego treściwy i bardzo wyważony, i jakżesz różny od bełkotu dziennikarskiego, komentarz internauty:

~Odyn : Zaskakująca metamorfoza. Kobieta zmienną jest. Agnieszka została dosłownie zmieciona z kortu przez waleczną Dominikę. Teraz bardziej rozumiem glaczego Halep poległa 2-6. 3-6 z tą bojową malutką Słowaczką. Ona gra tutaj niesamowity tenis. Dominika zawsze walczyła o każdą piłkę , nawet w meczu gdzie Agnieszka zmiotła ją z kortu 6-0 , 6-0. Może to śmieszne, ale w tamtym meczu Dominika walczyła bardziej niż dzisiaj Agnieszka. Komentator eurosportu dostosował się wraz z partnerką do poziomu dzisiejszej gry Agnieszki. Najbardziej rozbawił mnie stwierdzeniem , że Agnieszce zabrakło sił i bredził o jej słabej kondycji. Tymczasem kondycja Agnieszki była bez zarzutu i świetnie tym razem wytrzymała ten turniej. To nie kondycja była przyczyna jej klęski, tylko bardzo słaba gra i mnóstwo niewymuszonych błędów, co w konfrontacji ze znakomicie dysponowaną rywalką musiało się skończyc tak , jak się skończyło. Agnieszka dwukrotnie nie potrafiła wygrac gema prowadząc 40-0 . Świadczy to o jej słabej psychice w tym meczu i znakomitej Cybulkowej. Zresztą w każdym elemencie gry Dominika była dziś lepsza. No cóż, Agnieszka będzie miała o czym myślec. Oby nie za długo. W koncu dzisiejszy mecz to nie koniec świata. Cały turniej był dla niej przeciez udany. Agnieszka pierwszy raz w karierze osiągnęła półfinał AO i powróci na czwartą pozycję w rankingu. Przełamała fatum i pokonała wreszcie Azarenkę i to w pięknym stylu. Jaka szkoda , że nie pożegnała się z turniejem po pięknej walce. Ale skoro Dominika szybko wymazała z pamięci ubiegłoroczny rowerek to i Agnieszka szybko po tej klęsce się podniesie. To rozsądna dziewczyna i rozumie , że taki jest sport. Raz pod wozem , raz na wozie. Gratulowac więc dzisiejszego występu Agnieszce nie można, Ale całego turnieju tak. Agnieszko uśmiechnij się, jutro będzie lepiej

Dwa wiersze

Od Jana Gładkowa - nauczyciela przedmiotów ścisłych, który w wolnych chwilach zajmuje się tworzeniem rymowanek, otrzymałem dwa fajne wiersze, które cytuję pro publico bono:

Socjalistyczne buty Wybory

Tylko zazdrościć nam takim krajom,
W których za darmo buty rozdają…

Nie są za piękne, ani szczególne,
Za to – darmowe, takie – ogólne.
Kiedy nadejdzie chlapa czy zima,
To obywatel – zawsze wytrzyma!
A kiedy z wiekiem drą się pomału,
Dają komisje buty z przydziału.
W tych soc-komisjach są specjaliści,
Żeby nie było ludzkiej zawiści.

No bo ludziska, już kombinują:
Dajcie mi nowe!– stare szwankują,
Buty wymieńcie! – piszą podania –
Lewy za ciasny! – są odwołania…

Żeby nikt nie mógł głupa im palić,
Muszą komisje wszystko ustalić:
Komu – do domu, komu – dla sportu,
Komu buciki z pierwszego sortu.
Żeby nie było oszukiwania,
Biorą komisje – pokwitowania.

Ale i biorą spore łapówki
Od elegantów, co chcą mieć nówki!

Na spec-komisje więc przyszła pora,
Bo się korupcja zrobiła spora.
Tajne agencje też są konieczne,
Żeby zwalczanie było skuteczne.

Śledzą komisje inne komisje –
Każda komisja swoją ma misję.
Rosną urzędy… i ministerstwo,
Żeby nie rosło butów paserstwo,
Żeby nie brano fantów i w łapę!

Bierz but – bez kantów i nie na gapę!

Jakiś tam Korwin – gada coś – głupi:
Buty – powiada – każdy sam kupi
Jeden – na miarę, drugi – drewniaki…
Mówi, że lepszy jest system taki:
Zmniejszyć podatki! Dość biurokracji!
Wszystkie komisje – do likwidacji!
Jeszcze coś mami, że niby – draństwo,
Że się butami zajmuje państwo!

Mądrze tłumaczą socjal-działacze:
Że buty kupią… tylko bogacze,
A biednych nie stać będzie na buty –
I będą boso – jak przyjdzie luty!
A jak zamarzną? – To czyja wina?
Niech nikt nie słucha głupot Korwina!

No i za darmo uczą już młodzież:
Fajna by była darmowa – odzież,
Fajnie by było – darmo się leczyć…

Trudno młodzieży temu zaprzeczyć.

Choć darmowemu nie jestem wrogi,
Czuję się – niczym but z lewej nogi,
No bo czasami widzę to czarno –
No bo skąd biorą na to –

za darmo?

Jan Gładkow

Lepiej nie idź na wybory!

Wszyscy, kiedy byli mali,
Na socjalizm chorowali…
No i to się nawet chwali…

No a kiedy są dojrzali?

Czemu, chociaż już się golisz,
Nadal chory zostać wolisz?!

Bo choroba ta nie boli,
Nim cię wpędzi w socjal-holizm.

Socjal-holik wręcz bezwiednie
Wierzy w lewicowe brednie.
Nawet gdy jest coraz biedniej
Mina wcale mu nie rzednie.

Choćby widział, żeśmy na dnie
I że gospodarka padnie
Socjal-holik nie odgadnie,
Że socjalizm wszystkim kradnie.

Przy korycie populiści,
Etatyści, skandaliści…

Rozwój kraju się nie ziści,
Póki rządzą socjaliści!

W Sejmie – lewicowa norma –
Treść ta sama, inna forma:
PiSeLDe czy Pic-Platforma,
Kadzą, radzą tak pro forma.

Pasie się socjalizm – w prasie,
W telewizji – w pełnej krasie.
Da się Naród w swojej masie
Otumanić przy kiełbasie.

Lewicowa, drętwa mowa…

Dasz się jednak zbajerować
I znów pójdziesz zagłosować
Na to samo znów od nowa?

Zagłosujesz na socjalizm:
Znów będziemy w miejscu stali,
Znów będziemy tacy mali,
Budżet państwa się zawali.

Więc w tym roku, tej jesieni –
Nie dlatego, że się lenisz –
Daj już spokój, nic nie zmienisz!

Jeśli jeszcze się czerwienisz,
Jeśli jeszcze jesteś chory…
Lepiej nie idź na wybory!

Lepiej nie idź na wybory!

Chyba, żeś ty zdrów, to sorry!

Jeśli zdrowa Twa rodzina,
Jeśli zdrowa Twoja gmina,
Głos oddacie na

Korwina!

Jan Gładkow

Przy okazji warto sięgnąć do:

Churchillowi zabrakło jednego puentującego przymiotnika: rosnącej biedy

Hawaii Pacific University

Wspomnienia Herberta Maeger'a

Czytam dużo, czasem nawet kilka książek równolegle. Skończyłem właśnie "Utracony honor, zdradzona wiara. Relacja żołnierza Liebstandarte Adolf Hitler." - wspomnienia Herberta Maeger'a urodzonego 1922 roku na terenie Belgii tuż obok granicy z Niemcami. W 1941 już po aneksji Belgii, gdy krzywa militarnych, i co za tym idzie politycznych, sukcesów osiąganych Hitlerowskie Niemcy pięła się ostro do góry dostał powołanie do wojska. Wówczas podjął decyzję o tym by, jako ochotnik, wstąpić do Waffen SS. Dziś o tej organizacji pisze się następująco: …oddziały Waffen-SS walczyły do końca wojny.

Mają na koncie wiele zbrodni, z których większość popełniły na froncie wschodnim. Jako część SS, Waffen-SS zostało uznane przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za organizację zbrodniczą. [Wikipedia pol., stan 20140126].Tytuł książki dość dobrze oddaje jej treść i stanowisko autora do wydarzeń, w których brał udział. Nie potępia w czambuł ani siebie ani swoich kolegów. Porażka jednak systemu wartości, któremu jako młodzian zawierzył doprowadziła do różnego rodzaju refleksji: W tamtych dniach 1945 roku za sprawą osobistych doświadczeń szybko pojąłem, że każdy naród i każde wojsko składa się zarówno z porządnych, jak i bezlitosnych, okrutnych ludzi. Zbrodni Niemieckich nie widział, i cały czas podkreślał, że z rosyjską ludnością cywilną, zarówno on, jak i jego towarzysze (tak, tak nazizm - nazional sozialismus, to też socjalizm i też towarzysze), utrzymywali poprawne stosunki, nie nadużywając pozycji siły: Oni spali na piecu, tam gdzie ciepło, my jak zwykle na klepisku jak pisał.

No i tak sobie pomyślałem jak młody człowiek, otoczony propagandą, z wrodzonym genetycznie konformizmem, otoczony pijanymi ze szczęścia rodakami, odnoszącymi spektakularne sukcesy, które według medialnych komunikatów polegają na zwalczaniu zła natomiast w niezauważanej przez niego rzeczywistości na ograbianiu i mordowaniu innych nie zechce dołożyć się do tych sukcesów, by jeszcze na dodatek na nich skorzystać? Trzeba wielu doświadczeń oraz bazy do przemyśleń wraz z umiejętnością logicznego myślenia. Mało kto i mało kiedy nie dał by się uwieść. No dobrze, ale czy ta wojna nauczyła nas czegokolwiek? Czy w jej wyniku młodym ludziom, już w szkołach podstawowych, przekazywana jest wiedza o tym jaki błąd popełniły dziesiątki milionów młodych Niemców? A i Rosjan, i innych nacji też?
Nic.
Zero

Wracamy do odwiecznego problemu - kradzieży, grabieży i rozboju.

Z Hitlerem (i innymi jemu podobnymi geniuszami) sprawa wygląda podobnie do piramid finansowych, początkowo wszystko idzie dobrze, i dlatego jest coraz więcej chętnych. A ci nowi albo przynoszą dodatkowe finanse (w przypadku piramid finansowych) albo dodatkowy zapał i poświęcenie (czytaj darmową robotę w piramidach ideologicznych). W piramidach finansowych przynętą dla ludzi jest to, że dostaną o wiele więcej za mniej, w ideologicznych jest tak samo. Hitler, na przykład, obiecywał zdobycze na Wschodzie i rasę panów. Załapali się i wszystko szło dobrze, aż pierdyknęło. Przy czym w piramidach finansowych ludzie tracą majątki, a w piramidach ideologicznych życie… Ale i w jednym i w drugim są tacy co coś tam wygrywają.

Dlaczego pożyczanie jest niedobre

Ci co pożyczają wykorzystują cudze zasoby do własnych celów.

Ponieważ są cudze to nie dbają o nie tak jak o swoje własne.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej gdy pożycza nie jedna osoba, a zespół.

Opis:
Samochód został odebrany ze stanowiska parkingowego naprzeciw klatki, a odstawiony na dwa stanowiska obok i stał tam przez kilka dni.

Negatywne rezultaty jawne:
1. Właściciel samochodu, za to, że komuś go użyczył, dostał opierdziel od właściciela miejsca parkingowego.
2. Właściciel samochodu musi w nim posprzątać
3. Właściciel samochodu musi stracić sporo swego czasu by napisać tego maila.

Negatywne rezultaty niejawne:
Na razie nieznane.

Chodzi tu o to co przydarzyło się Traficowi (drugi samochód firmowy): był wielokrotnie używany do jeżdżenia do G. W pewnym momencie podczas jazdy z dość dużą prędkością po autostradzie pękła opona. Dobrze, że tylna, bo gdyby przednia skończyło by się to na pewno ofiarami. Oponiarz, który ją wymieniał powiedział, że przyczyną było niewłaściwe parkowania na miejscu z kładzionym pachołkiem. Osoba parkująca musiała przyszorować wewnętrzną strona opony właśnie o pachołek - co skończyło się naruszeniem wewnętrznej struktury opony - rezultat niejawny, który ujawnił się dopiero po kilku miesiącach.

Jak to wygląda ze strony pożyczających:
Nikt nie ma sobie niczego do zarzucenia, ale nie dopilnowano kluczowych szczegółów.
1. Zabierający samochód nie poinformował odstawiającego gdzie trzeba go odstawić
2. Odstawiający miał to w nosie (ani nie zapytał zabierającego, ani nie powiadomił o tym kontrolera procesu)
3. Strażnik procesu nie zainteresował się sprawą.

Wnioski:
1. Nikt z pożyczających nie poniósł negatywnych skutków pożyczenia
2. Negatywne skutki pożyczenia od razu odczuł właściciel
3. Na pożyczaniu korzystają pożyczający, a tracą właściciele np. cała krzątanina z dokumentami i naprawami po wypadku - co zdarzyło się z jeszcze innym samochodem firmowym
4. Immanentną cechą Teamworkingu jest samoistne rozmywanie się odpowiedzialności.

Two cows

Cultural stereotypes must be viewed with caution

SOCIALISM
You have 2 cows.
The State forces you to give one to your neighbour.

COMMUNISM
You have 2 cows.
The State takes both and promise to give you some milk in undefined future.

FASCISM
You have 2 cows.
The State takes both and sells you some milk.

NAZISM - NATIONAL SOCIALISM
You have 2 cows.
The State takes both and shoots you.

BUREAUCRATISM
You have 2 cows.
The State takes both, shoots one, milks the other, and then throws the milk away.

TRADITIONAL CAPITALISM
You have two cows.
You sell one and buy a bull.
Your herd multiplies, and the economy grows.
You sell them and retire on the income. (Hah!)

ROYAL BANK OF SCOTLAND (VENTURE) CAPITALISM
You have two cows.
You sell three of them to your publicly listed company, using letters of credit opened by your brother-in-law at the bank, then execute a debt/equity swap with an associated general offer so that you get all four cows back, with a tax exemption for five cows.
The milk rights of the six cows are transferred via an intermediary to a Cayman Island Company secretly owned by the majority shareholder who sells the rights to all seven cows back to your listed company.
The annual report says the company owns eight cows, with an option on one more.
You sell one cow to buy a new president of the United States , leaving you with nine cows.
No balance sheet provided with the release.
The public then buys your bull.

SURREALISM
You have two giraffes.
The government requires you to take harmonica lessons.

AN AMERICAN CORPORATION
You have two cows.
You sell one, and force the other to produce the milk of four cows.
Later, you hire a consultant to analyze why the cow has dropped dead.

A FRENCH CORPORATION
You have two cows.
You go on strike, organize a riot, and block the roads, because you want three cows.

A JAPANESE CORPORATION
You have two cows.
You redesign them so they are one-tenth the size of an ordinary cow and produce twenty times the milk.
You then create a clever cow cartoon image called 'Cowkimon' and market it worldwide.

AN ITALIAN CORPORATION
You have two cows, but you don't know where they are.
You decide to have lunch.

A SWISS CORPORATION
You have 5000 cows. None of them belong to you.
You charge the owners for storing them.

A CHINESE CORPORATION
You have two cows.
You have 300 people milking them.
You claim that you have full employment, and high bovine productivity.
You arrest the newsman who reported the real situation.

AN INDIAN CORPORATION
You have two cows.
You worship them.

A RUSSIAN CORPORATION
You have two cows.
You drink some vodka and count them again. You have five cows.
The Russian Mafia shows up and takes all the cows.

A BRITISH CORPORATION
You have two cows.
Both are mad.

AN IRAQI CORPORATION
Everyone thinks you have lots of cows.
You tell them that you have none.
No-one believes you, so they bomb the crap out of you and invade your country.
You still have no cows, but at least you are now a Democracy.

AN AUSTRALIAN CORPORATION
You have two cows.
Business seems pretty good.
You close the office and go for a few beers to celebrate.

Hans Hermann Hoppe

Państwo to instytucja prowadzona przez bandy morderców, grabieżców i złodziei, otoczonych przez gorliwych wykonawców, propagandzistów, pochlebców, oszustów, kłamców, błaznów, szarlatanów, naiwniaków i pożytecznych idiotów
- instytucja, która psuje wszystko czego tylko się dotknie.

Co o "państwie" bardzo dosadnie sądził Tadeusz Dołęga-Mostowicz jest we wpisie z dnia: 2013.02.20.

Problemem jest to, że większości wydaje się, że państwo jest nasze wspólne, ale tak na prawdę jest to największa firma prywatna zarządzana przez cynicznych, bezwzględnych i nie ponoszących żadnej odpowiedzialności ludzi, których brak kompetencji równoważy żądza władzy. Ludzie ci w demokracji przedstawicielskiej dochodzą do władzy poprzez miłe dla wyborców obiecanki-cacanki i snucie równie przyjemnych wizji, niezgodnych jednak z podstawowymi prawami ekonomii.

Jan Kubań 2020.11.07

Majdan

~kaem do ~mosquito: Cały ten majdan z willi Janukowycza

Oligarchiczny reżym Janukowycza podłożył możnym tego świata świnię wielkości krowy. Prezydent ewakuował się ze swej willi tak szybko, że nie zniszczył wszystkich swoich papierów. Jak się okazuje, rękopisy nie płoną. Przynajmniej nie wszystkie. Z tych ocalałych zebrało się 127 tomów.

x x x

Żywiołowe wtargnięcie kijowskiej ulicy do posiadłości Wiktora Janukowycza i równie niekontrolowany wgląd tejże ulicy w pozostawione tam dokumenty spędza sen z powiek rozmaitym animatorom „rynków finansowych”. Nie tylko na Ukrainie.

A dla w miarę niezależnych dziennikarzy, politologów i mniej usłużnych ekonomistów - to prawdziwa kopalnia wiedzy. I chyba najbardziej sensacyjne znalezisko od czasu upadku dyktatury Alberto Fujimoriego w Peru, kiedy to w rękach nowej władzy znalazły się tzw. vladivideos – nagrania utrwalające wręczanie przez Montesinosa łapówek opozycyjnym politykom i dziennikarzom.

»06.09.2010. Akt przyjęcia-przekazania. (Kreska) …przekazuje, a Chaliawin A.S. przyjmuje środki pieniężne w gotówce w kwocie 12 000 000 (dwanaście milionów) dolarów USA«. A na górze dopisek: »Przyjęto od inwestora w UBB«. Raczej oczywiste jest, że skrót oznacza ukraiński biznes-bank, należący do Ołeksandra Janukowycza.

Od czasu wygranej w wyborach prezydenckich Wiktora Janukowycza w 2010 r. jego starszy syn Ołeksandr, z zawodu stomatolog, wykazał się wyjątkowym talentem na „rynkach finansowych” i trafił na listę 100 najbogatszych obywateli w swoim kraju. Magazyn »Forbes« szacuje, że do jesieni 2013 roku zdoła zarobić pół miliarda dolarów. I to na Ukrainie, gdzie średni zarobek w ubiegłym roku wynosił 400 dolarów (przy dochodzie narodowym na głowę 3862 dolarów).

Anders Aslund, z Peterson Institute for International Economics kilka miesięcy temu oceniał, że przez ostatnie trzy lata Janukowycz potrafił wyciskać do swojej kieszeni z budżetu państwa po 10 mld dolarów rocznie. I raczej nie jest to szacunek zawyżony.

Dokumenty Janukowycza znalezione w jego willi w Meżyhiria (Międzywzgórze) pozwolą zapewne ustalić rzeczywisty współczynnik korupcji tej miary urzędników państwowych w gospodarce rynkowej – nie tylko na Ukrainie, bynajmniej…

Niejeden animator kapitalizmu z doświadczeniem i łupem z wielkiego krachu gospodarki światowej z roku 2008 myśli sobie teraz: lepiej by było, gdyby to wszystko ogień strawił…

Pełniący obowiązki głowy państwa ukraińskiego już się wygadał, że chciałby mieć przy sobie w roli doradcy Michaiła Saakaszwilego ex-prezydenta Gruzji. Tego, którego Gruzini już się pozbyli. Pewnie znowu Ukrainie zacznie też doradzać Leszek Balcerowicz.

Inny kandydat na doradcę z Gruzji, Kakha Bendukidze już zastrzegł: »Jeśli zaczniecie ścigać każdego, kto coś tam przeskrobał, to przez lata nikt u was ani dolara nie zainwestuje. Bo jak można robić interesy w kraju, gdzie patrzy się na to podejrzliwie?«

Ukraina stoi przed dylematem – albo dociekanie sprawiedliwości zamrozi inwestycje, w wyniku czego w najbliższych wyborach wszyscy dochodzący sprawiedliwości zostaną zmieceni ze sceny pieniędzmi tamtejszych oligarchów, albo też nowi ukraińscy przywódcy ograniczą grono skorumpowanych do byłych ministrów i dwóch oligarchów – ojca i syna Janukowyczów.

Są na to szanse. Przecież Majdan nie powstał w imię sprawiedliwości społecznej, lecz po to, aby doprowadzić do zmian w granicach systemu.

Ale jeśli się granic tych nie przekroczy, będzie jeszcze wiele Majdanów.

Karol Majewski
24.02.2014

[źródło]

W jednej z posiadłości odwołanego prezydenta Ukrainy odnaleziono dokumenty, z których wynika, że w celu stłumienia protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości zamierzał on doprowadzić do jeszcze większego rozlewu krwi. O akcjach "Bumerang" i "Fala" mówiło się już wcześniej. Teraz znaleziono dowody. Operacje zakładały wykorzystanie 22 tys. milicjantów, funkcjonariuszy specjalnej grupy antyterrorystycznej oraz snajperów

W pierwszym przejętym przez opozycję domostwie Janukowycza w Międzygórzu odnaleziono dokumenty, które prezydent w pośpiechu próbował spalić. Część wyrzucono do pobliskiej rzeki. Wśród odzyskanych znalazły się m.in. czarne listy opozycjonistów oraz zdjęcie i numer rejestracyjny samochodu Tetiany Czornowił - pobitej dziennikarki i aktywistki euromajdanu, która opisywała majątki najwyższych urzędników państwowych.
[źródło]

Porównanie wiejskich rezydencji Angeli Merkel i Wiktora Janukowycza mówi więcej o elitach obu krajów niż analizy politologów.

[źródło]

 

Hans Hermann Hoppe pisząc "Państwo" [patrz wpis z dnia 2014.02.24] miał na myśli takich właśnie prezydentów, prokuratorów et consortes.

Dlaczego Fizyka Życia?

Let me tell you why you're here. You're here because you know something. What you know you can't explain, but you feel it. You've felt it your entire life, that there's something wrong with the world. You don't know what it is, but it's there, like a splinter in your mind, driving you mad. It is this feeling that has brought you to me.

Welcome to The Physics of Life

Pozwól mi wytłumaczyć dlaczego tu jesteś. Jesteś tu bowiem coś Cię gryzie. Co, tego nie potrafisz wytłumaczyć, ale czujesz to. Czujesz przez całe swoje życie, że coś nie jest tak w otaczającej rzeczywistości. Nie wiesz co to jest, ale gryzie Cię to jak zadra siedząca w umyśle. Gryzie na tyle mocno, że jesteś prawie na skraju szaleństwa. To właśnie uczucie doprowadziło Cię do mnie.

Witaj w świecie Fizyki Życia

Ile zapamiętujemy?

W jednym z podręczników do zarządzania projektami zawarto tabelę zapamiętywania. Otóż podczas uczenia się zapamiętujemy:

  • 10% z tego co przeczytamy
  • 20% z tego co usłyszymy
  • 30% z tego co przeczytamy i usłyszymy
  • 50% z tego co przedyskutowaliśmy
  • 80% z tego czego doświadczyliśmy
  • 90% z tego czego musimy nauczyć innych

Bloker

Typowe zachowania podczas zebrań

Dziś o czymś o czym dowiedziałem się kilka lat temu, i co wówczas było dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Na jakimś kursie przygotowawczym do egzaminu z prowadzenia projektów dyskutowaliśmy o zebraniach. Pomyślałem, że może to być dobry moment by rozwiązać mój problem. Otóż od wielu lat na naszych cotygodniowych zebraniach, średnio raz na miesiąc dochodziło do kłótni między mną, a Franciszkiem. W moim odczuciu Franek nie rozumiał istoty omawianego problemu, ba nawet tak jakby wcale nie chciał go rozumieć. Niejednokrotnie sprzeczki były dość intensywne. Doprowadziło to w końcu do tego, że po firmie zaczęły krążyć teksty typu: "Te wasze awantury, źle wpływają na morale młodych pracowników", "W oczach młodych tracimy twarz jako zarząd", jednak w moim odczuciu najbardziej krzywdziło mnie stwierdzenie "Bo ty się z nim kłócisz". Byłem bowiem święcie przekonany, że to wyłącznie on jest inicjatorem tych kłótni.

Problem mnie dręczył, ale nie postrzegałem siebie jako źródła problemu (jak zwykle każdy z nasz ma zawyżoną samoocenę - "to nie ja to on"). Faktem jest, że Franek kłócił się głównie ze mną, a ja z nim. To co chciałem omawiać na zebraniu były to trudne zagadnienia zarządcze wymagające od zebranych chęci zgłębienia problemu, a ode mnie wysokich umiejętności do jego zaprezentowania. A z tym zawsze jest kłopot. Zarządznie to praca z ludźmi, a międzyludzkie problemy nie są proste. Skomplikowanych spraw nie da się szybko wytłumaczyć, a z drugiej strony długie tłumaczenie nudzi…

Omawiamy, na przykład, zagadnienie motywowania pracowników, mówię, że zgodnie z badaniami psychologów, podwyżka motywuje przez najbliższe trzy miesiące, a potem wszystko wraca do normy, a tu nagle Franciszek: "Ludziom trzeba dobrze płacić", ja na to, że nie można dobrze płacić jak ktoś partoli robotę. "Nie! Trzeba dobrze płacić, a ty…" no i już jest awantura, bo odebrałem to jako atak na siebie, że niby źle płacę, za dobrą robotę…

Trwało to kilka lat, z różnym natężeniem. Czasem była krótka pyskówka, czasem wielka awantura z późniejszym długotrwałym gadaniem za kulisami. Rzeczywiście było to destrukcyjne dla firmy. Zauważyłem jednak, że Franek awanturował się nie tylko ze mną. W mniejszym co prawda stopniu, ale głos podnosił również w rozmowach z innymi ludźmi. Moim głównym problemem były jednak nerwy na zebraniu, a żadne indywidualne rozmowy z Frankiem nie pomagały.

Wracając do szkolenia przedstawiłem swój problem, a wykładowca odparł natychmiast: "To bloker". "Że co?" - pytam. "Nie że co, tylko bloker - osoba, która blokuje zebrania i destruktywnie wpływa pracę zespołu.". "Co z tym można zrobić?". "Wyeliminować blokera.". "A nie da się go jakoś nauczyć, przeszkolić lub wytłumaczyć?". "Raczej nie. Proszę zabronić mu przychodzenia na zebrania…", "Ale my już współpracujemy ze sobą od wielu lat.". "To w takim razie albo będzie na zebraniach i będzie kłopot, albo zostanie od nich odsunięty i będzie spokój, decyzja należy do pana".

Próbowałem jeszcze rozmawiać z Frankiem, opowiedziałem mu o tym zjawisku - niestety nie pomogło. Odsunąłem go od zebrań i od tego momentu nie było żadnej kłótni (no może raz na rok dyskusja osiągała bardzo wysoką temperaturę). Na zebraniach zapanowały tematy merytoryczne.

Próbowałem znaleźć coś niecoś więcej na ten temat w internecie, ale "bloker" to przykład duo-definienda - ta sama nazwa (definiens) ma wiele znaczeń (definiendum to znaczenie, a definienda to liczba mnoga). Są zatem blokery hamujące reakcje chemiczne i węzły blokery. Natomiast o ludziach zebrań-blokerach trudno coś znaleźć w przepastnych odmętach internetu - generalnie blokery kosmetyczne zablokowały wyszukiwarki.

Cóż to zatem za zwierz ten bloker?
Ano gość, który atakuje lidera (albo osobę prowadzącą). Cel, głównie chyba podświadomy, to pokazanie siebie w kontraście do atakowanej osoby. W gupach z charyzmatycznym liderem i ślepowierzącymi w niego członkami jest to wręcz niemożliwe, ale grupy partnerskie złożone z ludzi niegłupich i z ambicjami są dobre ku temu pożywką. Szef zwykle wymaga, pokazuje nieprawidłowości i w różnoraki sposób motywuje, a to z reguły się ludziom nie podoba. Dlatego atak na szefa daje im pewnego rodzaju satysfakcję i, w rzeczywistości po cichu popierają blokera. Raz bo dowala zwierzchnikowi, dwa bo w dyskusji niemerytorycznej rozwadniają się ich niedociągnięcia.

Bloker stosuje populizm, bo to się podoba publiczności. Wchodzenie w zawiłości merytoryczne nie jest jego celem, bo nie przynosi mu ewidentnych korzyści. Bloker inputuje - powtarza to co mówi lider ze swoimi krytycznymi komentarzami lub wstawkami, wkłada w usta lidera sekwencje, których ten nigdy nie wygłosił, sugeruje, że lider ma jakieś niecne intencje.
Zezłoszczony lider pyta "Czy wiecie co się dzieje z Ludomirem, klient od wczoraj nie ma z nim kontaktu, a ode mnie Ludek nie odbiera telefonu już przez cztery godziny?". Reakcja blokera jest głośna, tak by wszyscy słyszeli: "Dlaczego twierdzisz, że nie odbiera właśnie od ciebie? Sugerujesz jakaś teorię spiskową?". Nie koncentruje się na meritum sprawy tylko na ataku. Ale przy okazji, bo bloker wcale nie musi atakować świadomie, sięga, już bez manifestowania tego, po telefon by pomóc liderowi i spróbować nawiązać samemu kontakt z poszukiwanym.

Temat jak widać zawiły, jednak zaciekawić może niewielu, mało kto bowiem z nas zajmuje się organizowaniem i prowadzeniem zebrań.

Pokręciło się w Libii

Złapałem się na tym, że ponad miesiąc nic nie zapisałem w swoim notatniku. No cóż marzec (cieszy się starzec, że przeżył marzec…), był mocno napięty i do tego dołożyło się przesilenie wiosenne. Poza tym od paru już tygodni cały czas pracuję nad materiałem o myszach Calhouna - a to nie jest łatwe.

Tanya Valko dla Onetu: "arabska wiosna" zrujnowała Libię

- Państwa Zachodu bombardowały Libię we własnym interesie, a nie w interesie Libijczyków, a teraz "wypięły" się na ludzi, niewinnych cywilów, którzy najbardziej ucierpieli - mówi w rozmowie z Onetem Tanya Valko*, polska orientalistka i pisarka, która przez 13 lat mieszkała w Libii. Jej zdaniem "arabska wiosna" zrujnowała to państwo. - Przykro to powiedzieć, ale Libia jest dzisiaj jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów arabskich - podkreśla. Mówi też o "pokrętnym planie" Zachodu, który miał zrujnować Libię i doprowadzić do przejęcia kontroli nad roponośnymi terytoriami.

Onet: Libia zeszła z czołówek serwisów informacyjnych. Agencje i media światowe piszą o niej rzadko. Najczęściej odnotowują tylko kolejne akty przemocy, które mają miejsce w tym kraju. Jak z perspektywy zwykłego mieszkańca Libii zmienił się on po obaleniu Kaddafiego? Żyje się lepiej czy gorzej, dostatniej czy biedniej?

Tanya Valko: Niestety po pierwszej radości przyszło rozczarowanie. Jak można mówić o jakiejkolwiek poprawie, kiedy w kraju jest niebezpiecznie? Są również kłopoty z zaopatrzeniem i brakuje niejednokrotnie podstawowych produktów. "Arabska wiosna" zrujnowała Libię, jej przemysł i spokój mieszkańców. Libia zawsze była przyjaznym krajem, tak dla swoich obywateli, jak i cudzoziemców, a teraz wszyscy boją się w niej żyć.

Uważa Pani, że za czasów Kaddafiego żyło się lepiej?

Wiele przywilejów w wyniku "arabskiej wiosny" Libijczycy stracili bezpowrotnie. Wymienię kilkanaście:

  1. Brak rachunków za prąd i za wodę, które były darmowe dla wszystkich obywateli;

  2. Brak oprocentowania pożyczek; banki w Libii były państwowe, pożyczki były prawnie zagwarantowane dla wszystkich;

  3. Posiadanie mieszkania było w Libii uważane za prawo człowieka i państwo dotowało mieszkania dla młodych małżeństw;

  4. Małżeństwa posiadały tzw. książeczkę rodzinną, na którą kupowały za symboliczną kwotę sprzęt gospodarstwa domowego, a wszystkie środki czyszczące i chemiczne były również dotowane;

  5. Na książeczkę rodzinną małżeństwo co miesiąc dostawało za znaczek skarbowy w wysokości 1 dinara kuskus, cukier, ryż, mąkę, makaron, przecier pomidorowy, puszki z tuńczykiem i parę litrów oliwy z oliwek. Do tego w "blaszakach", państwowych domach towarowych, były "rzucane" kartony z mrożonymi kurczakami;

  6. Nowo narodzony Libijczyk otrzymywał "becikowe", a oprócz tego wyprawka dla dziecka była za darmo;

  7. Wszystkie produkty dziecięce począwszy od odżywek, mleka w proszku po pampersy były dotowane;

  8. Edukacja i opieka zdrowotna były bezpłatne. Przed rządami Kaddafiego tylko 25 proc. Libijczyków umiało czytać i pisać. Dziś wskaźnik analfabetyzmu wynosi 23 proc. Rząd ustanawiał liczne stypendia dla studentów, w tym do Polski, gdzie w latach 70-80-tych student dostawał comiesięczne stypendium w wysokości 500,- USD, darmowe mieszkanie oraz ubezpieczenie zdrowotne. Dziewczęta libijskie miały pełny dostęp do edukacji, w tym również były objęte programem stypendialnym;

  9. Dzięki temu jedna czwarta Libijczyków posiada uniwersyteckie wykształcenie;

  10. Libijczycy, którzy chcieli zostać rolnikami, otrzymywali ziemię, budynki gospodarcze, sprzęt, nasiona, żywy inwentarz za darmo. Również przepiękne farmy, w tym te wybudowane przez Poznański Kombinat Budowlany w górach Gharianu i okolicy;

  11. Jeśli Libijczyk potrzebował skomplikowanego zabiegu medycznego, rząd fundował mu wyjazd zagraniczny i w całości pokrywał przelot, leczenie i rekonwalescencję;

  12. Libijczyk "kupował" samochód, a rząd dopłacał mu połowę ceny auta, zaś osobom pracującym w urzędach państwowych i rządzie fundował auto, a obdarowany musiał tylko zapłacić cło w wysokości 1 proc. wartości pojazdu;

  13. Cena benzyny w Libii wynosiła 14 centów amerykańskich za jeden litr;

  14. Libia nie ma zagranicznych długów, a jej rezerwy dochodzące do 150 miliardów dolarów amerykańskich zostały zamrożone, więc teraz nowy rząd nie będzie miał z czego dotować pokrzywdzonego przez wojnę społeczeństwa;

  15. Kaddafi przeprowadził największy na świecie projekt irygacji, Great Manmade River (Wielka Sztuczna Rzeka) w celu zapewnienia dostaw wody pustynnemu krajowi.

Bardzo bogaty "socjal". Narzuca się jednak pytanie: skoro obywatele Libii - jak wynika z Pani wyliczenia – mieli tyle przywilejów, a Kaddafi tyle sukcesów – to dlaczego wyszli na ulice?

👉 Każdy, kto coś dostaje za darmo, chce jeszcze więcej.
Z biegiem lat Libijczycy zaczęli poznawać języki, oglądać telewizję satelitarną, podróżować po świecie i zorientowali się, że w krajach o takich ogromnych złożach ropy naftowej, jakie były i są w Libii, powodzi się lepiej. Można porównać Libię do Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Kataru – na Bliskim Wschodzie obywatelom "roponośnych" mocarstw wiedzie się znakomicie. Jednak wiąże się to również z obszarem wpływów – Libia była pod "protektoratem" Rosji i wpływów komunistycznych, zaś Arabia Saudyjska - amerykańskich. Sami wiemy, jak wyglądało życie u nas w Polsce czy we Wschodnich Niemczech, a jak w Niemczech Zachodnich. Komunistyczne rządy zawsze wyniszczały kraje, bo były nieumiejętne i zbyt wiele funduszy przeznaczały albo na bezsensowne inwestycje, albo na utrzymanie władzy.

Poza tym wszystkie te socjalne udogodnienia miały miejsce w latach 80/90 i początku lat dwutysięcznych. Później coraz bardziej były redukowane, bo Libia i jej społeczeństwo się kapitalizowało. Libijczycy niestety nie potrafią pracować, a wolą odpoczywać i ciągle liczą na "mannę" z nieba.

Co takiego stało się w Libii, że po demokratycznych wyborach i euforii, jaka zapanowała po obaleniu dyktatora, jest tam tak niespokojnie? Co jest obecnie największym problemem dla tego kraju?

Na początku oczywiście była euforia i radosne manifestacje na Placu Zielonym, obecnie Placu Męczenników, jednak z biegiem czasu w kraju zaczął szerzyć się terror. Jego obywatele bali się sąsiadów i niejednokrotnie fałszywych oskarżeń. Broń, którą otrzymali rewolucjoniści, nie została oddana, bowiem Libijczycy twierdzili, że w kraju jest niebezpiecznie. To była prawda, gdyż zaczęły się tworzyć bojówki samodzielnie wymierzające sprawiedliwość poplecznikom Kaddafiego. Jednak przy okazji stosowano wendetę, tak popularną w krajach arabskich.

Na czym ona polega?

Mszczono się na nieprzyjaciołach rodów i plemion, wyciągano z domów nielubianych sąsiadów i strzelano im w głowę. Zdarzały się też masowe egzekucje zwolenników Kaddafiego (53 osoby pod Syrtą). Rozpoczęła się masowa emigracja, bowiem nikt nie był pewien dnia ani godziny.

Ludzie uciekają z Libii?

Tak. Przykro to powiedzieć, ale Libia jest dzisiaj jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów arabskich. Poza zatrważającymi aktami przemocy na terenie Libii niebezpieczne są ogromne połacie zaminowanych ziem, których rozbrajanie potrwa może i lata. Niewypały można znaleźć wszędzie i w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.

Ambasady, które ponownie otwarły się w Trypolisie, są do dziś dnia uważane za placówki wojenne, a dyplomaci mają nakaz poruszania się w konwoju lub z policyjną eskortą. Firmy płacą podwójne stawki specjalistom, aby zechcieli pracować na terenie Libii, lecz rzadko kto się zgadza ryzykować życie dla pieniędzy.

[…]
[Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tanya-valko-dla-onetu-arabska-wiosna-zrujnowala-libie/tmpd0]

Aż trudno w to uwierzyć!? Że niby ludzie, którzy mieli wszystko woleli zaryzykować życiem. Prawdopodobnie przywileje, o których wspomina Valko Tanya miała część społeczeństwa, być może duża, ale część. Pozostali też chcieli łatwo żyć no i cała ta rewolucja, która z kolei przebiegła już według typowego cyklu rewolucji. Ale to tylko takie moje domniemanie.

Mechanizm działania banków

Balcerowicz: nie mogłem tego powiedzieć, aby nie wywołać paniki - Ostatnie rządy PRL-u wydały dolarowe oszczędności obywateli. Ogołocono ich prywatne konta, zniknęły miliony dolarów. - Nie mogłem wówczas tego powiedzieć publicznie, aby nie wywołać paniki [Źródło: http://biznes.pl/wiadomosci/wideo/balcerowicz-nie-moglem-tego-powiedziec-aby-nie-wyw,5604889,wideo-detal.html#play]

L.Balcerowicz zaczął swoją karierę minfina w roku 1989 dziś mamy 2014, a zatem upłynęło równo ćwierćwiecze. Ciekawe dlaczego dopiero teraz ujawnia mechanizmy funkcjonowania socjalistycznego banku na naszym kraju? I jeszcze jedno czy w ten sposób funkcjonował tylko i wyłącznie ten rząd, czy też może jest to normalny sposób funkcjonowania większości rządzących, i to od zawsze?

Zapadnia. Człowiek i socjalizm.

Gdy w Polsce upadł socjalizm miałem nadzieję, że naukowcy rozbiorą całe to zjawisko, z którym mieliśmy do czynienia i które doprowadziło nas do nędzy, na czynniki pierwsze i dokładnie je opiszą, tak by ostrzec przyszłe pokolenia. A z kolei publicyści będą te nauki głosić.

Niestety, czekałem, czekałem… upłynęło ponad dwadzieścia lat i,… w listopadzie ubiegłego roku zobaczyłem pierwszą jaskółkę - film "Plan lekcji. Dyktatura trzeciej fali". Potem jakimś dziwnym trafem wpadłem na książkę "Zapadnia. Człowiek i socjalizm." autorstwa Anatolija Pawłowicza Fiedosiejewa, ba nawet udało mi się ją kupić - w rosyjskojęzycznej księgarni w Stanach Zjednoczonych.

Fiedosiejew urodził się w Rosji w 1910 roku. Od roku 1943 był głównym konstruktorem w wielu placówkach naukowo-badawczych zajmujących się magnetronami. W 1971 roku, a więc w wieku 59 lat, uciekł na Zachód i później pracował jeszcze na uniwersytecie w Cambridge.

A więc fizyk i inżynier, umie analizować i konstruować. Książka składa się z dwóch części, pierwsza to opis jego codziennego życia, a druga to analiza socjalizmu, jako ustroju. Poznajemy zatem zmagania w kolejkach do sklepu, jego problemy w ogranizowaniu pracy naukowej, życie rodzinne itp. Natomiast analiza naukowa socjalizmu jest zrobiona przez osobę o ścisłym umyśle, mamy więc: myślenie systemowe, sprzężenia zwrotne, przyczyny, skutki, naturalną dążność. Z tych niewielkich stu stron wyłania się całkiem logiczny i spójny model poznawczy socjalizmu… Model jakiego nie stworzyli przedstawiciele nauk humanistycznych.

Książkę wydało w roku 1976 w RFN stowarzyszenie uciekinierów radzieckich "Posiew". Książka genialna, świetnie tłumacząca, jednak zupełnie nieznana, choć powinna być lekturą obowiązkową w liceach na całym świecie. No cóż, nikomu na tym nie zależy, by społeczeństa były mądrzejsze. Poza tym, dochodzę do takiego wniosku, że Fizyka Życia, do której bez wątpienia można zaliczyć i pracę Fiedosiejewa nie jest niestety obiektem samonośnym.

Socjalizm i marksizm to nie nauka, lecz religia i to wysoce prymitywna

To jeden z cytatów z tej książki. Pozostałe są w cytatch Fizyki Życia.

Socjalizm i marksizm to nie nauka, lecz religia i to wysoce skuteczna w zdobywaniu umysłów, prowadząca jednak do wyczerpania zasobów

Tak to chyba powinno brzmieć z punktu widzenia Fizyki Życia.

Do słownika Fizyki Życia do hasła socjalizm dodałem jako bardzo ważny element tabelę Fiedosiejewa. To opracowany przeze mnie na podstawie oryginalnej tabeli sporządzonej przez Fiedosiejewa schemat rozwoju socjalizmu.

"Skandaliczne zachowanie"

Wczoraj pisali o skandalicznym zachowaniu naszego młodego tenisisty Jerzego Janowicza. Dziś oglądam fragment z jego konferencji prasowej [http://eurosport.onet.pl/tenis/jerzy-janowicz-zyjemy-w-kraju-bez-perspektyw/l7mz6], słucham i stwierdzam, że facet ma 100% racji. Najechał na dziennikarzy… i to było właśnie to skandaliczne zachowanie…

Jerzy Janowicz dał upust swojej frustracji na konferencji po przegranej z Marinem Ciliciem w Pucharze Davisa. - Jesteśmy krajem, który nie ma jakiejkolwiek perspektywy w sporcie, biznesie czy w życiu prywatnym dla nikogo. Studenci uczą się tylko po to, aby móc wyjechać.

Trenujemy gdzieś po szopach i to nie tylko w tenisie. Zbigniew Bródka musi ćwiczyć za granicą. Więc dlaczego macie wobec nas jakieś oczekiwania? Może sami wyjdźcie na kort, przepracujcie całe życie w ten sposób, a dopiero potem miejcie oczekiwania. To mnie już śmieszy. Każdy ma jakieś oczekiwania. Przeżyjcie generalnie to, co przeżywają sportowcy. Nie ma żadnej pomocy, w żadnym sporcie czy zawodzie. Każdy musi orać, wyrywać w sobie, żeby coś osiągnąć - oznajmił Janowicz (źródło: "Przegląd Sportowy").

Co piszą internauci:

~adas:
Z cala swiadomoscia przyznaje chlopakowi racje:) ………………… Brawo dla naszego smialka …………………przynajmniej jeden odwazny ktory nazwal sprawe po imieniu .Poski sport jest niknaca gwiazdka na niebie ,bez odpowiednich nakladow i zaplecza jestemy nikim.Sport to wielka kasa ,ale zeby ta kase miec trzeba odpowiednio zainwestowac ,teraz jesli chodzi o mlodego zbulsowarnego Janowicza ,to musze przyznac ze ma 100% racji ,wymagacie ,ale kto wy jestescie ? Mierni komentatorzy ktorzy sa madrzy po fakcie ? chlopaka boli ze nikogo nie interesuje jak ciezko jest do czegos samemu dojsc ,naprawde ciezko . A kiedy sie zawodnik zaczyna liczyc wszyscy mu rzucaja belki pod nogi i komentuja jego postawe ,zapominajac ze nikt mu nie pomogl ,tylko jego silna wola i samozaparcie wynioslo go do poziomu na ktorym sie znalazl …Proponuje cala ta bande pismakow i dzialaczy sportowych pogonic do domu i zaczac myslec przyszlosciowo w polskim sporcie …..gadac glupoty jest latwo ,realizowac marzenia znacznie trudniej

~xxx:
masz rację jerzyk . świnie przy korycie rządowym pseudo gwiazdy wtelewizji chłopaki wsukienkach iwszyscy ryczą - żryć , żryć . iwiele , wiele innych co im mało ,meło abiedny robol zaciska pasa ikarmi te świnie . trzeba stanąć ramię przy ramieniu i powiedzieć - dosyć . niech pożyją za 1500 zł . trzeba w końcu wyprostować karki i napluć im w twarz . jak któryś ze sportowców odniesie sukces to pięknie uśmiechają się te obżarte pyski . gdy pośliżnie się noga -bluzgają . dzięki ci młody człowieku za te słowa . przywróciłeś mi wiarę w młodych polaków .x

Bartłomiej Grzywacz:
Napiszę tak: nawet nie zdajecie sobie sprawy ile Janowicz miał racji. Wyszkolić młodego człowieka w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu, wymaga od rodziców mnóstwo wyrzeczeń. Pieniędzy nie ma na nic. Trzeba kupić dresy, stroje sportowe na mecz, buty, opłacić wyjazdy na turnieje, wpisowe zapłacić, dla starszych siłownię. Siedzę w lokalnym sporcie i widzę jak rodzice zmagają się z codziennością. W jakich warunkach niektórzy chłopcy trenują. Nie ma odpowiednich boisk, zaplecza a w moim mieście miasto dało np na Akademię Piłkarską 5000zł/rok (w transzach!). Trenuje w niej 100 chłopców i już osiągają sukcesy. Najlepszy zespół woj. łódzkiego, 6 zespół na międzynarodowym turnieju Baltic Cup gdzie grały Legia, Bate, Ruch, Jagielonia, Korona. Ogólnie Jurek miał rację we wszystkim co powiedział. Są hieny i są dziennikarze. Ci pierwszy wożą się na każdej wpadce i sukcesie, po to tylko żeby zarobić. Dziennikarze starają się wgłębić, poznać przyczyny porażki, a nie szukać dziury w całym tylko po wyniku.

~m:
Teraz to się zakochałam…prawdziwy mężczyzna , męski, emocjonalny,rozsądny , wytrwały, wrażliwy z charakterem.
JAK MI się ten sportowiec spodobał….bardzo …
Dosyć owijania w bawełnę…..szczerze i poprostu… co prawda dziennikarze potrzebują tez tematu aby zarabiać …ale pisać o porażce też można z klasa nie obrażając…i nie prorokując…nie gdybając i nie ośmieszając…
W sporcie jak w życiu raz lepiej raz gorzej,,,raz się wygrywa raz się przegrywa…albo długo długo wygrywa .a potem długo długo przegrywa…a jak o Małyszu bezczelniej pisali, że się skończył…wypalił…a taki młody był….z szacunku do profesji dziennikarskiej…i profesji sportowca….jesteśmy ludźmi a nie robotami…

~imo:
Skandaliczne to było i jest zachowanie dziennikarzy i pismaków. Facet nie wrzeszczal, nie krzyczał, ale słusznie wkurzył sie na arogancję patentowanych leni, którym się wydaje, ze pozjadali wszystkie rozumy, a na niczym się nie znaja. Janowicz w tym co powiedział ma rację. A że odważył się powiedziec prawdę prosto w oczy palantom, to teraz szczują na niego. Jerzyk, nei daj się! Rób swoje i tyle. To jest sport. Raz sie wygrywa, raz się przegrywa. Za swoje ciężko trenujesz i nikt nie ma prawa Cię z tego rozliczyć. weyłącznie ci - tak jak powiedziałeś, rodzice, trener, którzy wierza w Ciebie z Toba pracują. A całej roszczeniowej hołocie, działaczom, pismakom wara od niego!

~Rodak:
Bardzo dobrze powiedział. Oby więcej takich głosów, a by ci "rządzący" Polską przetarli sobie te zapchane uszy i zaślepione oczy. Bo to co w tych ostatnich czasach dzieje się w Polsce w każdej dziedzinie życia, woła o pomstę do Nieba. Do czego to wszystko zmierza? Duże bezrobocie, bieda, brak perspektyw dla młodzieży po zakończeniu edukacji, brak perspektyw dla młodych małżeństw, brak normalnej opieki zdrowotnej, brak środków na opiekę ludziom niepełnosprawnym, niskie zarobki uczciwie pracującym, niskie i głodowe emerytury ludziom uczciwie pracującym przez długie lata. Można by jeszcze długo wymieniać, czego to "dokonali" rządzący aby nam lepiej się żyło. Ale to i tak do nikogo to nie dotrze.

~OJCIEC SPORTOWCA:
Jestem ojcem 19 letniego sportowca tez reprezentanta kraju to co Jurek powiedzial jest w STU PROCENTACH !!!! prawda bolesna ale prawda.Cieszy mnie ze doszedl do takiego poziomu ze mogl im to wszystko wyzygac i mam nadzieje ze moj syn niebawem tez to zrobi.Kazdy kto odnosi sukces w tym kraju powinien to podkreslac ze to tylko dzieki sobie i rodzinie ,bo tym kraju jedynie co mozna dostac to kopa .BRAWO JUREK wygarniaj tym cwokom na kazdym kroku ich dziadostwo.

~patriot act:
Jurek ma jeszcze jeden talent prócz tenisa, potrafi czytać w moich myślach:)! Pismaki to SZMACIARZE w najgorszym tego słowa znaczeniu, a politykierzy to całkiem zawodowi złodzieje. Hehe zabawne: próbowałem wczoraj znaleźć choćby jednego posła ministra który by skończył jakąkolwiek uczelnie o kierunku Politologicznym… Zgadnijcie ilu takich było? Na dziesięciu których sobie przypomniałem z nazwiska, ani jeden!!! Tak więc jakość polityki jest w pełni odzwierciedlona.

~racjonalista:
Ma racje Janowicz, pokory więcej pismaki. Piszecie, żeby zwrócić uwagę, bo szefowie wam każą, żeby ludzie wchodzili i oglądali reklamy… pewnie wasze życie pismaki jest nudne i pełne żalu skoro nie potraficie pozytywnie napisać o sukcesach Polaków… to, że ktoś jest w finale, zajął 2 miejsce, to jest sukces, nie porażka… to wy pismaki jesteście największą porażką jeśli chodzi o osiągnięcia sportu w Polsce

I nikt nie broni pismaków, jak widać wszyscy mają dość tego medialnego dziadostwa.

A ja od wczoraj jestem ojcem dwójki Mistrzów Polski. Michał wywałczył złoto w drużynowych MP Młodzieży. Dwie walki dwie dychy.

Ebola

WHO: epidemia Eboli w Afryce Zachodniej "przerażająca" Epidemia gorączki krwotocznej Ebola w Afryce Zachodniej należy do "najbardziej przerażających" przypadków od czasów pojawienia się tej choroby 40 lat temu - poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Liczba ofiar wzrosła do 111.

- Mamy do czynienia z najbardziej przerażającą epidemią, z którą się spotkaliśmy - oświadczył wicedyrektor WHO, Keiji Fukuda.

Podczas konferencji prasowej w Genewie powiedział, że rozprzestrzenianie się choroby, która pojawiła się na południu Gwinei, a potem rozprzestrzeniła się do stolicy kraju, Konakry, oraz sąsiedniego kraju - Liberii jest wyjątkowo niepokojące.

Nie mieliśmy do teraz epidemii Eboli w tej części Afryki - dodał.

Zauważył, że tego rodzaju epidemiom towarzyszą strach i niepokój.

WHO podało wczoraj, że w Gwinei zarejestrowano 157 przypadków zakażeń, w tym 101 śmiertelnych. W Liberii wykryto 21 przypadków zachorowań, w tym 10 śmiertelnych. Przypuszcza się również, że choroba dotarła do Sierra Leone. W Mali badanych jest 9 podejrzanych przypadków.

W sobotę rozwścieczony tłum w mieście Macenta na północy Gwinei zaatakował klinikę Lekarzy bez Granic, w której odizolowani zostali chorzy, zmuszając personel do ewakuacji. Ludzie ci oskarżają organizację o sprowadzenie wirusa do kraju.
[Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/who-epidemia-eboli-w-afryce-zachodniej-przerazajaca/w3mge]

Z naszego punktu widzenia to co zrobili było skrajnie głupie, ale jednakowoż dla ludzi tego poziomu umysłowego było zachowanie jak najbardziej naturalne. Skoro epidemia się szerzy to znaczy, że ci biali szamani są źli. Pogonić ich. Potem oczywiście pojawią się samozwańczy szamani lokalni i co pewien czas będą gonieni, aż do momentu gdy epidemia sama nie wygaśnie.

Naturalna dążność epidemi: albo niszczy wszystkie obiekty żywe jej podatne albo w końcu kiedyś wygasa zniszczywszy uprzednio większość obiektów żywych, które są jej nośnikami. To wygasanie bazuje na dwóch zjawiskach:

  1. albo na rozluźnieniu kontaktów między obiektami żywymi i co za tym idzie epidemia ma utrudnione kanały rozprzestrzeniania

  2. albo, tak jak to było w przypadku dżumy w Europie, drastycznym wyselekcjonowaniu obiektów żywych odpornych na epidemię: Osoby, które nie miały CCR5-Δ32 (większość), a które kontaktowały się z zarażoną osobą były skazane na nieuchronną śmierć. W ten sposób proporcja osób mających zmutowany gen gwałtownie wzrastała. Osoby, które miały mutację, mogły zachorować na dżumę krwotoczną, lecz zdrowiały i żyjąc dalej, płodziły dzieci, którym przekazywały zmutowany gen. [Więcej cytatów z książki Czarna śmierć. Epidemie w Europie od starożytności do czasów współczesnych.]

Wracając do szamanów, to w końcu jeden z nich załapie się na samowytłumienie epidemii i ten fakt przypisze sobie. Dla ludziów też będzie to zupełnie oczywiste. I tak zacznie powstawać mit Wielkiego Wszechmocnego Szamana, a on wcale temu nie będzie zaprzeczał.

Typowy przykład Wyodrębniania ewolucyjnego.

Wiedza versus Niewiedza

Człowiek jest przekonany, że wszystko może zrozumieć, ale nie jest w stanie znieść najmniejszej krytyki na temat swojej niewiedzy i niedoskonałości.

- Mikołaj Gogol

Zło płynie niemal zawsze z niewiedzy, dobra wola zaś, jeśli nie jest oświecona, może wyrządzić tyleż szkód co niegodziwość. Ludzie są raczej dobrzy, niż źli, ale w gruncie rzeczy nie o to chodzi…

- Albert Camus

Upadłość

Domex, właściciel sieci Avans, złożył wniosek o upadłość

Grupa Domex - właściciel sieci elektromarketów Avans - złożyła do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu wniosek o ogłoszenie upadłości, podał portal nowiny24.pl. Nowiny24.pl ustaliły nieoficjalnie, że zobowiązania właścicieli sieci elektromarketów Avans sięgają 440 mln zł, z czego blisko jedna czwarta (ok. 110 mln zł) to zobowiązania wymagalne.
[Więcej: http://biznes.onet.pl/domex-wlasciciel-sieci-avans-zlozyl-wniosek-o-upad,18490,5633947,1,news-detal]

I wpis pracowniczki (z moim podkreśleniem):

~Mróweczka : Pracuję w tej filmie, w centrali w Tarnobrzegu. Oficjalnie nasze szefostwo ogłosiło to w środę 23.04. Wszyscy jesteśmy w szoku. Oczywiście teraz lecą kamienie w stronę pracodawcy. Ale sam właściciel Arkadiusz Tomala jest bardzo w porządku. Kadra managerska, ta najwyższa, to inna sprawa.I myślę że to oni mają na sumieniu Domex (Avans). Jest nam wszystkim bardzo ciężko.W okół chaos,panika,nie wiemy co dalej będzie.Rynek pracy w Tarnobrzegu jest bardzo ubogi.Ale dla wielu osób jak i dla mnie, to nie było tylko miejsce do zarabiania pieniędzy.A coś więcej.Za każdym razem jak mijam szefa w biurze i widzę jego czerwone oczy i twarz postarzałą o 20 lat, to boli mnie serce. Oczywiście, zaraz polecą kamienie. Fakt, że on głodować nie będzie i na pewno jest zabezpieczony. Fakt, że my, pracowniki, mamy przekichane. Ale to jest dzieło jego życia. Jeszcze jego ojciec zakładał tę firmę.Dla nich to jest życiowa porażka. Na całe życie,i nic tego już nie zmieni. Wniosek o upadłości był złożony w Wielki Piątek. Nas oszczędzili i Święta spędziliśmy spokojnie. Nawet nie chcę myślic o tym co czuł szef i cała jego rodzina. Te Święta na pewno zapamięta na całe życie. I jeszcze jedno. Przy tak potężnym długu Avans nie ma ŻADNYCH opóźnionych lub zaległych wypłat. Może i nie zarabiamy krocie. Ale przy takiej ilości zatrudnionych jednak jest to spora kwota. A Arkadiusz Tomala jednak zadbał o nas. Bardzo często jak firma wpada w poważne tarapaty to pracownicy są na szarym końcu.W tym przypadku grzech narzekać. Ja bardzo się boję.Nie wiem jak dalej będzie. Ale piszę to po to, by ludzie wiedzieli że właściciel marki, Arkadiusz Tomala, jest bardzo w porządku. Teraz na forach dzieje się masakra. Najgorsze co może byc leje się na jego głowę. Nie wiem czy firma się podniesie. Nie sądzę.Ale jestem wdzięczna za to czego się tu nauczyłam, za atmosferę w pracy, za ludzi których poznałam. Dziękuję Arku i trzymamy za ciebie kciuki.

Pireneje

Korwin w Europarlamencie

Korwin-Mikke został wybrany do Europarlamentu. I od razu jedna z typowych wypowiedzi jakiegoś "przykorytnego" na jego temat:

Przeceniamy trochę znaczenie wygłupów Korwin-Mikkego. Mam także wrażenie, że on sam przecenia wrażenie, jakie jego wygłupy wywrą na Parlamencie Europejskim. Niejednego niepoważnego polityka już w Brukseli widziano i z niejednym sobie dano radę - mówi w rozmowie z Onetem Grzegorz Napieralski. Jak dodaje, lider Nowej Prawicy obiecał wyborcom "cyrk" i teraz chce dotrzymać słowa.
[Więcej]

I dobre podsumowanie internauty:

~Janusz nie daj sie tym swiniom przy korycie!! dosc juz OSZUKIWANIA i dupolzusow! bierz ich za MORDY! do ~adelante comandante:

Korwin Mikke jest przykładem jak długo w Polsce można nic nie osiągnąć mówiąc prawdę, a Tusk jest przykładem jak szybko i wiele można osiągnąć, oszukując wszystkich w koło.

Myślę, że Polacy są bardzo zniechęceni do wszystkich elit politycznych i głosując na Pana Korwina właśnie, chcą tę niechęć oficjalnie wyrazić. Do elektoratu Korwina Mikke. wchodzi mnóstwo młodych ludzi, którzy zawiedli się na populistycznych hasłach Palikota i jego partii. Palikot zajmuje się skrajnościami, które nie mają wpływu na poprawę bytu młodzieży - homoseksualizm, kościół i wszystkie dewiacje społeczne. Nie interesują go wartości moralne, rodzinne, ekonomiczne i patriotyczne.

Natomiast Korwin- Mikke jest wierny pewnym zasadom przez wiele lat. Można się spierać z niektórymi jego tezami, ale w ogólności chce dobra dla Polski - nie chce nikomu nic zabierać, ale stanowić naturalne prawo dla zwykłych ludzi, a nie dla elit, zreformowania skorumpowanego systemu sądowniczo - prokuratorskiego, obniżenia podatków, odbudowy wartości rodziny itd., itd. Zdaje sobie sprawę z tego, że kandydatom do EP bardziej zależy na dobrach osobistych niż na sprawach Polski i to też chce zmienić.

Ehh… załuję że nie głosowałem w niedzielę na Pana Janusza. Ale w 2015 r. Korwin-Mikke ma mój głos…
Jedyny, który nie jest amerykańskim kundlem na smyczy Waszyngtonu…
Jedyny, który dba o interes państwowy Polski i interes narodowy Polaków…
Jedyny, który nie zmienił poglądów politycznych od ponad 30 lat, żeby tylko dostać się do koryta…
Szkoda jedynie że Pan Janusz ma już ponad 70 lat. Ale i tak jest w dobrej formie.
Dużo zdrowia Panie Januszu!

Pan Korwin Mikke musi jednak popracować nad profesjonalizmem swoich wypowiedzi i nad , chyba, wadą wymowy, które to sprawiają , że jest zagłuszany przez swoich rozmówców, którzy te sprawy mają już dopracowane przez lata działalności.

Podkreśliłem najważniejsze, według mnie, punkty. A poniższy rysunek z "Najwyższego Czasu" Nr. 22/2014 świetnie oddaje wypowiedzi podobnych "przykorytnych":

Internauta słusznie się zresztą obawia. Czym innym bowiem jest gadanie, a czym innym realne działania w kierunku pozytywnych zmian.

Arystoteles, a firmy państwowe

Tak się z Tomkiem wymieniamy mailami na temat rozrzutności, niegospodarności i zwykłego złodziejstwa w firmach państwowych.

A to Kampania Węglowa na skraju bankructwa:

Źródło: Fakty TVN 16.04.2014
Kompania Węglowa jest na skraju bankructwa
Spółka zatrudniająca blisko 60 tysięcy osób ma 10 miliardów złotych długu. Żeby mieć pieniądze na kwietniowe wypłaty Kompania Węglowa musiała podpisać wstępną umowę sprzedaży jednej ze swoich kopalń. Od maja czwartego maja najbardziej niedochodowe zakłady mają wstrzymać wydobycie. Górnicy przeniosą się do pozostałych jedenastu. W obliczu kolejnej groźby zakręcenia kurka z gazem pytamy o kondycję polskiego górnictwa.

A to LOT nielot potrzebuje wsparcia finansowego:
PLL LOT znów poprosi ministerstwo skarbu państwa o pomoc finansową?
LOT jest zadłużony w bankach na mniej więcej 450 mln - to niemal tyle, ile wynosi jego kapitał zakładowy. Spółka zastawiła nieruchomości, a samoloty wzięła w leasing. Zatrudnia ponad 3,5 tys. pracowników i poza 600 osobami, które w ramach programu cięcia kosztów zwolnił w ubiegłym roku poprzedni zarząd, nie słychać o redukcji zatrudnienia.

A to baraszki prezesa ZUS'u

Egzotyczne zagraniczne podróże, kosztowne szkolenia dla współpracowników, a nawet stworzenie chóru złożonego z urzędników… To tylko niektóre z niecodziennych pomysłów, jakimi zasłynął do tej pory prezes ZUS Zbigniew Derdziuk (52 l.). I choć wpadek mu nie brakuje, to za swoją pracę zgarnia miesięcznie 15 razy więcej, niż otrzymuje przeciętny emeryt w Polsce!

Do tej pory tylko w ZUS Derdziuk zarobił już ponad milion złotych!
SLD domaga się informacji dotyczącej celu zagranicznych podróży kierownictwa ZUS. Posłanka Sojuszu Anna Bańkowska zwróciła się z interpelacją w tej sprawie do ministra pracy i polityki społecznej. Interpelacja ma związek z artykułem jednej z gazet "Emerycie. Prezes ZUS za twoją emeryturę zwiedza świat". Według gazety koszt tych podróży w latach 2012 -2013 wyniósł 453 tysiące złotych. Rzecznik SLD Dariusz Joński podkreślił, że w ciągu dwóch lat prezes ZUS spędził w podróży ponad 3 miesiące. Jak mówił na konferencji prasowej, "być może pan prezes ZUS-u powinien być przewodnikiem turystycznym, a nie szefem ZUS-u".

Informacje szokują. Ludzie zarządzający nie zarządzają, bo przecież każdy potrafi spowodować by firma przynosiła straty, ale wysokie, ba bardzo wysokie, pensje biorą bez zmrużenia oka.

W korespondencji do Tomka podsumowałem to tak:
Wszystko co państwowe i wszędzie prędzej czy później zaczyna zużywać coraz więcej kroplówki i w końcu pada na zbity pysk. Ale całe to menadżerskie tałatajstwo chodzi dalej w glorii i chwale.

A on na to:
Dokładnie. Mnie zastanawia w tym właśnie ta gloria i chwała.
Dla mnie być manadżerskim nieudacznikiem i źródłem strat byłoby hańbą.
Ale mając komfortowe państwowe warunki + kroplówki i to zniszczyć to trzeba być kompletnie bez ambicji i honoru. Czysty bezrefeksyjny oportunizm. Czułem to, jak zastanawiałem się co chcę robić w życiu. Zastanawiałem się co wybrać karierę państwową czy biznesową. Tak intuicyjnie od razu je rozdzieliłem. Nie chciałem być robolem oczywiście. I wiedziałem że biznesowa będzie trudniejsza, znacznie trudniejsza, ale czułem że państwowa nic nie wniesie. Nie zbuduje.

👉 No ale co do glorii złodziei i nieudaczników ma Arystoteles?

Otóż stwierdził on, że komunikowanie oparte jest na trzech kanałach: ethos, logos i pathos.
Ethos to background mówiącego, jego pozycja społeczna, osiągnięcia, tytuły - im jest tego więcej tym bardziej mu wierzymy;
Logos to logika, dane, statystyki, spójność wypowiedzi, reguły wnioskowania - im bardziej do nas przemawiają tym bardziej wierzymy mówiącemu;
I wreszcie Pathos odwoływanie się do emocji, do naszych wewnętrznych mechanizmów decyzyjnych wbudowanych w nas przez ewolucję biologiczną, im mówiący lepiej wykorzystuje nasze emocje tym bardziej mu wierzymy.

Tytuły sobie nadają, to profesorowie, prezesi, doktorzy, docenci, podsekretarze stanu… Dane i statystyki, tak długo jak to możliwe fałszują, lub ukrywają, a w wykorzystywaniu naszych emocji są mistrzami: Zabezpieczają naszą starość, chronią zdrowie, są narodowymi przewoźnikami, walczą z biedą…

A jednak nie robią tego czego się podjęli ale wcale nie przeszkadza im to w braniu pieniędzy.

No cóż jedni kradną i wykorzystują typowe instrumenty rządzenia, inni myślą, a jeszcze inni ciężko harują.

Rądzący

~ot co do ~stary obiektyw: Widzisz, JKM jak każdy z nas ma krytyczne i czasem trafne uwagi co do otaczającej rzeczywistości. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak destrukcyjna jest biurokracja, kolesiostwo, różne niczym nieuzasadnione przywileje różnych grup zawodowych i społecznych itp. , itd. Wbrew nazwie UPR nie ma realistycznego planu działania. W zasadzie to, co proponuje JKM jest tylko rodzajem rewolucji. Rewolucje mają to do siebie, że po początkowej euforii przychodzi czas na uporządkowanie życia i wtedy okazuje się, że dawni przywódcy rewolucji zachowują się tak, jak ich poprzednicy albo jeszcze gorzej.
I tak sobie myślę, że wygra JKM, będziemy mieli chwilę radosnej anarchii a potem co?. Pamiętać należy, że przeszłości, zaszłości nie da się tak pop prostu wymazać, udać, że tego nie było i żyjemy nowym życiem zapominając o starym.
Komentarz do kolejnej afery: [http://wiadomosci.onet.pl/forum/afera-tasmowa-wprost-r-sowa-publikuje-oswiadczenie,0,1219044,136122561,czytaj.html]

Komentarz nt. afery taśmowej

link do komentowanego artykułu

O co chodzi w tej aferze wyjaśnia profesor Zybertowicz: Samą rozmowę Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką, profesor ocenia jako skandaliczną. - Otóż panowie ustalają brzegowe, finansowe warunki utrzymania władzy przez ekipę Tuska kosztem psucia finansów publicznych. Nieważne są zatem ustawowe (ba, konstytucyjne) standardy państwa prawa, gdy idzie o interes establishmentu - mówi naukowiec.

~preczzPO : Ja tego nie wymyśliłem ale warto przytoczyć 100% prawdy:
Jeżeli PSL w tej sprawie stanie razem z rządem, to w następnych wyborach zostanie wreszcie poza parlamentem. Tym razem PSLowi nie uda się zagrywka "jesteśmy niby koalicjantami, ale my to tak naprawdę za rząd nie odpowiadamy" Nie! Teraz mają wybór. Albo akceptują to co się dzieje w rządzie, albo optują za odwołaniem rządu i wcześniejszymi wyborami.

Polacy już widzą, że kurczowe trzymanie się Tuska przy władzy w tej sytuacji może oznaczać, że ma jeszcze parę interesów w toku do załatwienia i że te interesy są ważniejsze niż wizerunek PO i następne wybory. Podejrzewam, że nie są to interesy zgodne z interesem Polaków.

Fakt "krycia" Sienkiewicza, zamiast odwołania go- dla mnie jest oczywiste, że nie poszedł do Belki rozmawiać tylko we własnym imieniu- wskazuje na to, że Sienkiewicz ma o Tusku wiedzę, której ujawnienie byłoby kompletną i absolutną kompromitacją. Tj że bardziej Sienkiewicz może odwołać Tuska, niż odwrotnie. Tusk powołuje się na to, że procedowali ustawę o NBP już wcześniej. Tylko że Sienkiewicz z Belką dogadywali się co do konkretnych zapisów tej ustawy, a te konkretne zapisy były oczywiście później zmieniane. Artykuł 220 Konstytucji zakazuje finansowania deficytu budżetowego przez NBP.

A machlojki Belki z Sienkiewiczem dokładnie tego dotyczyły- takie zmiany ustawowe, które pozwolą NBP pośrednio skupować obligacje Skarbu Państwa. Pośrednio, tj dając pożyczkę z powietrza (taka już rola NBP) bankowi, który je skupi od rządu i następnie sprzeda prosto do NBP z niewielką prowizją. Żeby sprawa była jeszcze pewniejsza, "panowie" rozmawiali też o możliwości skupienia przez rząd rabobanku.

Ta rozmowa i ustawa to po prostu zamach Tuska i Belki na polską Konstytucję. Sprawa na Trybunał Stanu.

Dlaczego polska Konstytucja im tego zabrania?
Bo jest to zwyczajny dodruk pieniądza. Kiedy rząd musi zadłużać się przez wydawanie obligacji, które kupują prywatne podmioty, to ta strata, która jest oprocentowaniem obligacji, ogranicza rząd przed nadmiernymi wydatkami publicznymi i wydawaniem tych obligacji.

Kiedy NBP będzie pośrednio te obligacje skupował - to strata rządu z tytułu obligacji będzie jednocześnie zyskiem NBP przekazanym jako dywidenda do budżetu państwa. Po oczywiście nasyceniu paru "tłustych misiów" które tą zabawą zarządzają.

W tej sytuacji nic nie będzie Tuska trzymało przed drukowaniem pieniędzy jak w Zimbabwe, po to żeby przekupować niektóre grupy społecznie po to żeby wygrać wybory. Pieniądze dodrukowane natychmiast zmniejszają wartość pieniędzy na rynku, zgodnie z prawem podaży i popytu.

Jest to więc DE FACTO WPROWADZENIE NOWEGO PODATKU - podatku inflacyjnego - nałożonego na posiadaczy i użytkowników złotówki. Przypomnijmy - ZAKAZANEGO PRZEZ ART 220 KONSTYTUCJI RP!!

Na pytanie, jak skomentuje słowa Sienkiewicza o dotowaniu prywatnych spółek lotniczych pod stołem Tusk odpowiada, że oficjalnie ich nie finansuje. To tak jak wtedy, gdy na zarzuty, że KLD była finansowana przez POŻYCZKI od Niemców Tusk odpowiedział, że nie było żadnej DAROWIZNY od Niemców. Zawsze, gdy słyszałem od mądrych ludzi, jak m.in. Milton Friedman czy Janusz Korwin-Mikke, że politycy w demokracji zadłużają państwa zachodnie ŚWIADOMIE I CELOWO PO TO, ŻEBY PRZEKUPIĆ GRUPY INTERESÓW I W TEN SPOSÓB UTRZYMAĆ SIĘ U WŁADZY miałem przekonanie, że to tak tylko wygląda z boku, że jest to jakiś kumulatywny efekt różnych roszczeniowo nastawionych grup społecznych.

TYMCZASEM OKAZUJE SIĘ, ŻE SPRZEDAWCZYKI Z PO MYŚLĄ DOKŁADNIE TYMI KATEGORIAMI. Dokładnie to było celem rozmowy Sienkiewicza z Belką.

Oczywistym dla mnie jest, że powinny w tej sytuacji odbyć się wcześniejsze wybory. Jak to mądrze pan Tusk powiedział, "politycy SZCZEGÓLNIE PO" nie dysponują już odpowiednim zaufaniem społecznym, by mieć mandat demokratyczny do sprawowania władzy w Polsce

Szlak "Orlich Gniazd"

Opinie vox populi są prawie jednoznaczne

~elkka : Ciekawe, że Michnik też nagrał Rywina nielegalnie - wtedy politycy dzisiejszej PO (Tusk, Komorowski) nie widzieli w tym nic złego, wręcz przeciwnie - rozkręcili tzw. aferę Rywina. Jakubowska też dostała wyrok za manipulowanie przy projekcie ustawy. Dziś politycy PO z Tuskiem jakoś nic nie wspominają o manipulowaniu przy ustawie o NBP, krzyczą, że nielegalne nagrania to przestępstwo. A więc - Michnikiem powinna zająć się prokuratura - tak samo jak kelnerami i biznesmenem F., Belka pod sąd za manipulowanie przy projekcie ustawy. Głupotę i hipokryzję przywódców naszego państwa widać coraz wyraźniej, Polska faktycznie nie istnieje, bo prawo nie dotyczy ministerków tuskowego rządu.

Wzrost liczby urzędników

Ostro szykuje się do wystąpienia na Freedom Fest. No i znalazłem ciekawą grafikę, pokazującą naturalną dążność systemu, w którym żyjemy. Liczba urzędników państwowych stale rośnie, bez względu na to kto rządzi.

Stały wzrost liczby urzędników państwowych
Stały wzrost liczby urzędników państwowych.

FF & US National Parks

Retoryka FSB w skrócie

~B. do ~Rosjanin to świnia hodowana : INTERNETOWE FSB W TROCHĘ KRZYWYM ZWIERCIADLE:

  1. USA to zbrodniarze w przeciwieństwie do Rosji i Związku Radzieckiego.
  2. Niemcy to „Hitlerowcy”, ale mogą odkupić swoje winy robiąc Rosji dobrze.
  3. Litwini to „Żmudzini” i „dzikusy”. Prawdziwy Litwin to Białorusin.
  4. Ukraińcy to „banderowcy”.
  5. Każdy, kto okazuje Ukraińcom szacunek jest „banderowskim psem”.
  6. Żydzi to Żydzi - bycie Żydem jest samo w sobie zbrodnią, a samo słowo „Żyd” obelgą.
  7. Żydem jest każdy, kogo my uznamy za Żyda.
  8. Unia Europejska, to szaleńcy i złodzieje, co prostują banany i okradają nas, bo nam za mało dają.
  9. Polska nie powinna należeć do NATO, ponieważ NATO i tak nas nie obroni, a bezpieczeństwo może zapewnić nam tylko oddanie się pod opiekę Rosji.
  10. Wydobycie gazu łupkowego byłoby zbrodnią, ponieważ wymaga pieniędzy, a miliony polskich dzieci umierają z głodu.
  11. Dozbrojenie polskiej armii byłoby zbrodnią, ponieważ miliony polskich dzieci umierają z głodu.
  12. Budowanie gazoportu jest zbrodnią, ponieważ miliony polskich dzieci umierają z głodu.
  13. Kraje szczęśliwe, sprawiedliwe i dostatnie to Rosja, Białoruś i Armenia.
  14. Rosja daje nam gaz, bo jest dobra. Bierze od nas pieniądze za gaz, ale te pieniądze nie są jej do życia potrzebne.
  15. Rosja jest samowystarczalna. Jeżeli coś importuje, to tylko po to, żeby pomagać innym krajom, które zdechną, jeżeli Rosja od nich czegoś nie kupi.
  16. Polscy ministrowie jedzą ośmiorniczki, gdy miliony polskich dzieci umierają z głodu.
  17. Pan Prezydent Putin żywi się suchym chlebem zbieranym po domach, a zaoszczędzone pieniądze przeznacza na dożywianie sierot, które i bez tego są syte, pulchne, rumiane i uśmiechnięte.
  18. Należy bez walki dać Rosji wszystko, czego zażąda, to Rosja okaże nam miłosierdzie - choć może zabrać wszystko, to jednak trochę nam zostawi, bo jest dobra.
  19. Rosja jest potęgą, bo ma dużą powierzchnię i gazy.
  20. Za czasów PRL było super, bo każdy miał pracę za 10 dolarów na miesiąc i mógł za to kupić 1000 jajek, a dziś za 10 dolarów nie można kupić tylu jajek.
  21. Radek jest Żydem, idiotą i tchórzem, ponieważ tłukł w Afganistanie naszych chłopców.

Porażka Kapucynów

Fragment wywiadu z Jackiem Gniadkiem:

…Gdyby tylko konstytucyjnie zakazano przyjmowania grantów, tak jak to się stało w Botswanie, gdzie uchwalono zakaz budowania budżetu w oparciu o granty.

— Uważa ksiądz dofinansowanie za zło?
— Odpowiem na przykładzie wody. Tu, gdzie mieszkam, ludzie nie maja dostępu do wody. Bo tylko jedna firma ma prawo ja wydobywać. I jest to firma państwowa, więc rząd ma monopol. Na pytanie, dlaczego nie ma wody, odpowiedź jest jedna: bo gdyby była powszechnie dostępna, to urwałoby się finansowanie z Europy. Bywa więc tak, że kiedy ja jadę samochodem i stoję na czerwonym świetle, spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu, to przez szybę widzę ludzi stojących w kolejce po wodę. W XXI wieku. A wystarczyłoby tylko przestać dopłacać do Afryki, żeby sytuacja się poprawiła. W moim przedszkolu nie będziemy korzystać z żadnych grantów. To będzie placówka prywatna, a więc płatna. Myślę, że miesięcznie pobyt będzie kosztował około 30 dolarów, plus wyżywienie. Miarą naszego sukcesu będzie zainteresowanie tym przedszkolem. I przed rodzicami dzieci będziemy się rozliczać, a nie będziemy specjalnie dla darczyńców z Europy malować trawy na zielono. Otwarcie planujemy na 22 czerwca.

— Idąc tym tokiem rozumowania, nie powinniśmy dawać pieniędzy bezdomnym na ulicy.
— (wahanie). Sam raczej pomagam ludziom, których znam. Bezdomny na ulicy? Dobrze bym się zastanowił, zanim bym coś wrzucił mu do kapelusza. I chyba bym nie dał mu nic. Żaden bezdomny nie pojawia się na ulicy nagle. Ma jakichś znajomych, skądś pochodzi. Tam przede wszystkim powinien udać się w pierwszej kolejności. A jeśli chodzi o państwo, to powinno ono dać sobie spokój z jakąkolwiek pracą charytatywną. Ludzie powinni sami pomagać. Kiedy słyszę, że kapucyni cieszą się, że wydali w tym roku o 400 obiadów więcej niż w poprzednim, to łapie się za głowę. To jest porażka.

Tak to absolutna porażka, ale ile osób na tysiąc jest w stanie to zrozumieć?

Wczoraj rozmawiałem z Ukrainką opiekującą się dwoma starymi Polkami: "Władzy potrzebni są duraki, których będzie skubać i którzy będą robić to co ona im każe."

Państwa jak rośliny

Tomek podesłał mi ciekawy filmik świetnie wspierający zrozumienie Fizyki Życia.

Tytuł angielski: Watch as 1000 years of European borders change timelapse map.
Tytuł francuski: 1000 ans d'evolution des frontieres en Europe.

Świetny film wspierający zrozumienie Fizyki Życia. Jednak nie koncentrowałbym się głównie na granicach, lecz na rozwoju obiektów żywych jakimi są państwa. Państwo to obiekt żywy piątego poziomu organizacyjnego typu pss, czyli niepoddanego w całości procesowi ewolucji biologicznej. W przypadku bowiem niespełniania kryterium selekcyjnego, z reguły, nie giną wszyscy jego obywatele, lecz ich część.

Film wspaniale ilustruje procesy ewolucji państw/państewek oraz pokazuje ich cykle życiowe.

Ludzka zawiść, a bogactwo

Szperając po necie natrafiłem na cytat Jamesa Cooka:

Aby uczynić z ludzi niewolników, należy dawać im pieniądze, których nie zarobili

i jeszcze na bardzo życiowy artykuł o bogaceniu się i zawiści:

👉 Narodziny kapitalisty

W sierocińcu, w którym się wychowywałem, pewnego razu pojawił się nowy dyrektor. Zdumiony był, kiedy odkrył, że nam, dzieciom, nie wolno zarabiać ani mieć żadnych pieniędzy na wydatki. Już na początku swojego urzędowania powiedział nam, że jeśli jesteśmy w stanie zarobić jakieś pieniądze w wolnym czasie możemy je zatrzymać lub wydać wedle własnego życzenia. Słuchaliśmy go. Ponieważ nikt jednak nie wiedział jak zabrać się do zarabiania dodatkowych pieniędzy nic z tego nie wyszło.

I wtedy jeden 15-latek wpadł na świetny pomysł. Poszliśmy na film. Była to krótkometrażówka o wędkarstwie. Wszyscy widzieliśmy w nim grupę wędkarzy płacących za żywe przynęty z małych ryb. Potem okazało się, że w praktyce tylko jeden z nas potrafił wprowadzić ten pomysł w życie. "Mamy strumień pełen płotek" - zauważył Jack. "Dlaczego by nie zarabiać sprzedając żywą przynętę wędkarzom przy jeziorze Timber?"

Tylko słuchaliśmy. Nawet po przedstawieniu nam możliwości wciąż nie było chętnych, by się tym zająć. Zatem Jack opracował plan sam. Wiedział, że najlepszy na przynętę jest kleń, bo sami używaliśmy go łowiąc ryby w małym stawie. Jack poszedł nad jezioro by sprawdzić zapotrzebowanie na klenie i ich cenę. Reszta z nas czekała i obserwowała - sceptycznie.

Jack odkrył, że popyt jest duży a obecny kurs to 50 centów za tuzin. Swoją ofertę sprzedaży przedstawił wędkarzom w sposób prosty i skuteczny. Zwyczajnie powiedział: "Sprzedajemy klenie po 35 centów za tuzin, u nas w sierocińcu".

Następnego dnia miał już 11 klientów, jednak za mało przynęty, co spowodowało sporo zamieszania. Wtedy wkroczył do akcji dyrektor. Zorganizował siedemnastu z nas w firmę z Jack'iem jako prezesem na czele. Zadaniem Jack'a było liczenie i przechowywanie płotek złapanych przez nas, sprzedaż ich klientom i prowadzenie księgowości przedsięwzięcia. Wszyscy zgodziliśmy się, że Jack powinien otrzymywać 5 centów z każdej 35-centowej transakcji, której dokonywał dla nas. Pieniądze były dzielone od czasu do czasu wedle indywidualnego wkładu zapisanego w księgach.

Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Mieliśmy teraz na cukierki, colę i tym podobne istotne dla nas rzeczy. Lecz nagle odkryliśmy, że prezes naszej firmy - chłopak, który wpadł na pomysł - otrzymuje więcej pieniędzy od nas wszystkich. I szczerze mówiąc - nie spodobało się to nam.

Wydawało nam się, że najwięcej powinien otrzymywać ten kto złapie najwięcej kleni i nikt nie mógł pojąć dlaczego prezes firmy miałby dostawać więcej niż najlepszy rybak. Poza tym, co on w ogóle robił? Czy łapał klenie? Czy brodził w wodzie mocząc buty i odzież? Według nas, wszystko co robił sprowadzało się do przywłaszczania dla siebie części naszych zarobków. Byliśmy na skraju małej rewolucji kiedy ponownie wkroczył dyrektor.

Powiedział: "Zanim Jack wpadł na ten pomysł nie mieliście żadnych pieniędzy". Była to prawda.

"Czy zabrał wam coś co mieliście przedtem?" - drążył dyrektor. Jasne, że nie zabrał, bo nic nie mieliśmy przedtem.

"Czy mielibyście jakieś pieniądze na wydatki, gdyby wam nie pokazał jak zarabiać?". Tutaj nie byłem pewien. Skoro był to taki prosty pomysł to, myślałem sobie po cichu, wpadłbym na niego następnego dnia, gdyby mnie Jack nie ubiegł… Tak czy owak załóżmy, że to Jack wpadł na ten pomysł. Ale to było przecież 2 miesiące temu!

"Czy ktoś z was zamierza porzucić pracę w firmie?" - znów zapytał dyrektor. No i okazało się, że nikt z nas tego nie zrobił, bowiem wrócilibyśmy do punktu wyjścia - nie mielibyśmy pieniędzy.

"Jeśli ktoś chce odejść może to zrobić i założyć własny interes, znaleźć własnych klientów, sprzedawać własne przynęty i zatrzymać całe 35 centów". Jednak nikt nie podchwycił propozycji dyrektora. Nikt nie chciał podejmować ryzyka utraty pewnych 30 centów za możliwość zyskania dodatkowych 5 centów. Wszystko o co nam chodziło to bardziej wyrównany podział dochodu firmy.

Dyrektor podsumował: "Wydaje mi się, że żaden z was nie zazdrości, że Jack dostaje 3 razy więcej od większości z was. Bez niego prawdopodobnie mielibyście mniej, a możliwe, że niczego byście nie mieli."

Teraz, z perspektywy czasu, widzę że dyrektor usiłował wyjaśnić nam, iż to Jack stał się wytwórcą nowego źródła bogactwa. Starał się powiedzieć nam w miły sposób, że umysł Jack'a jest bardziej wartościowy niż nasza krzepa. Mówił, że chociaż Jack zarabia znaczną ilość pieniędzy dla siebie, zarabia też pieniądze dla nas. Nie rozumiałem tego do 16 roku życia. Wszystko co byłem w stanie dostrzec to fakt, że Jack ma więcej pieniędzy niż ja, że pracuję ciężej i dłużej niż on, że zabiera mi nieuczciwie część moich pieniędzy. I tak też, w logiczny czy nielogiczny sposób, my - dzieci, zmienilibyśmy ten stan rzeczy, gdyby poddano całą sprawę pod głosowanie.

Nikt wówczas nie mógł spodziewać się po nas, nastoletnich dzieciach, że będziemy głęboko myślącymi ekonomistami. Działaliśmy głównie w oparciu o emocje i uczucia zamiast o rozum i logikę. Podczas gdy większość z nas wyrosła z tej niedojrzałości, niektórzy, niestety, utknęli w niej na dobre. Spotkali oni na swojej drodze innych dorosłych ludzi - wyborców, którzy potwierdzają ich błędne przekonanie, że rząd powinien przy pomocy podatków i subwencji wyrównywać wszystkie dochody.

Chciałbym, żeby istniał jakiś sposób na przekonanie tych ludzi do idei, że nawet z materialistycznego punktu widzenia swoich własnych egoistycznych interesów byłoby lepiej, gdyby nie odbierali zysków kapitalistom.

Dean Russell
tłum. Agnieszka Łaska

(Nieżyjący już Dean Russell był wieloletnim członkiem FEE oraz autorem książek m.in. poświęconych twórczości Frederica Bastiata. Powyższy artykuł pochodzi z 1955 roku)

[Źródło: http://www.pafere.org/artykuly,n368,narodziny_kapitalisty.html]

Czy mamy kapitalizm?

~FU-TUSK do ~jusz: Nie ma żadnego kapitalizmu, jest korporacjonizm. Przestańcie opowiadać bajki. W kapitaliźmie wszyscy mają równe prawa, każdy ma szansę się dorobić, liczy się pomysł i pracowitość. W korporacjoniźmie wielkie koncerny decydują o wszystkim, wystarczy spojzec na nasze prawo. Gołym okiem widać, że z całych sił wspiera korporacje, a małe i średnie firmy niszczy jak tylko może…

W hołdzie Madame Trąmpczyńskiej, buntowi i tablicom pokładowym

Naszła mnie ochota opisania mego młodzieńczego buntu. Może komuś się to przyda.

W drugiej klasie szkoły średniej mama zapisała mnie do Instytutu Francuskiego na lekcje francuskiego. Instytut był ówcześnie uznawany za najlepszą placówkę, która uczy tego języka. Rzeczywiście już na pierwszych lekcjach okazało się, że nie uczą tak, jak w szkole, lecz metodą naturalną czyli tak, jak uczą się małe dzieci. Metodę tę Francuzi nazwali "audio-visuel". Dostaliśmy książki, i o ile mnie pamięć nie myli, były w nich same obrazki, a tekstów nie było chyba wcale.

Zajęcia prowadziła pełna energii, przemiła starsza Pani, którą nazywaliśmy Madame Trampczyńska. Mówiła świetnie po francusku, uroczo krzyczała na nas gdy nie byliśmy w stanie czegoś tam powtórzyć, a swe oburzenie wyrażała w sposób iście francuski olalalując i bondjując. Lubiliśmy ją bardzo, a postępy w nauce były dość szybkie. Na pewno mówiliśmy bez większych obaw. Metoda polegała bowiem na tym, że głównie się mówiło i powtarzało, a szkolne roztrząsanie nad tym dlaczego coś się wyraża tak właśnie, a nie inaczej było omijane szerokim łukiem.

Pewnego dnia Pani Trampczyńska wprowadziła na korytarz swój rower-składak i powiedziała, że poprzedni jej ktoś buchnął z ulicy i dlatego ten będzie trzymała w instytucie. Wymieniłem z kolegami spojrzenia, w których daliśmy sobie nawzajem do zrozumienia, że trzeba być na prawdę szurniętym by: po primo w tym wieku i secundo po Warszawie i tertio jeździć na rowerze. Obie te rzeczy praktycznie wówczas (rok 1974) nie występowały. Tym niemniej docenialiśmy Madame jako świetnego pedagoga i, będąc zadowoleni z efektów jej pracy, darowaliśmy jej ten swoisty ekscentryzm.

Skończyliśmy pierwszy rok i po wakacjach ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że Madame już nas nie będzie uczyła - zastąpiła ją bardzo młoda nauczycielka. Niestety nie dorównywała Pani Tampczyńskiej do pięt, ani w znajomości języka, ani w płynności mówienia. A jeśli chodzi o talenty pedagogiczne, to po prostu nie miała ich wcale. Tym niemniej grupa ją zaakceptowała, pewnie dlatego, że była mniej wymagająca. Ponieważ już wtedy, mając 15, czy też 16 lat w połowie płaciłem za kurs ze swoich pieniędzy (resztę płacili rodzice) zacząłem odczuwać dyskomfort "płacenia za brak efektów". W rozmowach na korytarzu inni zgadzali się ze mną, ale nikt nie miał pomysłu co z tym fantem zrobić. Problem narastał i trzeba było li tylko małej iskierki by zainicjowała wybuch.

Doszło do niego podczas lekcji. Nauczycielka o coś się tam czepnęła, a ja emocjonalnie odpaliłem "że nas nie uczy". Zapadła grobowa cisza. Poprosiła mnie żebym wyszedł. Ja na to, że "nie wyjdę, bo płacę za lekcje". Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że zachowałem się niezbyt elegancko, by nie powiedzieć, że chamsko. Wyszła ona, by po chwili wrócić z dyrektorem instytutu Monsiuer Legal'em. Myślałem, że mnie wywalą na zbity pysk - żyliśmy przecież w komunie, a poza tym na moje miejsce w instytucie szybko znaleźliby kilku chętnych.

Legal zapytał klasy, kto jeszcze uważa, że jesteśmy źle uczeni. Rękę podniósł Marek. Byłem osobiście przekonany, że zrobi to również i Tomma (w rzeczywistości Tomek, ale na lekcjach używaliśmy imion francuskich), bo w rozmowach na korytarzu naszą nową nauczycielkę też ostro potępiał. Jednak nie zrobił tego ani on, ani inni. "W takim razie chodźcie ze mną" - powiedział Legal, i byłem święcie przekonany, że moja noga więcej już w instytucie nie stanie, co więcej zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że przeze mnie wpadł również Marek.

Zebraliśmy się, jak mawiali bolszewiccy klawisze, "s wieszcziami" i wyszliśmy z Legalem. Tomma pękł i wyszedł wraz z nami. Na korytarzu dyrektor, zamiast dać nam oczekiwanego kopa, zaczął z nami rozmawiać. Musiało to wyglądać przekomicznie - nasza znajomości francuskiego była bowiem na poziomie jednego roku uczenia się, a dyrektor ani w ząb nie mówił po polsku, i przy okazji mówił dość niewyraźnie. Ale, co w komunie było nie do pomyślenia, potraktował nas - gówniarzy poważnie. Kwestię rozwiązał jak rasowy francuski dyplomata - rozdzielił nas i wrzucił na piąty rok zajęć do innych lektorów. Ciężko było, walczyłem cały czas, ale nowa profesorka wyprosiła Legala by mnie z powrotem wrzucił na poziom 3 roku. I tak trafiłem na Zam Toura. Ten to dopiero dołował swych uczniów psychicznie. Przeżyłem. Na trzecim roku trafiłem do przemiłego Pana Nikela i od razu przypomniały się dobre czasy z panią Trampczyńską - szybko nabywałem nowych umiejętności mówienia i to na trwałe. Do dziś biegle mówię w języku… no właśnie Napoleona, a może raczej męża naszej najznamienitszej rodaczki Madame Skłodowskiej.

Bunt się opłacił.

Dwadzieścia lat później, już po przemianach ustrojowych, byłem na szkoleniu dla grupy pracowników pewnej polskiej firmy. Tematem było wykorzystywanie programów komputerowych do zarządzania firmą. Prowadził je "młody francuski ekspert", a do tłumaczenia wynajęto niemłodą, ale za to grubszą Panią.

Przekładała jako tako, trudne to bowiem zadanie tłumaczyć na bieżąco i do tego, to o czym się ma mgliste pojęcie. Ale jakoś szło,… do momentu aż Franol użył pojęcia "tableau de bord". Po polsku znaczy to "deska rozdzielcza" np. w samochodzie. Tłumaczka, zawahała się - nie pasowała jej deska do programów komputerowych - wzięła głębszy oddech i od tego momentu zaczęła bezrefleksyjnie przekładać "tableau de bord" na "tablice pokładowe". Słuchacze byli owładnięci syndromem pana Johna wcale zatem nie drzemali. Tablice pokładowe wychwycili natychmiast i widać było, że wprowadziło to wśród nich zamieszanie. Coś tam pomiędzy sobą szeptali. Ekspert mówił, tłumaczka tłumaczyła, rzucając od czasu do czasu tablicami pokładowymi, ludzie natomiast zgubili wątek. Zapytałem wówczas Irka:
"Wiesz co to są te tablice?"
"Nie" - odparł.
"Tablice pokładowe należy rozumieć jako wskaźniki informujące o pracy firmy. Ciekawe czy ktoś zapyta?"
Nikt nie zapytał. Na przerwie w kuluarach podszedłem do grupki, dyskutowali na temat znaczenia tych cholernych tablic pokładowych. Stwierdziłem, że najlepiej o to zapytać tłumaczki. Nie zapytali.

No i tak to jest. W większości nie pytamy i nie protestujemy, boimy utraty wizerunku, nie chcemy pokazać, że czegoś nie wiemy.

Jeszcze kilka lat później oniemiałem gdy byłem na rozmowach prowadzonych przez dwóch wielkich francuskich prezesów. W pewnym momencie jeden z nich powiedział do drugiego: "Być może jestem głupi, ale nie zrozumiałem tego co pan powiedział. Czy mógłby mi Pan to jeszcze raz wytłumaczyć?". Być może właśnie to dociekanie do istoty sprawy odróżnia mistrzów od biernej reszty.


Przy okazji tych wspominków googlnąłem sobie "Madame Trampczyńska" i wyszło, że miałem do czynienia z nie byle kim:

Wanda Trąmpczyńska (1919.05.06-1998.08.28) - Warszawianka z urodzenia i z wyboru, uczestniczka Powstania Warszawskiego, żona, matka i poetka. Pisane przez nią w latach 1950 - 1990 wiersze nigdy nie zostały opublikowane. Wanda recytowała je w gronie swoich przyjaciół podczas wieczorów poetyckich, które organizowała w swoim warszawskim mieszkaniu. Potrafiła też, będąc w parku, wyjąć nagle z torebki kartki z wersami i czytać je zupełnie obcym ludziom. Ulegali urokowi tych wierszy, zatrzymywali się, słuchali wzruszeni, przejęci i głęboko poruszeni. Prosili o więcej.

Nigdy się ze średnią miarką nie pogodzę.
Pod topór rezygnacji, nie położę głowy,
Z niemocą własną do końca będę się mocować.
Czuwać będę do końca, do końca się buntować.
Będę na lodzie zamki budować.

Wiersz jakby na potwierdzenie, że dobrze zrobiłem buntując się przeciwko miernocie.

Te słowa, pisane w czasach zniewolenia miały dla odbiorców szczególną moc. Wiersze Wandy odkryła kilka lat temu Yula (Julia Kasprzak) – jej wnuczka, kompozytorka, piosenkarka, multinstrumentalistka. Okazało się, że słowa pisane 50 lat temu nadal są aktualne. Że mimo upływu lat, zmiany ustroju, proste wersy o miłości, niemocy, ambicjach, marzeniach nie straciły nic ze swojej mocy. Że emocje i uczucia, o których opowiadała Wanda są Yuli bardzo bliskie. Artystka interpretuje słowa babci, śpiewając je do swoich elektro-akustycznych kompozycji.

Jan Maria Szymański

Jan Maria Szymański List do następnych pokoleń J.M. Szymańskiego

Kierowca TIR-a

Pan Marek z Słupska na ponad dwa tygodnie zawarł umowę-zlecenie o pracę z firmą transportową. Przejechał TIR-em przez Europę, a po powrocie poszedł po pieniądze, na które umówił się z pracodawcą. Nie dostał jednak nic.

I komentarze do tego:

~Raba : Jak czytam o takim draństwie - traktowania człowieka jak niewolnika - to wzrasta we mnie agresja. Takie praktyki w Polsce są powszechne. Pobłażanie takim pracodawcom przez US i PIP oraz ZUS świadczy o tym, że nasze służby powołane do analizowania takich sytuacji są niekompetentne. Normalny człowiek nie może w tym kraju tylko pracować, musi bez przerwy walczyć o wszystko. O prawo do pracy, o prawo do wynagrodzenia, o prawo do egzekwowania prawidłowej ochrony zdrowia. Co robi ten tłum urzędników do tego powołanych?

Cieszy się co miesiąc z wynagrodzenia za niedopilnowanie prawa, cieszy się z wydawanych pieniędzy i ma poczucie własnej wartości. To jest chore! ~rybak : Prokurator zamiast zajmować się pijaczkiem z czworaków, któremu nie udało się bez problemów dotrzeć 250 metrów z wiejskiego sklepiku do domu, powinien już w tej chwili mieć na rozkładzie pseudo szefa firmy transportowej, który zlecił dobremu kierowcy objazd po Europie w jego interesach za damski… pantofel, po tygodniu ten nieuczciwy biznesmen powinien pukać do drzwi nowego pracodawcy w poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy. Tak wygląda nasze prawo, ale trudno się dziwić, ryba gnije od głowy.

~uważny : Wszystkie "prawa pracownicze" można o kant d. potłuc i wsadzić sobie, jeśli pracodawca nie płaci. Osobiście (a jestem pracodawcą) uważam, że JEDYNYM obowiązkiem pracodawcy jest płacić uzgodnione (zgodne z umową) wynagrodzenie. Pracownik ma robić to, co mu zlecam, a ja mam za to płacić. Prosty, jasny układ. Reszta to utrudnienia urzędowe. Byłbym za tym, by dotrzymywanie umów o świadczenie pracy (włącznie z tzw. "śmieciowymi") gwarantowało państwo, ściągając z pomocą własnych organów (fiskus, prokuratura) należności z nieuczciwego pracodawcy. Jeśli firma nie płaci pensji MUSIAŁABY w określonym czasie zawrzeć układ z wierzycielami-pracownikami. Jeśli układu nie ma, upadłość w ciągu 30 dni i W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI likwidator wypłaca zaległe wynagrodzenia. Bo państwo zawsze się wyżywi a pracownik nie zawsze.

~olo do ~oo: To jest właśnie uczciwie- z pominięciem zusów, srusów i us. A dlaczego ? A dlatego że to są najwięksi złodzieje w tym kraju, typowo bandyckie urzędy okradające Polaków z ich własnych pieniędzy. Zakładasz firmę, nie przynosi jeszcze zysków a już trzeba bandytom płacić. Polak całe życie kiedy pracuje odprowadza składki na potem. Owego potem nie doczekuje i gdzie są jego pieniądze ? Szmaty muszą sobie wypłacać premie, trzynastki, czternastki i nie wiadomo jakie jeszcze, muszą mieć na wyjazdy integracyjne itp. Te pieniądze powinien dostać najbliższy członek rodziny jaki jest. Czy to żona czy dziecko czy rodzice. Każdy kogoś ma. Ale szmaciarze nie oddadzą. Szmaciarze się cieszą jeżeli kolejny Polak nie dożyje emerytury.

~Prawda. : Pan Marek jest kierowcą i nie może znaleźć stałego zatrudnienia ? To chyba żart.Kto nie zna rynku transportowego uwierzy w te brednie .Uczciwy kierowca ,znający swój fach na ofertę pracy czeka pięć minut.W dobie braku rąk do pracy żaden przewożnik nie pozwoli sobie na numer opisany przez pana Marka.Mamy internet informację rozchodzą się bardzo szybko.Według mnie facet zniszczył sprzęt lub ukradł paliwo ,co często nasi kochani kierowcy czynią .Teraz udaje biednego oszukanego pracownika.Dobrze znam to środowisko ,kupa dziada i złodzieja.Co kierowcy wyczyniają warto spytać przewożników .Każdy z szefów o wyczynach kierowców mógłby napisać książkę .

Opowieść pana Marka jest standardowym zachowaniem kierowców .To najbardziej zdegenerowana grupa zawodowa. Warto napisać ile faktycznie zarabiają kierowcy .Przeciętny kierowca jeżdżący po Europie zarabia około 5,5-7 tyś zł ,jeżdżący po kraju około 3 tys zł .Do takich zarobków nasi dzielni kierowcy muszą sobie jeszcze z dwa tysiące w miesiącu dokraść.Kradną paliwo ,kradną przewożony towar.Pamiętajmy o jednym ,większość z nich ma tylko podstawowe wykształcenie.Taka jest prawda o podłych szefach i uczciwych kierowcach.

~Hamerykanin do ~Marian Kozik: Dzis po raz kolejny uslyszalem jacy sa glupi Amerykanie. A ja powtorze jeszcze raz jak cos nie wiecie przyjedzcie do USA sie nauczyc. Wyglada to tak.Po pierwsze firma transportowa musi miec wykupione bondy gwarancyjne na $75000. Biore zlecenie od firmy na okreslony czas platnosci 30 dni. Jezeli nie chce czekac 30 dni lub ryzykowac ze firma zbankrutuje oddaje moja umowe i rachunek do firmy factoringowej ktora zajmuje sie finansowaniem. Firma ta pobiera 4% za finansowanie i przelewa mi pieniadze nastepnego dnia. Koniec klopotow. Teraz firma factoringowa martwi sie o sciagniecie naleznosci, a jezeli firma nie zaplaci to ryzykuje zamknieciem i utrata $75000.

~Marek do ~krull: Widzę kolega z branży :) nie wiem po co się gardłować. Są pracodawcy szmaciarze, nie przeczę… ale jest ich coraz mniej :) dzisiaj w transporcie to pracownik najczęściej dyktuje warunki, więc ta historia totalnie nie trzyma się całości wg mnie…

~Marek do ~anka: Nie są tacy, takich już nie ma. 95% wykończył kryzys z lat 2008-2012, dzisiaj jak nie szanujesz pracownika nigdzie nie zajdziesz. Ta historia na bank ma drugie dno, ale wtedy była mało medialna. Ludzie chcą wierzyć w mity uczciwego i ofiarnego pracownika oraz podłego i chciwego pracodawcy. Tymczasem prawda często leży w środku…
Dzisiaj kierowca C+E nie szuka pracy, praca szuka jego, samo to stwierdzenie mówi, że z Panem Markiem jest coś nie tak, ale rozumie to tylko ktoś to jest w "branży", reszta osób wierzy w klimaty lat '90, kiedy to niestety było standardem…

~Marek : A teraz moja historia, pracodawcy…
Kierowca zatrudniony na czas próbny, po 3 dniach schodzi za auta, bo mało siebie i ludzi nie zabił, brak kwalifikacji, brak dyscypliny, brak mózgu, brak wszystkiego… umowa na 14 dni więc luz, dzwonię do Pana proszę przyjść po kasę (za 14 dni zaznaczam) oraz podpisać papiery. A on na to, że jest już w nowej robocie, a kasę i papiery mam mu "w zębach przynieść do domu, bo inaczej będę miał przej…PIP, US, ZUS, NIK wszędzie mnie poda"… No nic zaciskam zęby, wysyłam dokumenty pocztą za potwierdzeniem odbioru, kasę przelewam i temat zamknięty…

Zaznaczam: nie miał kwalifikacji, dostał kasę za 11 dni choć nie pracował i jeszcze miał pretensje…ale nic to, potem jest lepiej…

Miesiąc po fakcie, dzwoni do mnie jego poprzedni pracodawca, czy mnie TEŻ podał do sądu i nasłał wszystkie możliwe kontrole, koleś z płaczem mówi, że od 20 lat prowadzi firmę, nigdy nie spóźnił się z pensją, a teraz urzędy mu firmę na części rozkładają i mandatów ma na dziesiątki tysięcy (kto nigdy nie zawinił, niech rzuci kamieniem)…

Potem dowiedziałem się, że wytoczył 8 spraw w ciągu roku różnym pracodawcom, za każdym razem porzucał pracę, więc dostawał dyscyplinarkę i składał pozew, Ile kosztów ile nerwów narobił ludziom? Ktoś pomyśli? 👉 Drogi onecie napiszcie kiedyś o takich pracownikach, a jest ich zapewniam sporo. Oczywiście wiem, że pracodawca szmaciarz jest o wiele bardziej medialny, niż pracownik oszust, ale dla równowagi by się przydało…

Piszę o tym, bowiem przypomina mi to moją historię, dzisiaj każdy porządny pracodawca jak z jajkiem obchodzi się z kierowcą C+E, na 1 pracownika jest 10 ofert pracy. Dlatego historię Pana Marka, który pracy nie mógł znaleźć czytam ze zdziwieniem, bo jest to po prostu nie możliwe, kierowca C+E szuka pracy 1 dzień! Prosiłbym o więcej rzetelności dziennikarskiej i może ślad opinii 2 strony?

PS. A jak nie pasuje 1680 brutto to otwórz firmę i dawaj 6 tysięcy na umowie, to temat tak złożony, że wymaga kilku artykułów, ale oczywiście jeden z drugim idiota lub nierób napisze, że to chciwy kapitalista i biedny lud pracujący. Niestety stawki w transporcie są takie, że zostaje może 20 groszy z kilometra i NIC na to NIE PORADZISZ. Chyba, ze rząd przyciśnie każdą firmę i wymusi wzrost stawek za przewóz, a to raczej nie realne…

~mar do ~Marian Kozik: nie do końca i nie stawiaj krzyżyka nad wszystkimi. Mój mąż pracuje w firmie transportowej i mogę stwierdzić że jest cud miód i orzeszki. Praca jest szef bardzo w porządku wszystko zgodnie z prawem, pensja na czas tylko pozazdrościć. Zależy od człowieka, żyjemy w takich czasach gdzie pieniądz rządzi i nie ma żadnych sentymentów.
Powodzenia dla tego Pana

Przedsiębiorca versus Biurokrata

Sukces przedsiębiorcy zależy od jego inteligencji, wiedzy, zdolności wytwórczych i wyczucia rynku oraz od (nieprzymuszonej) oceny tych, z którymi ma do czynienia, czyli jego: klientów, dostawców, pracowników i osób finansujących bądź kredytujących go. Sukces biurokraty zależy od jego zwierzchnika. Przedsiębiorca nie może zmusić Ciebie byś kupił jego produkt lub usługę: jeśli zrobi błąd on sam ponosi jego konsekwencje, jeśli mu się coś nie uda to na tym traci. Biurokrata zmusza ciebie byś dostosowywał się do jego decyzji, bez względu na to czy się z nimi zgadzasz czy nie. A im bardziej jest rozwinięty etatyzm w państwie tym większą władzę ma biurokrata. Jeśli on popełni błąd to ty ponosisz tego konsekwencje, jeśli mu się coś nie uda to stratą obarczony jesteś ty, stratą w postaci większych podatków.

Przedsiębiorca nie może zmusić ciebie byś pracował dla niego lub byś akceptował ceny, które on proponuje; jesteś wolny w poszukiwaniach zatrudnienia gdzie indziej i masz wolność wyboru lepszej oferty, jeśli takową znajdziesz. (W tym miejscu zwróć uwagę na to, że praca nie pojawia się sama z siebie w sposób samoistny, stanowiska pracy nie rośną na drzewach, ktoś musi je stworzyć. I ten ktoś - przedsiębiorca - straci swoją pracę jeśli będzie płacił ci więcej niż uda mu się uzyskać za twoja pracę na rynku). Biurokrata może ciebie zmusić do pracy na niego, a robi to tym łatwiej im więcej ma władzy. Może zmusić ciebie do zaakceptowania każdej ceny, którą ci poda, a nawet wręcz może zmusić do tego byś pracował za darmo, czego dowodem są obozy pracy przymusowej w krajach w pełni etatystycznych.

"The Ayn Rand Lexicon" page. 55.

Artykuł w uogólnionej treści

W internecie natknąłem się na artykuł o Węgrzech [http://wiadomosci.onet.pl/prasa/mafia-orbana/gywd9] "Mafia Orbana" i tak go bardziej uogólniłem:

Państwo mafijne wyparło dawne formy korupcji. Publiczne pieniądze są rozdawane bez żadnej kontroli. Dzięki nim rosną prywatne fortuny rządzących.

Strach odgrywa tu bardzo dużą rolę. Część ludzi nie krytykuje Wodza, bo ma nadzieję, że coś od niego dostanie. Ale jest też spora grupa ludzi - pracowników państwowych, którzy po prostu boją się o swoją pracę: nauczyciele, urzędnicy, lekarze. Oni milczą, bo ich przetrwanie zależy od dobrej woli państwa. Stworzono system poddaństwa, w którym wymaga się przede wszystkim posłuszeństwa.

A jak ten system działa w praktyce. Wszyscy nauczyciele podlegają centralnemu urzędowi, który może zwolnić dowolną osobę, nie podając przyczyny. – Ale to dopiero początek. Potem starasz się o pracę w różnych miastach. I za każdym razem dostajesz odmowę, bez słowa wytłumaczenia. To znak, że znalazłeś się na czarnej liście. Ta zasada dotyczy wszystkich pracowników państwowych.

Model biznesowy
Ośmiornica przejmuje cały kraj. Państwo nie jest instrumentem mafii, ono samo staje się mafią. Publiczne pieniądze są rozdawane bez nadzoru i służą do budowania prywatnych fortun. Ludzie władzy posługują się szantażem, aby przywłaszczyć cudzą własność. A nad wszystkim całkowitą kontrolę sprawuje Wódz.

Ludzie władzy idą jeszcze dalej – odbierają cudzą własność za pomocą różnych trików, np. wymuszając sprzedaż udziałów. Dotyczy to zwłaszcza zagranicznych firm, a scenariusz przypomina to, co się dzieje w Chinach czy Rosji. Podatki są podnoszone z dnia na dzień, niektórym sieciom handlowym nie daje się pozwolenia na otwieranie kolejnych sklepów, jednocześnie dofinansowując inne, jednym uniemożliwia się uzyskanie pozwolenia na budowę, mnożąc absurdalne wymogi a innych z tych wymogów się zwalnia. Czasem państwo kupuje zagraniczną firmę bez względu na cenę i zaraz potem, na znacznie korzystniejszych warunkach, sprzedaje ją "przyjacielowi Wodza".

Jest wiele poszlak wskazujących na to, że właściciele wielkich fortun – Bogaty i Superbogaty – są tylko słupami Wodza. Nikt nie wierzy w to, że były wiejski hydraulik i były wiejski elektryk stali się nagle biznesowymi geniuszami. Wiele wskazuje na to, że Wódz jest prawdziwym właścicielem ich majątku. Jan Bogaty był do niedawna instalatorem rur gazowych w 300 tysięcznym miasteczku. Dziś figuruje na liście 100 najbogatszych ludzi w naszym kraju. A wszystko to dzięki szczęśliwej serii przypadków: jego firmy budowlane nieustannie wygrywały publiczne przetargi.


Różnie to bywa z artykułami w sieci dlatego tu, na wszelki wypadek, jest oryginał:

Państwo mafijne wyparło na Węgrzech dawne formy korupcji. Publiczne pieniądze są rozdawane bez żadnej kontroli. Dzięki nim rosną prywatne fortuny rządzących.

Nie do końca podoba mi się to, co mówi Orbán. Nieustannie atakuje UE. Boję się, że to w końcu obróci się przeciwko nam. Ale z drugiej strony nigdy jeszcze nie żyło się nam tak dobrze – mówi 35-letni architekt Balazs. Rozmawiamy w Budapeszcie w legendarnym Szimpla Kert, pubie urządzonym tak, jakby miał się za chwilę rozpaść. Przyjaciele Balazsa skwapliwie przytakują: – Orbán przesadza. Ale co nas to właściwie obchodzi…

Wydaje się, że Budapeszt to zwyczajna kosmopolityczna metropolia europejska. Klasa średnia, której znudziła się pożywna miejscowa kuchnia, masowo przesiaduje we włoskich trattoriach. Grupa hinduskich turystów pyta mnie o most Karola (najwyraźniej Budapeszt pomylił im się z Pragą). Na najbardziej znanym deptaku stolicy Váci utca jakiś drobny diler próbuje sprzedać haszysz młodym ortodoksyjnym żydom.

Ale Julia Vasarhelyi, socjolog, przekonuje mnie, że normalność to na Węgrzech tylko fasada: – Strach odgrywa tu bardzo dużą rolę. Część ludzi nie krytykuje Orbána, bo ma nadzieję, że coś od niego dostanie. Ale jest też spora grupa ludzi, którzy po prostu boją się o swoją pracę: nauczyciele, urzędnicy państwowi, lekarze. Oni milczą, bo ich przetrwanie zależy od dobrej woli państwa. Stworzono system poddaństwa, w którym wymaga się przede wszystkim posłuszeństwa.

I Julia opowiada, jak ten system działa w praktyce. Wszyscy nauczyciele podlegają centralnemu urzędowi, który może zwolnić dowolną osobę, nie podając przyczyny. – Ale to dopiero początek. Potem starasz się o pracę w różnych miastach. I za każdym razem dostajesz odmowę, bez słowa wytłumaczenia. To znak, że znalazłeś się na czarnej liście. Tak było w przypadku moich przyjaciół związanych z opozycją – kontynuuje Julia Vasarhelyi. Całe węgierskie państwo funkcjonuje na podobnych zasadach.

Model biznesowy

Ośmiornica przejmuje całe Węgry. Państwo nie jest instrumentem mafii, ono samo staje się mafią. Publiczne pieniądze są rozdawane bez nadzoru i służą do budowania prywatnych fortun. Ludzie władzy posługują się szantażem, aby przywłaszczyć cudzą własność. A nad wszystkim całkowitą kontrolę sprawuje Viktor Orbán – przekonuje mnie Bálint Magyar, socjolog, były minister z partii liberałów i współautor książki "Magyar Polip" ("Węgierska ośmiornica"), o której na Węgrzech jest od jakiegoś czasu bardzo głośno.

Strach odgrywa tu bardzo dużą rolę. Część ludzi nie krytykuje Orbána, bo ma nadzieję, że coś od niego dostanie. Ale jest też spora grupa ludzi, którzy po prostu boją się o swoją pracę: nauczyciele, urzędnicy państwowi, lekarze. Oni milczą, bo ich przetrwanie zależy od dobrej woli państwa - Julia Vasarhelyi, socjolog.

Obecny premier Węgier był od samego początku pod wrażeniem "modelu biznesowego" socjalistów pod wodzą Ferenca Gyurcsánya, którzy kradli na potęgę. Wychodził z założenia, że jeśli chce ich pokonać, musi podążać ich śladem, bo bez pieniędzy nie da się robić poważnej polityki. W 1992 r. centroprawicowy Fidesz dostał od węgierskiego państwa budynek w centrum Budapesztu. Pieniądze z jego sprzedaży miały pokryć wydatki partii. Tyle że tak się nie stało. Lajos Simicska, skarbnik Fideszu, wyprowadził pieniądze na konta założonych z dnia na dzień spółek, których właścicielami byli starzy przyjaciele Orbána. A potem wszystkie te spółki – było ich 22 – zostały jeszcze tego samego dnia sprzedane. Kupili je Ibrahim Kaya, turecki imigrant, oraz Chorwat o nazwisku Josip Tot. Żaden z nich nie słyszał o tej transakcji – paszporty, którymi posłużono się, by sfinalizować sprzedaż, zostały im wcześniej skradzione. Kiedy w 1999 r. cała sprawa wyszła na jaw, było już za późno. Orbán był wówczas po raz pierwszy premierem Węgier. A Lajos Simicska stał na czele APEH, węgierskiego urzędu skarbowego. Dokumentacja dotycząca tych spółek po prostu zniknęła z komputerów.

Ale dziś takie manewry są nie do powtórzenia. W czasie prywatyzacji lat 90. dawni aparatczycy partii komunistycznej mieli wręcz fenomenalny start – wystarczyło kupić państwową firmę za śmieszne pieniądze albo sprzedać ją zagranicznemu kapitałowi. Fidesz miał pod tym względem znacznie trudniej. Już w czasach pierwszych rządów Orbána było bardzo mało państwowych firm, które można by przejąć za niewielkie pieniądze. Teraz nie ma już żadnej państwowej własności do sprywatyzowania. Dlatego trzeba było użyć kompletnie innej techniki – tłumaczy Bálint Magyar.

Państwo mafijne wyparło dawne formy korupcji. Tak jak świetnie zorganizowana mafia zastąpiła niegdyś zwykłych bandytów – dodaje Julia Vasarhelyi.

Darowizna na klub premiera

W 2010 r. węgierski parlament uchwalił, że darowizny na sport będą wolne od podatku. Wkrótce okazało się, że trzy czwarte ze wszystkich sportowych darowizn na Węgrzech zostało przeznaczonych na czwartorzędny klub z leżącej niedaleko Budapesztu miejscowości Felcsút, liczącej niecałe 2 tysiące mieszkańców. To właśnie tam urodził się Orbán i to tu za młodu grał zawodowo w piłkę nożną. Bogaci sponsorzy doskonale wiedzieli, że jeśli chcą dostać państwowe zlecenia albo uczestniczyć w podziale europejskich dotacji, powinni jak najszybciej wpłacić okrągłą sumkę na klub premiera.

Orbán może przegłosować dowolne prawo w parlamencie. Tak naprawdę parlament ma funkcję czysto dekoracyjną. Chodzi o to, aby decyzję, którą wcześniej podjął ojciec chrzestny, zapisać na papierze. Wszystko dzieje się w ekspresowym tempie, zazwyczaj zabiera to kilka dni – wyjaśnia Julia Vasarhelyi. Orbána ta sytuacja wyraźnie bawi, bo kiedy mówi o decyzjach podjętych przez parlament, często nie jest w stanie ukryć ironicznego uśmiechu.

Nowe przepisy są przykrojone pod konkretną potrzebę. Jedna z ustaw zwana Lex Mahir, ograniczająca reklamę uliczną, została uchwalona, by wykrwawić firmę Mahir Magyar Hirdető, głównego konkurenta firmy reklamowej należącej do wszechobecnego Lajosa Simicski, totumfackiego premiera. Lex CBA stworzono zaś po to, aby węgierska sieć supermarketów CBA, sympatyzująca z Fideszem, nie musiała płacić wyższych podatków (nowy próg podatkowy w cudowny sposób pokrywał się z rocznymi przychodami CBA).

Ośmiornica przejmuje całe Węgry. Państwo nie jest instrumentem mafii, ono samo staje się mafią. Publiczne pieniądze są rozdawane bez nadzoru i służą do budowania prywatnych fortun. Ludzie władzy posługują się szantażem, aby przywłaszczyć cudzą własność. A nad wszystkim całkowitą kontrolę sprawuje Viktor Orbán - Bálint Magyar, socjolog, były minister z partii liberałów

Otoczenie Orbána nie ogranicza się do przełożenia swej pozycji politycznej na pieniądze. Oni idą o krok dalej – odbierają cudzą własność za pomocą różnych trików, np. wymuszając sprzedaż udziałów – tłumaczy mi István Csillag, ekonomista, były minister gospodarki. Dotyczy to zwłaszcza zagranicznych firm, a scenariusz przypomina to, co się dzieje w Chinach czy Rosji. Podatki są podnoszone z dnia na dzień, sieciom handlowym zakazuje się otwierania kolejnych sklepów, uniemożliwia się uzyskanie pozwolenia na budowę, mnożąc absurdalne wymogi. Czasem państwo kupuje zagraniczną firmę bez względu na cenę i zaraz potem, na znacznie korzystniejszych warunkach, sprzedaje ją "przyjacielowi rodziny".

Co na tym wszystkim zyskał sam Orbán? Wydaje się, że żyje stosunkowo skromnie. Jakby sam fakt, że jest niepodzielnym władcą Węgier, zupełnie mu wystarczał. Ma wygodny, lecz w niczym nieprzypominający pałacu dom w eleganckiej dzielnicy Budy. I drugi dom w rodzinnym Felcsút, którego wartość zresztą znacznie wzrosła, kiedy do tego maleńkiego miasteczka popłynęła wielka fala subsydiów (np. na walkę z powodzią, która nigdy tu nie groziła). Żona premiera, Aniko Levai, skupiła niemałą ilość gruntów – zazwyczaj przejmując je za pół ceny.

Ale wiele wskazuje na to, że to nie jest cała prawda o majątku rodzinnym szefa rządu. Politolog Peter Kreko mówi: Od dłuższego czasu pojawiają się pogłoski, że Orbán jest jedną z najbogatszych osób w kraju. Nie można tego dowieść, ale jak to zrobić w kraju, w którym wymiar sprawiedliwości przestał być niezależny. – Jest wiele poszlak wskazujących na to, że właściciele wielkich fortun – Lõrinc Mészáros czy János Flier – są tylko słupami Orbána. Nikt nie wierzy w to, że były wiejski hydraulik i były wiejski elektryk stali się nagle biznesowymi geniuszami. Wiele wskazuje na to, że Orbán jest prawdziwym właścicielem ich majątku.

Lõrinc Mészáros był do niedawna instalatorem rur gazowych w Felcsút. Dziś figuruje na liście 100 najbogatszych Węgrów. Wszystko dzięki szczęśliwej serii przypadków: jego firmy budowlane nieustannie wygrywały publiczne przetargi. Mészáros nie ma żadnego doświadczenia w rolnictwie, ale tylko jednej osobie na Węgrzech (oczywiście również znajomemu Orbána) wydzierżawiono więcej państwowej ziemi niż jemu – rzecz jasna na bardzo korzystnych warunkach (same unijne dotacje przynoszą mu blisko pół miliona dolarów rocznie). I tak dalej…

Lekcja Putina

W 2012 r. ogłoszono, że liczba sklepów sprzedających papierosy na Węgrzech zostanie zmniejszona z ponad 40 tysięcy do siedmiu tysięcy. W połowie 2013 r. zaczęto wydawać pozwolenia na otwarcie nowych. Przedtem Antal Rogán i János Lázár, bliscy współpracownicy Orbána, wytłumaczyli lokalnym bonzom, na jakich zasadach będą przyznawane koncesje. W niemal wszystkich przypadkach dostali je politycy Fideszu, ich rodziny bądź sympatycy partii. Biznes sprzedaży wyrobów tytoniowych wydawał się mało intratny – miał przynosić 4-5 proc. zysku. Jednak wkrótce premier zasugerował, że 10 proc. byłoby znacznie stosowniejszą marżą.

Orbán nieustannie rozbudowuje swoją klientelę. Wie, że w ten sposób utrzyma władzę jeszcze dłużej. Daje zarobić nie tylko oligarchom związanym z Fideszem, ale również lokalnym działaczom i biznesmenom we wszystkich gałęziach gospodarki. A nawet płotkom – jak pokazał skandal z koncesjami na sprzedaż papierosów – mówi István Csillag. Wszystko wskazuje na to, że manewr zostanie niebawem powtórzony – tym razem Fidesz będzie rozdawał swoim koncesje na sprzedaż alkoholu.

Kiedy w 2010 r. Fidesz przejmował władzę, jego przywódca obiecywał, że na zawsze skończy z korupcją. To było jedno z głównych haseł jego kampanii. Nic takiego się nie stało. Państwowe instytucje, które miały karać korupcję, są niezależne tylko w teorii. Polityka i biznes stanowią w praktyce jedność. Dawniej pieniądze chowano do pudełek po Nokii, dziś wywozi się je na przyczepkach – ironizuje jeden z polityków opozycji. Dużo się o tym mówi, bo nie wszystkie media są pod rządową kontrolą. Ale to w żaden sposób nie osłabia Orbána. Nie tylko dlatego, że Węgrzy są od dawna przyzwyczajeni do korupcji i uważają ją za swego rodzaju stan naturalny, podobnie jak choćby Czesi, Rumuni czy Bułgarzy. Jest coś jeszcze. Populiści oskarżają poprzedni system o zepsucie. A po zdobyciu władzy traktują państwo jak swoją własność. Tak robi Orbán na Węgrzech, a Erdogan w Turcji. Ale ta hipokryzja wcale nie szokuje ich elektoratu. Bo co w tym złego? – myślą sympatycy Orbána. Skoro tylko jedna partia naprawdę reprezentuje lud, a wszyscy inni to zdrajcy? – tłumaczy Jan-Werner Mueller, profesor politologii w Princeton University.

Od kilku miesięcy na Węgrzech krążą pogłoski o konflikcie między Orbánem a Lajosem Simicską, głównym oligarchą związanym z Fideszem. Parlament – czyli Fidesz – wprowadził nowe podatki od reklamy, co uderzy w Simicskę. Niektórzy uznali to za zapowiedź pęknięcia w systemie. Nic bardziej mylnego. To jest wyraźny znak, że Orbán staje się jeszcze większym autokratą. Co z tego, że z Simicską znają się od dawna? Premier Węgier go dyscyplinuje, bo chce w ten sposób podkreślić, że to on sam wyznacza oligarchów i los żadnego z nich nie jest pewny. To jest lekcja, którą odebrał od Putina: kiedy oligarchowie się uniezależniają, stanowią zagrożenie dla władzy. A Orbán nie zamierza dzielić się władzą z nikim – mówi Peter Kreko.

Szef węgierskiego rządu powiedział kiedyś, że chce rządzić przez 20 lat. I bardzo możliwe, że uda mu się zrealizować ten plan. Ten reżim się umacnia. Bo co z tego, że wielu ludzi nie przepada za Fideszem? Opozycja nie jest dla nich atrakcyjna. Nic tylko wrzeszczy i wrzeszczy. Atakuje różne posunięcia rządu, ale nie dostrzega nowej natury systemu, w którym wszyscy są tylko marionetkami Orbána – mówi Bálint Magyar. I zaraz dodaje z goryczą: Siły przeciwne Fideszowi poniosły kompletną klęskę w 2014 r. W 2018 nie będzie lepiej.

O co chodzi w Afryce?

~fjord viking:
ten cytat jest zaskakujacy : "…obie strony nadal zbroją się i walczą." jezeli nie ma nic i ludzie gloduja to skad zolnierze maja paliwo , zywnosc, w koncu bron. umowmy sie ze nie da sie leczyc tylko objawow skoro nie usuniemy przyczyny. Swiatowe mocarstwa w zamian za przyzeczenie udzialow w surowcach na terenie o ktory walcza te grupy etniczne , sponsoruja i zbroja armie fanantykow. nasza pomoc nic nie da. NIC. moim zdaniem na takich terenach ONZ powinno wprowadzic zarzad nad zlozami bogactw tzn bez koncesji/gieldy ONZ nikt pod grozba smierci nie moglby miec prawa do wydobywania tych surowcow. wydobyte przez ONZ/razem z ONZ surowce powinny byc spieniezone na swiatowych gieldach. pieniadze powinny zostac uzyte tylko na oplacenie materialow nie zwiazanych z wojna lub sluzacych produkcji broni. mozna zaplacic za wybudowanie mostu, drogi , szkoly, portu, zapory, ksiazki , leki, szpital , sprzet rolniczy itp…jakos tak. sami oni sobie nie poradza. wysylanie paczek z zastrzykami i namiotami nie pomoze na dlugo

Zarządzanie

Zarządzanie nie polega na tym, że "pleciłeś komuś żeby coś było zrobione", lecz na tym, że "to coś, co chciałeś by działało, rzeczywiście działa i to w sposób stabilny.

Zarządzanie to skuteczne działanie, To, że wiesz na czym polega skuteczne działanie wcale nie oznacza, że działasz skutecznie. Skuteczne działanie to osiąganie wyznaczonych celów. Wiedza bardzo w tym pomaga, ale paradoksalnie czasem może przeszkadzać.

Działania tzw. "państwa"

W mediach huczy z powodu nie działania systemu komputerowego do obsługi głosowania.

4 sierpnia. Przetarg, bez niespodzianki, wygrywa firma Nabino. Tak, jedyna, która się zgłosiła. Firma powstała w 2009 roku i na swojej stronie chwali się tylko ośmioma projektami, w tym dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Wojska Polskiego. Z kolei z baz danych wynika, że dotychczas wygrała ona przetargi za jedyne 1,5 mln zł. Portfolio firmy wydaje się więc całkiem skromne. Ale inaczej uważa dyrektor ds. informatycznych PKW, Romuald Drapiński. Urząd z zapałem godnym lepszej sprawy przekonuje, że firma ma niezbędne doświadczenie.
[http://biznes.onet.pl/tajemnica-nocy-listopadowej-przetarg-informatyczny%2c18554%2c5664522%2c1%2cnews-detal#]

Sporo jest gadania, ale meritum sprawy jak zwykle wyłuszczają niezawodni internauci:

~??? : Dziwne, że tak niedoświadczona firma, wygrywała już wcześniej przetargi w tak wysokich instytucjach rządowych. Taka firma znikąd? Trudno w to uwierzyć .Zwlekanie z ogłoszeniem przetargu na ostatnią chwilę dawało szansę do przystąpienia do przetargu jedynie takiej firmie, która już wcześniej musiała wiedzieć, że do niego przystąpi i wygra. Może już nawet przygotowywali odpowiednie materiały (może zbadać kontakty tej firmy, czy były nawiązane przed ogłoszeniem przetargu?) Ponad 450 tys zł do zarobienia w ciągu trzech miesięcy to niezły kąsek.

Bzdury z tym, że błędy wynikają z komiczności przetargów. Pracuje w firmie informatycznej i startujemy w przetargach dla sejmu, senatu, CBA, ABW i tak jakoś nie mają problemu, że sprzęt i oprogramowanie jest nabywany metodą przetargu. W PKW pracują osoby, które są niekompetentne, przetarg został zorganizowany za późno, system wdrażano bez nadzoru i z rażącymi błędami. Nie został przeprowadzony audyt po wdrożeniowy i testy wydajności.
Swoją droga taki system to nie jest wielka filozofia, 1300 jednoczesnych użytkowników, fraszka, co ten system miał zrobić? jedynie przyjąć dane, zliczyć, porównać z sumą kontrolną - przecież do zwykła baza danych SQl by sobie poradziła z kodem napisanym przez kilku studentów. ilość rekordów w bazie - 40 milionów? to przecież darmowa baza SQL Express obrobi.
Zakres projektu był naprawdę mały

Jakby zwrócili się do jednoosobowej firmy Marcusa 'Notcha' Perssona, to z całą pewnością zrobiłby im system działający i to w trzy miesiące, choć nie koniecznie za marne 400 tys. Różnica polega na tym, że Notch ma doświadczenie w tworzeniu rozległych systemów typu klient-server dla milionów użytkowników jednocześnie, zaś firmie Łódzkiej tylko tak się wydawało na podstawie otrzymanych w Łodzi nauk. W ten właśnie prosty sposób uwidacznia się kolosalna przewaga praktyki nad certyfikatami i kwitami z teoretycznych szkoleń.

Claude Louis Hector de Villars

Niejaki Nicolas Fouquet (1615-1680) [prokurator generalny paryskiego parlamentu, nadintendent finansów; należał do prestiżowego grona urzędników państwowych] zbudował sobie pałac Vaux-le-Vicomte - generalnie najwspanialszą chałupę w ówczesnej Francji. W 1661 roku z pewnych przyczyn Fouquet wydał w nim przyjęcie na cześć swego pryncypała Ludwika XIV.

Ten gdy zobaczył jak mieszka jego minister zapałał oburzeniem i postanowił go aresztować. Najprawdopodobniej już wówczas Ludwik XIV zadecydował o zgubie Fouqueta, który ośmielił się budować wspanialsze pałace niż król i wydawać świetniejsze niż on przyjęcia i co więcej, robił to za pieniądze o nie do końca jasnym pochodzeniu. Po kilkuletnim procesie Fouquet wylądował dożywotnio w więzieniu. Żona Fouquet'a nie była w stanie ponosić kosztów utrzymania pałacu i musiała go sprzedać.

Kolejnym właścicielem stał się marszałek Claude Louis Hector de Villars(1653-1734). Tego już było stać nie tylko na utrzymanie pałacu ale również na jego dalszy rozwój. Utrzymywał się bowiem z łupów wojennych, stosując prostą zasadę:

Po oddaniu królowi tego co mu się należy, 1/3 przeznaczam dla żołnierzy, 1/3 dla oficerów, a pozostałą część na swoje zachcianki.

Za pacyfikację powstania kamizardów w Langwedocji otrzymał Order Świętego Ducha oraz tytuł diuka (1705). Walki przeciwko kamizardom są przykładem "totalnej wojny" na wyniszczenie polegały na celowym niszczeniu domów i upraw, wysiedleniach, masowym zabijaniu ludności cywilnej.

Ta cała "piękna Francja" chyba nie była aż tak piękna jak nam się wydaje gdy oglądamy zamki na Loarą.

Na czym tak faktycznie zarabiają politycy

3jw60
W tamtym okresie byłem prezesem d.s. handlu "dużego Społem" - ponad 400 sklepów. Wiele miało koncesje na alkohol, rozprzężenie całkowite, wolność gospodarcza miała także polegać na tym, że kierownicy mogli zaopatrywać się poza systemem. Przemytnicze spółki handlujące kontrabandą głównie Royalem wyrastały jak grzyby po deszczu. Faktycznie kontener Royala - ok. 15 tys. butelek, schodził w sklepie w dwa dni. Resztką władzy zapewniłem sobie, że sklep ma prawo zamówić ale ja muszę zaakceptować dostawę o b. dużej wartości. Przychodzi delikwent do mnie i mówi: Royala przywiozłem i daje dokumenty, wszystko wydaje się w porządki, dokładnie przeglądam faktury, odprawy celne itd. Gość mówi: 5 zł. od butelki dla pana. Dla mnie to informacja, że to przekręt i odmawiam akceptacji dostawy zapisując sobie numery dokumentów i nazwę firmy. Człowiek wyszedł. Za kilka dni wśród dokumentów do zapłaty podpisuję dokument za tą dostaw. Wzywam kierownika dz. spożywczego i pytam co to jest? Kto wziął kasę? Wokół mnie zrobiło się nieprzyjemne i na najbliższym posiedzeniu Rady Nadzorczej podałem się do dymisji. Funkcja była z powołania odszedłem natychmiast. Po tygodniu oglądam w telewizorze akcję Policji w jednym z "moich" sklepów - namierzyli dostawę lewego alkoholu. Dziennikarka nadaje, że proceder trwał od dawna na podstawie lewych dokumentów, mój następca rozkłada ręce, że on od niedawna i nic nie wie. Minimarket prowadziło małżeństwo - oboje zamknięto. Po jakimś czasie zwolniono i sprawa przycichła umorzona.

Zainteresowałem się i dowiedziałem, że ten alkohol sprowadziła spółka związana z PC, podkablowali ich konkurenci polityczni. Tak między innymi powstawały finanse partii politycznych. Zupełnie niedawno dowiedziałem się, że byłem durniem, mogłem zarobić nawet na willę,

Założyciele partii PC w marszu na Belweder. Historia pokazała, że im się udał.
Po czym w nadużyciach prześcignęli władzę, którą obalili.

nic mi nie groziło bo wszyscy tak robili i chronili swoich co im pomagali. Miałbym chody we wszystkich opcjach.

 

To komentarz pod tekstem "Po Ziętarze mieli zabić Najsztuba" [wyborcza.pl/1,75478,17073324,Po_Zietarze_mieli_zabic_Najsztuba.html]

Inflacja

Co roku w listopadzie robię "zakup kontrolowany" w tym samym sklepie i na tej samej stacji benzynowej by zobaczyć jak wygląda inflacja. Wyniki umieszczam sobie w tabeli porównawczej na stronie o inflacji.

No i jakie wnioski w tym roku:

  • cena 20-gramowej sztabki złota nieznacznie podskoczyła
  • cena benzyny i oleju spadła prawie o 10%
  • ceny produktów spożywczych produkowanych przez Polskie firmy spadły o kilka procent
  • natomiast ceny produktów spożywczych produkowanych przez koncerny zagraniczne podskoczyły!

O staczaniu się na dno

Artykuł o piłkarzu Stanisławie Terleckim na onecie:

Boję się, najbardziej chyba odstawienia leków. Zażywam je od ponad dwudziestu lat i nie wiem, jak zareaguję, kiedy ich nie będzie. Odwyk? Próbowałem kilka razy, ale zawsze wracałem do picia. Nie wiem, jak oswobodzić się z tych więzów – mówi w rozmowie z Onetem Stanisław Terlecki, były reprezentant Polski.

I jak zwykle świetny komentarz internauty:

~Waldi : Cytuję"Siedzimy sobie, dzieciaki grają w piłkę (rozmawiamy na boisku szkolnym – red.), świeci słoneczko i jest przyjemnie. Ale ty znikniesz. Pojawi się nuda." No właśnie w tym jest problem , głowa musi być czymś zajęta, pracą zawodową, charytatywną, hobby, trzeba mieć cel w życiu, wytyczać sobie nowe cele i cytując słowa papieża Jana Pawła II:
Wymagaj od siebie nawet gdyby inni od Ciebie nie wymagali
Dać mu jakąś pracę, może mniej odpowiedzialną w PZPN. Niech Boniek wyciągnie rękę do kolegi. Może praca z młodzieżą, przekazywanie wiedzy teoretycznej ale i praktycznej. Mam kolegę zaleczonego alkoholika. On z kolei powtarza, że bardzo wiara mu pomaga. Codziennie się modli. Powtarza 10 kroków czy jakoś tak ułożone dla AA. Stanisław Terlecki był chyba w swoich czasach jedynym reprezentantem mgr, chociaż Zbyszek Boniek też ma studia tyle, że AWF. Co za przypadłość, że ci genialni technicy mieli, mają problem z piciem. Okoński, Dziekanowski, Terlecki. Jak ta wóda niszczy ludzi. Miał kasę i to dużą grając w NY Cosmos a teraz w kawalerce z Mamusią, która pewnie z emerytury ją opłaca. Panie Stasiu życzę przezwyciężenia choroby, wyjścia na prostą, nie zmarnowania do końca reszty życia. Jeszcze nie jest pan stary. Kilkadziesiąt lat można jeszcze przeżyć w trzeźwości. Trzymam za pana kciuki, trochę młodszy od pana, ale kibic pamiętnej reprezentacji w której pan grał na mundialu w Argentynie i później aż do słynnej afery na Okęciu.